ME piłkarzy ręcznych 2016. Daszek: spróbuję się poprawić

- Na pewno przed Macedonią obejrzę mecz z Serbią, przeanalizuję swoje akcje i spróbuję się poprawić - obiecuje Michał Daszek. Prawoskrzydłowy reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych zawiódł w końcówce meczu z Serbią, ale nasza kadra i tak wygrała 29:28. W niedzielę, w swoim drugim meczu w Krakowie, Polska zagra z Macedonią. Relacja na żywo w Sport.pl o godz. 20.30

Łukasz Jachimiak: Co się stało, że po dobrych 55 minutach przeciw Serbii w końcówce zmarnowałeś dwie czyste sytuacje? Poczułeś się za pewnie, czy odwrotnie - zjadły cię nerwy, bo mecz strasznie ważny, a ostatnie minuty bardzo nerwowe?

Michał Daszek: Emocji było chyba za dużo. Niby mam już spore doświadczenie, z Ligi Mistrzów, z MŚ w Katarze, ale tu graliśmy otwarcie wielkiego turnieju we własnym kraju. Chyba niepotrzebnie o tym myślałem. Na pewno jeszcze przed Macedonią obejrzę sobie mecz z Serbią, przeanalizuję wszystkie swoje akcje i spróbuję się poprawić.

Jeden z dziennikarzy zapytał Jacka Będzikowskiego, asystenta Michaela Bieglera, czy jesteś przewidziany do gry z Macedonią, czy raczej zostaniesz posadzony na ławce rezerwowych. Z rozmów z trenerami wywnioskowaleś, że możesz nie zagrać?

- Nic złego mi nie powiedzieli. Są mecze lepsze i gorsze, nie ma co się zrażać. Ja pewności siebie nie stracę. Ale jeżeli zamiast mnie na boisko wyjdzie Kuba Łucak, to życzę mu, żeby został na całe 60 minut, żeby podrywał swoimi akcjami publiczność, żeby pomógł drużynie wygrać.

Miałeś kilka akcji, po którym mocno cieszyłeś się z kibicami. Przy 15 tysiącach swoich fanów gra się tak dobrze, jak przypuszczałeś?

- Były kapitalne momenty. Szczególnie podobało mi się, jak publika nas wspierała, kiedy nam nie szło, gdy Serbowie prowadzili. No i jest spora frajda, kiedy rzucasz ładną bramkę i możesz podnieść rękę, rozglądając się po ogromnej, biało-czerwonej hali. Ale myślę sobie, że kibiców, jak i nas, stać na więcej. Może być przez 60 minut tak, jak było w najgorętszych momentach.

Rozmawiałeś ze swoim klubowym kolegą z Wisły Płock, Ivanem Nikceviciem? Jemu na pewno po meczu jest trudniej niż tobie, choć w sumie zagrał lepiej.

- Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że przez niego Serbowie nic nie ugrali. Gdyby nie trafił pierwszego karnego, a rzuciłby pięć następnych, to na pewno nikt by mu nic złego nie powiedział. A że nie trafił ostatniego z sześciu? Trudno, generalnie zagrał świetnie, karne rzucał prawie bezbłędnie, choć w bramce był Sławek Szmal. A to jest wielki bramkarz. I tylko jego mocnej psychice zawdzięczamy, że tego ostatniego karnego odbił. Ludzie ze światowego topu potrafią w tak trudnej sytuacji wymyślić, jak rywala podpuścić, zasugerować, że się pójdzie w inny róg niż się naprawdę pójdzie. Ivan się na to złapał, co nie znaczy, że nie zagrał świetnego meczu. Jak tylko go spotkam, to mu pogratuluję.

Nie rozmawiałeś jeszcze ani z nim, ani z byłym kolegą z Wisły, Petarem Nenadiciem, który też mocno dał się nam we znaki?

- Nie było czasu. Po meczu wróciliśmy późno, zjedliśmy kolację i poszliśmy odpocząć. A Petar? To nieobliczalny zawodnik. Czasem tą swoją nieprzewidywalnością wygrywa, a czasem przegrywa mecze. Pierwszą połowę przeciw nam miał niesamowitą [rzucił w niej sześć ze swych siedmiu bramek], ale w drugiej już dobrze przeciw niemu broniliśmy. Tak trzeba grać w następnych meczach.

Nenadić jest świetny, ale Kirił Lazarow z Macedonii chyba jeszcze lepszy. Będziecie się starali nie dać mu rzucać, czy może lepiej jego trochę odpuścić, bo i tak swoje rzuci, a przypilnować innych?

- Jeżeli rzuci nam 15 bramek, a my wygramy pięcioma, to nie będę miał nic przeciwko.

Wy, mistrzowie horrorów, potraficie wygrać pięcioma?

- Marzy nam się spokojniejszy mecz. Ale na pewno trzeba będzie mocno się bić, walczyć na sto procent, wyjść przeciw Lazarowowi agresywnie, nawet kosztem tego, że wtedy raz i drugi znajdzie kogoś na dobrej pozycji i dogra. Musimy od początku pokazać, że nie będzie miał z nami lekko, wtedy nie będzie miał ochoty aż tak blisko podchodzić. A jak on unika zwarć i rzuca z dalszej odległości, to bramkarze mają więcej czasu na reakcje. No i kiedy pokażemy, że z Lazarowem się bijemy, to i jego koledzy nabiorą respektu. Musimy ostro się postawić w obronie, wtedy będzie dobrze.

Obserwuj @LukaszJachimiak

"Dzidziuś", "Kola", "Gadżet"... Poznajcie ksywy polskich piłkarzy ręcznych [RYSUNKI]

Zobacz wideo
Polska na Euro 2016...
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.