Sytuacja jest jasna - jeśli wygramy pozostałe dwa mecze, awansujemy do półfinału. W poniedziałek z Białorusią nie powinno być problemu - to outsider naszej grupy. Ale decydujące będzie spotkanie z Chorwacją, z którą zmierzymy się w środę.
Kilka możliwych scenariuszy:
Norwegia przegra w poniedziałek z Macedonią, a Polska wygra z Białorusią. W środę Francja pokona Norwegię. W takim układzie zwycięstwo z Chorwacją da nam pierwsze miejsce w grupie, bo wygraliśmy bezpośredni mecz z Francją.
1. Polska 8
2. Francja 8
3. Norwegia 6
Norwegia wygrywa w poniedziałek z Macedonią, a Polska wygrywa z Białorusią. W środę Norwegia wygrywa z Francją. W takim układzie jesteśmy pewni awansu do półfinału już przed meczem z Chorwacją. Możemy awansować nawet w przypadku porażki, o ile nie przegramy z Chorwacją zbyt wysoko. Trzy zespoły miałyby po 6 punktów - Polska, Francja i Chorwacja i trzeba byłoby stworzyć małą tabelkę. My teraz mamy bilans bramkowy w meczach z rywalami +6, Francja ma bilans +2, a Chorwacja - 8. Gdybyśmy przegrali z Chorwacją pięcioma bramkami, Francuzi by nas wyprzedzili.
1. Norwegia 10
2. Polska 6
3. Francja 6
4. Chorwacja 6
Norwegia wygra w poniedziałek z Macedonią, a Polska pokona Białoruś. W środę Francja wygrywa z Norwegią, a Polacy z Chorwacją. W takim układzie trzy zespoły będą miały po osiem punktów - Francja, Norwegia i Polska i będzie stworzona mała tabelka, w której będzie liczyła się różnica bramek.
1. Francja 8
. Norwegia 8
. Polska 8
Teraz mamy w bezpośrednich meczach z Francją i Norwegią bilans +4, Francuzi mają bilans -6, a Norwegowie +2. Nie więc możliwości, żebyśmy byli słabsi od obu naszych rywali, którzy grają między sobą.
A żebyśmy zajęli pierwsze miejsce w grupie, Francuzi musieliby pokonać Norwegów nie więcej niż dziesięcioma bramkami, bo wtedy to "trójkolorowi" będą pierwsi.
Nie chcemy takiego.
25 stycznia: Macedonia - Norwegia, Polska - Białoruś
27 stycznia: Macedonia - Białoruś, Francja - Norwegia, Polska - Chorwacja