Pływanie. Marcin Cieślak chce przebić Korzeniowskiego

- Wyjazd do USA pozwala mi łączyć studia z treningiem na bardzo wysokim poziomie, co w Polsce jest raczej nie możliwe. Studiuję na dość prestiżowej uczelni w Stanach, a po szkole trenuję pod okiem najlepszego trenera na świecie w 2010 roku - mówi finalista MŚ Marcin Cieślak.

Zakończony rok był chyba najbardziej intensywnym w Twojej dotychczasowej karierze. Który z sukcesów był dla Ciebie najważniejszym?

Marcin Cieslak: Podołanie tak wielu wyzwaniom w zeszłym roku samo w sobie było olbrzymim sukcesem. Najwięcej radości przyniósł mi chyba finał rozgrywanych w grudniu mistrzostw świata. To na pewno finał najbardziej prestiżowej imprezy w jakiej dotychczas startowałem. Ale z przyjemnością wymieniłbym jeszcze wiele imprez. Pływanie na zawodach przynosi mi mnóstwo satysfakcji.

Podczas MŚ Paweł nie zakwalifikował się do finału 200 metrów stylem motylkowym. Odczuwałeś presję podpowiadającą "zrób mu miejsce zrób mu miejsce", czy absolutnie się od niej odciąłeś?

Decyzje o wystartowaniu w finale podjąłem dość szybko, chcąc uniknąć takiej presji. Jednak cały dzień czułem pewien ciężar związany z tym ze skoro płynę w finale to muszę pokazać ze moja decyzja była słuszną.

Twoja rywalizacja z Pawłem Korzeniowskim staje się coraz bardziej emocjonująca. Kiedy nastąpi absolutna zmiana warty?

Ja chciałbym żeby to stało się już, Paweł na pewno wołałby poczekać do końca swojej kariery Obaj jesteśmy zdeterminowani i myślę ze to przyniesie sporo emocji i piękna wyścigom na 200 delfinem.

Zacząłeś treningi w USA. Skąd taki pomysł? Jak spędzisz najbliższy czas?

Wyjazd do USA pozwala mi łączyć studia z treningiem na bardzo wysokim poziomie, co w Polsce jest raczej nie możliwe. Tutaj studiuję na dość prestiżowej uczelni w Stanach (University of Florida), wybieram kierunek który naprawdę mnie interesuje, a po szkole trenuję pod okiem najlepszego trenera na świecie w 2010 roku (Gregg Troy- przyp. red). To prawdziwy luksus. Oprócz domu i bliskich nie brakuje mi tu niczego.

Ile czasu chcesz mieszkać w USA?

Zamierzam studiować i trenować, czyli spędzę tu co najmniej 4 lata. Na razie chcę skupić się na nauce i treningu, ale Gatorsi (klub, w którym pływa Marcin- przyp. red) mają też grupę zawodników, którzy są już po studiach. Trenują razem z nami, ale nie startują już na zawodach uniwersyteckich a jedynie na największych światowych imprezach, to tez jest jakąś alternatywa na przyszłość po studiach.

Jak oceniasz swojego nowego kumpla z basenu- Ryana Lochte? Sprawiacie wrażenie ludzi o podobnym podejściu do życia

Ciężko ocenić mi moje podejście do życia, ale o Ryanie chętnie coś opowiem. To bardzo sympatyczny gość. Co prawda lubi jeździć wielkimi samochodami które aż trzęsą się od basu, lubi tez założyć buty wysadzane brylantami i święcący grill na zęby na wieczorne wyjścia, ale jest naprawdę miły. Na moim pierwszym treningu Ryan podszedł do mnie przywitał się i przedstawili, to drugie akurat nie było konieczne, ale zaskoczył mnie tym gestem. Potem bardzo mi pomagał, bo trafiliśmy na ten sam tor i kiedy ja nie rozumiałem poleceń trenera (na początku prawie zawsze) on tłumaczył mi i pokazywał co i jak.

Lochte jest członkiem drużyny jak każdy, trenerzy i zawodnicy traktują go jak każdego innego. Nie ma żadnych przywilejów, ma taki sam obowiązek bycia na treningu, czy wykonywania zadań i stosuje się do tego wzorowo. I pewnie to czyni go najlepszym.

Jesteś stosunkowo młodym zawodnikiem, kilka dni starszym od aktualnego mistrza świata na 200 motylkiem Chada Le Clos. Potrafisz przewidzieć kiedy Twój czas nadejdzie? Już trwa?

Chad to rewelacyjny zawodnik, myślę ze jego kariera będzie bardzo obfita w wielkie sukcesy. Ja spokojnie czekam, zajmuje się treningiem i mam nadzieje ze mój czas też kiedyś nadejdzie, ale co by się nie wydarzyło na pewno będzie dobrze.

Zdajesz sobie sprawę z faktu, że pływak musi dawać z siebie zdecydowanie więcej niż koszykarz czy gracz piłki nożnej Że dyscyplina poza latami olimpijskimi jest niestety mocno niszowa. Masz pomysł na to jak nie pozwolić o sobie zapomnieć?

Pływanie to sport wymagający dużo pracy, czasu i poświęceń. Dyscyplina jest niszowa, bo nie jest bardzo widowiskowa. Widzowie doceniają efektowność sportu a nie ilość godzin poświęconych pracy, jaką wkładasz w przygotowania. A jeśli nie ma widzów, to nie ma też sponsorów i transmisji a dyscyplina staje się mało popularna.

Ja chce osiągnąć taki poziom, na którym będę mógł powiedzieć ze zrobiłem wszystko co mogłem i lepszy być juz nie mogę. Czy to wystarczy, żeby nie dać o sobie zapomnieć? Sam jestem ciekawy

Specjalny serwis o pływaniu? Sprawdź Pływacy.com ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA