Łukasz Kalwa: Moim podstawowym zadaniem jest pozyskiwanie i gromadzenie materiałów, głównie wideo, na temat naszych przeciwników. Śledzę wszystko, co się dzieje w obozach rywali. Sprawdzam czy są u nich kontuzje, zmiany w składach itd. Później przechodzę do analizy, to moje główne zadanie. Na podstawie materiałów wideo wskazuję drużynie mocne i słabe strony rywali. Z podziałem na atak i obronę. Ten materiał przedstawiam trenerom i poszczególnym grupom zawodników, np. oddzielnie bramkarzom, oddzielnie skrzydłowym. Zawsze robię też prezentację dla całej drużyny.
- Dokładnie o to chodzi. Klipy dla bramkarzy są zawsze spersonalizowane. To jest dużo rzutów, z których każdy jest pokazywany przez około pięć sekund. Zawodnikom z pola pokazuję, jak zachowują się bramkarze rywali, jak poruszają się obrotowi, w jaki sposób stawiają zasłony, jak dana drużyna stara się odcinać od podań skrzydłowych. A cały zespół dostaje do obejrzenia najbardziej typowe akcje przeciwników w obronie i w ataku.
- Musimy być ostrożni, żeby nie przedobrzyć. Bierzemy pod uwagę to, w jaki sposób funkcjonuje mózg człowieka. Nie sposób na analizie skupić się dłużej niż przez 15, maksymalnie 20 minut. Materiał jest mocno skompresowany, zawiera bardzo dużo informacji, ale jest krótki. Staram się nigdy nie przekraczać 15 minut, a cieszę się, kiedy uda mi się zamknąć materiał dla każdej z grup w ośmiu-dziesięciu minutach. Oczywiście długość zależy od przeciwnika, od jego złożoności, od tego, ile stosuje rozwiązań. Białoruś w ataku ma maksymalnie cztery rozwiązania, więc blok wideo dotyczący ich ofensywny był niewielki. Natomiast o obronie musiałem zrobić i pokazać więcej materiału, bo w defensywie Białorusini stosują więcej wariantów, a my musieliśmy być gotowi na każdy z nich.
- Przed pierwszymi meczami mistrzostw sięgaliśmy po nagrania meczów rywali z eliminacji ME 2016 i z meczów towarzyskich rozegranych tuż przed Euro. Teraz bazujemy na spotkaniach granych przez wszystkich w mistrzostwach. Inaczej jest w przypadku bramkarzy. Dla nich zawsze włączamy dużo materiałów z przeszłości, z poprzednich imprez, również z rozgrywek klubowych. Przyzwyczajenia rzutowe rywali widać od dawna, bez względu systemy, w jakich grają. Natomiast nie było sensu sięgać do meczu z Chorwacją sprzed roku, żeby teraz pokazywać jakieś akcje całej drużynie. W obu zespołach grali wtedy trochę inni zawodnicy, u Chorwatów zmienił się sztab szkoleniowy, zmieniła się koncepcja gry tej drużyny. Różnice są na tyle wyraźne, że analiza tamtego meczu teraz nie byłaby pożyteczna.
- Sposób mojej pracy w dużej mierze jest dostosowywany do oczekiwań trenera, ale przede wszystkim wykonaliśmy duży skok technologiczny. Zmieniliśmy oprogramowanie do widoanalizy. Trener Biegler ma też zupełnie inne pomysły i jeśli chodzi o robienie materiałów, i jeśli idzie o sposób przekazywania treści. U niego jest dużo spotkań w małych grupach. To są częste, ale krótkie spotkania. W kadrze kobiet identycznie wyglądała tylko analiza rzutów przeciwnika.
- Postęp w naszej branży idzie bardzo szybko. Na przykład teraz siedzę w trakcie meczu w szatni i przygotowuję materiał dla drużyny, a jeszcze na poprzednim wielkim turnieju siedziałem na trybunach i osobiście filmowałem. Wtedy wnioski mogliśmy wyciągać po spotkaniu, teraz już po pierwszej połowie oglądamy wybrane akcje, analizujemy je, wyciągamy wnioski. Dzięki temu łatwiej nam iść na drugie połowy.
