Vive gra rewanż z Vardarem. Liczy się tylko wygrana

- Takie porażki jak ta w Skopje to duża doza goryczy. Bardzo ciężko się ją przełykało - przyznaje Sławomir Szmal, bramkarz Vive Tauron Kielce, przed rewanżowym starciem z Vardarem Skopje.

Miesiąc temu kielecki zespół zagrał najsłabszy mecz w Lidze Mistrzów od wielu lat, a z pewnością najgorszy za kadencji trenera Tałanta Dujszebajewa. Mistrzowie Polski po momentami beznadziejnej grze przegrali w stolicy Macedonii aż 24:34. W drużynie doszło wtedy do małego wstrząsu - m.in. zmieniony został kapitan - funkcję tę po Grzegorzu Tkaczyku przejął Michał Jurecki. - Zmieniło się również parę innych rzeczy w zespole, ale nie chciałbym o nich mówić. Niech zostaną naszą tajemnicą - mówi Tomasz Strząbała, II trener Vive Tauron.

Jego zespół nieźle zareagował na tę wpadkę, bo wygrał starcie z odwiecznym rywalem - Orlen Wisłą Płock, a potem dwa kolejne spotkania w Lidze Mistrzów z KIF Kolding. Atmosfera w drużynie nieco się poprawiła. - Nie jest ważne, by odrobić 10 bramek ze Skopje, lecz po prostu wygrać. Takie porażki to duża doza goryczy i ciężko było to przełknąć. Każdy z nas musi popatrzeć na swój występ w Macedonii i zagrać lepiej. Nie patrzeć oczywiście egoistycznie, ale starać się również pomóc koledze - podkreśla Sławomir Szmal, bramkarz Vive Tauron. - Nie mam problemu z tym, że przegraliśmy tak wysoko. Mogliśmy nawet 20, to nie ma znaczenia... Ja wciąż wiem, że jesteśmy tak dobrym zespołem. Najważniejsze to świetnie się przygotować, zrobić wszystko, by wiedzieć, jak zagrać w rewanżu, i wygrać - dodaje Tałant Dujszebajew.

Jego zespół w sobotnie popołudnie (tak jak zawodnicy Vardaru u siebie w hali) powinien mieć olbrzymi atut w postaci kibiców. - Nasi fani robią ostatnio taką atmosferę, że dodają nam dodatkowej energii. Musimy wygrać właśnie dla nich - zaznacza Uros Zorman, rozgrywający mistrzów Polski. On będzie musiał pewnie najdłużej przebywać na parkiecie, bo kontuzjowani są obaj środkowi rozgrywający: Mariusz Jurkiewicz oraz Grzegorz Tkaczyk. Ten ostatni ma poważny problem z barkiem, w ostatnich meczach odczuwał ból przy każdym rzucie. - Jestem gotowy nawet na 60 minut gry - mówi Zorman.

Doświadczony playmaker podkreśla, że do meczu trzeba podchodzić spokojnie, bez większego napięcia i za wszelką cenę chęci zrewanżowania Vardarowi. - Nie mam podwójnej motywacji, bo po co tak? Wtedy można robić więcej błędów i grać źle, bo wkradają się nerwy. Najważniejsze są dwa punkty - dodaje 35-letni zawodnik.

Więcej o:
Copyright © Agora SA