Piłka ręczna. Święta wojna w Kielcach

W czwartek w Kielcach zmierzą się Vive Targi z Wisłą Orlen Płock. Zagrają ze sobą bezdyskusyjnie najlepsze polskie zespoły ostatnich 20 lat, które właśnie awansowały do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Transmisja od 20.00 w Polsacie Sport, relacja na żywo w Sport.pl.

Specjalny serwis o drużynie Vive Targi Kielce

- Uwierzcie, aż chce się dłużej trenować, dźwigać większe ciężary, częściej grać - mówi rozentuzjazmowany Bartłomiej Tomczak. Lewoskrzydłowy Vive cieszy się, bo w sobotę jego zespół zremisował 26:26 z Czechowskimi Niedźwiedziami w elitarnej Lidze Mistrzów. Punkt w starciu z mistrzami Rosji dał wicemistrzom Polski trzecie miejsce w grupie B - uważanej za najsilniejszą w historii LM. W "grupie Hitchcocka", jak nazwała ją oficjalna strona rozgrywek, zawodnicy Bogdana Wenty walczyli z uznanymi firmami: Atletico Madryt, Fuechse Berlin i węgierski Veszprem. Z nimi gracze Wenty bili się od października, a w wolnych chwilach deklasowali rywali z ligi polskiej.

Wygrali 18 meczów i mają bilans 235 bramek na plusie. To znaczy, że polskiego ligowca Vive pokonuje średnio 13 bramkami.

Ta statystyka nie dotyczy tylko Wisły Płock.

Płocczanie mają sześć punktów straty do Vive, co oznacza, że na cztery kolejki przed końcem sezonu zasadniczego mają bardzo małe szanse na wyprzedzenie rywali, ale dla kielczan niezmiennie są bardzo groźni.

Wiosną ubiegłego roku sprawili sensację, pokonując gwiazdorski zespół Wenty w finale play-off mistrzostw Polski. Wygrali trzy z czterech spotkań. W październiku Vive pokonało Wisłę w Płocku 34:29, ale o straconej kilka miesięcy wcześniej szansie na dziewiąty złoty medal mistrzostw Polski piłkarze z Kielc nie zapomnieli. - Mamy do wyrównania rachunki - mówi Wenta. - Pamiętamy, co przeżywaliśmy, tracąc tytuł, i doskonale zdajemy sobie sprawę, że nie wolno nam popełnić tych samych błędów. Strona sportowa schodzi na dalszy plan. Trwa wojna psychologiczna - podkreśla trener Vive.

O wyjątkowości starcia z kielczanami mówią też gracze z Płocka. - Wszyscy nie tylko w klubie, ale i w mieście rozmawiają o tym spotkaniu od bardzo dawna, więc zdążyłem się już nasłuchać, jaki to mecz. O jego randze dowiedziałem się już pół godziny po przylocie do Polski. Teraz będę miał szansę poczuć na własnej skórze, czym jest święta wojna - mówi grający od niedawna w Wiśle Kenneth Olsen. - By wygrać, nie możemy pozwolić sobie na błędy. Będzie ciężko, ale uważam, że nasz zespół jest gotowy, by pokonać Vive

- Toczymy z nimi regularną bitwę - dodaje rozgrywający Wisły Piotr Chrapkowski. - W ubiegłym sezonie wygraliśmy w Kielcach mecz ostatniej kolejki rundy zasadniczej, który dał nam mocnego kopa przed play-off. Potem byliśmy na fali, pokonaliśmy ich w Kielcach w drugim meczu finałowym, po dogrywce - wspomina bohater tamtego spotkania. - Będziemy świadkami powtórki z rozrywki. Wiemy, jak zwycięstwo w takim spotkaniu buduje zespół. Możemy wygrać z Kielcami. Ja przynajmniej o wynik się nie martwię - przekonuje Chrapkowski.

Wisła, która gubiła punkty, sensacyjnie przegrywając z ostatnią w tabeli Warmią Olsztyn i remisując z Azotami Puławy oraz Nielbą Wągrowiec, faworytem nie jest. Ale w niedzielę pewnie (32:24) pokonała w Rosji Newę Petersburg w meczu o awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów - co znów pozwoliło uwierzyć we własne siły.

- Wygrali, jak to się mówi, "szybko, lekko i przyjemnie". Podróż robi jednak swoje. My najlepiej to wiemy. Jak wróciliśmy z Danii po meczu z Bjerringbro-Silkeborgiem, to potrzebowaliśmy dwóch dni, aby dojść do siebie. Chłopaki z Płocka mają jednak szeroką kadrę, dlatego będą wypoczęci i na pewno z nami powalczą - twierdzi Mariusz Jurasik.

Tego pewny jest też prezes Vive. - Tym razem nie gramy w finale, mamy dużą przewagę punktową, do play-off przystąpimy z pierwszego miejsca, więc tak naprawdę jest to mecz tylko o prestiż, ale też aż o prestiż. Obie drużyny mają za sobą ciężkie mecze, ale na pewno obie znów dadzą z siebie wszystko. My nadal chcemy być niepokonani - mówi Bertus Servaas.

Jurasik, który w przeszłości bronił barw płockiego klubu, podkreśla szczególną rangę meczu. - Oba zespoły grały w niezwykle ważnych pojedynkach w Champions League, dla nas i Wisły były to starcia o awans do najlepszej szesnastki rozgrywek. Na pewno więc nasz mecz jest trochę w cieniu Ligi Mistrzów, chociaż nikogo nie trzeba szczególnie mobilizować. Wystarczy spojrzeć na rywala. Czeka nas fajne widowisko - zapowiada "Józek".

Sławomir Szmal: - Płock nieźle się czuł w poprzednim sezonie w kieleckiej Hali Legionów. Warto byłoby teraz udowodnić im, że Hala Legionów to nasza twierdza i w tym roku niemożliwe jest, byśmy ją poddali. W Petersburgu Wisła zagrała świetnie, znakomity był zwłaszcza Marcin Wichary. Dobrze, że zagrają w mocnym składzie, bo w pierwszej rundzie brakowało im dwóch czy trzech podstawowych zawodników. To jest naprawdę mocny zespół - ocenia bramkarz Vive. - Już nie mogę się tego meczu doczekać. Zagramy kolejny raz z mocną drużyną, a to tylko nam służy - dodaje Szmal.

Jak się zmieniła kadra Wenty. Gdzie są chłopcy z tamtych lat

Więcej o:
Copyright © Agora SA