- Aż tak to nie, choć na pewno coś skorygowaliśmy i w jakimś elemencie radziliśmy sobie lepiej. Nie jest też tak, że nagle w przerwie zapominamy o wszystkim i zawsze siadamy do analizy. Bywa, że trener woli w słowach przekazać uwagi albo coś zawodnikom chce rozrysować. Jeśli coś oglądaliśmy, to słabsze akcje w obronie, bo czuliśmy, że w niej sobie nie radzimy i chcieliśmy zobaczyć, co konkretnie zawodzi. Bywało też, że oglądaliśmy, jak przechytrzyć obronę, która trochę nas zaskoczyła nietypowym ustawieniem albo patrzyliśmy, jak poprawić to, co nie funkcjonuje, mimo że to na to przed meczem mocno się nastawialiśmy i umawialiśmy. Najważniejsze, że wszystko mamy opanowane na tyle, by działać w spokoju. W każdej chwili mogę pokazać dokładnie to, co trener chciałby zobaczyć. Wystarczy, że poprosi o konkretną sytuację, a w kilka sekund zespół ją ogląda. Bywały też mecze, że zawodnicy sami prosili o zobaczenie swoich rzutów. Czasem i ja wychodzę z inicjatywą, proponując któremuś z chłopaków, żeby zobaczył konkretne sytuacje.
- Nasi skrzydłowi bardzo lubią spojrzeć na to, jak rzucali. Ale najczęściej po meczu. W przerwie niekoniecznie. Często też nagrania ogląda Karol Bielecki. Pod kątem reakcji bramkarzy. Bo w jego przypadku jest tak, że jeśli bramkarz przeciwnika chce się zderzyć z piłką, to musi wykonać ruch dużo przed rzutem Karola. A Karol chcąc mieć przewagę ogląda, jak przed jego rzutem reaguje bramkarz, czego zazwyczaj się spodziewa.
- W przerwie nigdy wideo nie ogląda, ale przed każdym meczem na analizę poświęca bardzo dużo czasu. I to mimo że świetnie wszystkich pamięta, bo przecież on wielu lat gra na najwyższym światowym poziomie i z większością zawodników już się na boisku spotykał. Ma więc bardzo dużą wiedzę na temat rzutowych preferencji zawodników, a i tak ogląda, nie chcąc niczego zaniedbać. Do wideoanalizy zawsze jest chętny, myślę, że jemu nigdy materiałów nie jest za wiele, więc mocno pracujemy, żeby mu dostarczyć wszystkiego, czego potrzebuje.
- Za dobór materiału odpowiadam ja, a na podstawie materiału, jaki przekażę trenerom oni ustalają szczegóły taktyki. Jestem ciałem doradczym, kluczowe decyzje podejmują szkoleniowcy. Na pewno przez dobór materiałów wpływam na to, jak postrzegany jest zespół przeciwników.
- Działamy na tej samej zasadzie, co z zawodnikami. Prawie, bo trenerzy materiału dostają trochę więcej. To dlatego, że pewne aspekty pokazuję im z kilku perspektyw, dając im pole manewru. Oglądamy wszystko kilka razy, pracujemy dłużej, a zawodnikom dajemy już materiał krótszy, który jest odbiciem informacji zawartych w planie meczowym.
- Trochę się różnimy, ja aż tak liczbowo nie zajmuję się tym, co się dzieje na boisku. U nas każda akcja jest inna, masz zawsze tysiące rozwiązań, tu nie obliczy się prawdopodobieństwa skuteczności danej akcji tak, jak można to zrobić w siatkówce. W niej masz dużo większą powtarzalność i o wiele mniejszą liczbę rozwiązań. Dlatego tam statystyka robiona na bieżąco może wpływać na losy meczu. U nas ważniejsza jest jakaś obserwacja, zauważenie danej rzeczy. Liczbowo podsumowujemy sobie cały turniej. Ale to jest dodatek do wideoanaliz. A na treningach zupełnie analizami się nie zajmujemy. Zawodnicy ćwiczą, a ja wtedy rozpracowuję dla nich rywali.
A Ty, jak kibicujesz szczypiornistom?
źródło: Okazje.info