Marta Rosińska: sentyment? Nie szkodzi

Piłka ręczna. - To dla nas rozgrzewka przed ważnymi meczami pucharowymi. Bo KSS wkłada całe serce w grę, ale cztery ostatnie zespoły w lidze odstają zdecydowanie od reszty stawki - mówi Beata Skóra, bramkarka Piotrcovii. W sobotę o godz. 16 jej zespół gości w Kielcach.

Zespół Janusza Szymczyka, m.in. z reprezentantkami Polski Kingą Polenz i Beatą Kowalczyk w składzie, jest murowanym faworytem spotkania. Brązowe medalistki z ubiegłego sezonu w tym roku również chcą znaleźć się na podium. I póki co są na najlepszej drodze - zajmują trzecie miejsce w tabeli. W 14 spotkaniach poniosły tylko trzy porażki. - Ale wcale niekoniecznie będą mocniejszym zespołem od Vistalu Łączpol [KSS przegrał z nim w ostatniej kolejce w Kielcach 24:35 - przyp. red.]. To się okaże w walce na parkiecie. Na pewno - jak znam trenera Szymczyka - piotrkowianki będą chciały wygrać jak najwyżej - mówi Marta Rosińska, rozgrywająca KSS-u. Ona grała w Piotrkowie przez ostatnie półtora roku. - Został duży sentyment, mam tam dobre koleżanki. Ale na boisku nie będzie pobłażania (śmiech). Chcę pokazać się byłemu szkoleniowcowi, a i udowodnić swoją wartość - dodaje.

W tym tygodniu oszczędzane na treningach były dwie kieleckie rozgrywające: Aleksandra Pokrzywka i Marija Gedroit. Ta pierwsza narzeka na uraz pleców, a Litwince odnowiła się kontuzja barku. - Obie zagrają. Zobaczymy jednak, w jakiej będą dyspozycji - mówi Marcin Janiszewski, kierownik i masażysta KSS-u.

Zagłosuj już teraz . Plebiscyt Sportowy Gazety Wyborczej: Wybierz swojego ulubionego sportowca, trenera, drużynę

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.