Marcin Cieslak: Podołanie tak wielu wyzwaniom w zeszłym roku samo w sobie było olbrzymim sukcesem. Najwięcej radości przyniósł mi chyba finał rozgrywanych w grudniu mistrzostw świata. To na pewno finał najbardziej prestiżowej imprezy w jakiej dotychczas startowałem. Ale z przyjemnością wymieniłbym jeszcze wiele imprez. Pływanie na zawodach przynosi mi mnóstwo satysfakcji.
Decyzje o wystartowaniu w finale podjąłem dość szybko, chcąc uniknąć takiej presji. Jednak cały dzień czułem pewien ciężar związany z tym ze skoro płynę w finale to muszę pokazać ze moja decyzja była słuszną.
Ja chciałbym żeby to stało się już, Paweł na pewno wołałby poczekać do końca swojej kariery Obaj jesteśmy zdeterminowani i myślę ze to przyniesie sporo emocji i piękna wyścigom na 200 delfinem.
Wyjazd do USA pozwala mi łączyć studia z treningiem na bardzo wysokim poziomie, co w Polsce jest raczej nie możliwe. Tutaj studiuję na dość prestiżowej uczelni w Stanach (University of Florida), wybieram kierunek który naprawdę mnie interesuje, a po szkole trenuję pod okiem najlepszego trenera na świecie w 2010 roku (Gregg Troy- przyp. red). To prawdziwy luksus. Oprócz domu i bliskich nie brakuje mi tu niczego.
Zamierzam studiować i trenować, czyli spędzę tu co najmniej 4 lata. Na razie chcę skupić się na nauce i treningu, ale Gatorsi (klub, w którym pływa Marcin- przyp. red) mają też grupę zawodników, którzy są już po studiach. Trenują razem z nami, ale nie startują już na zawodach uniwersyteckich a jedynie na największych światowych imprezach, to tez jest jakąś alternatywa na przyszłość po studiach.
Ciężko ocenić mi moje podejście do życia, ale o Ryanie chętnie coś opowiem. To bardzo sympatyczny gość. Co prawda lubi jeździć wielkimi samochodami które aż trzęsą się od basu, lubi tez założyć buty wysadzane brylantami i święcący grill na zęby na wieczorne wyjścia, ale jest naprawdę miły. Na moim pierwszym treningu Ryan podszedł do mnie przywitał się i przedstawili, to drugie akurat nie było konieczne, ale zaskoczył mnie tym gestem. Potem bardzo mi pomagał, bo trafiliśmy na ten sam tor i kiedy ja nie rozumiałem poleceń trenera (na początku prawie zawsze) on tłumaczył mi i pokazywał co i jak.
Lochte jest członkiem drużyny jak każdy, trenerzy i zawodnicy traktują go jak każdego innego. Nie ma żadnych przywilejów, ma taki sam obowiązek bycia na treningu, czy wykonywania zadań i stosuje się do tego wzorowo. I pewnie to czyni go najlepszym.
Chad to rewelacyjny zawodnik, myślę ze jego kariera będzie bardzo obfita w wielkie sukcesy. Ja spokojnie czekam, zajmuje się treningiem i mam nadzieje ze mój czas też kiedyś nadejdzie, ale co by się nie wydarzyło na pewno będzie dobrze.
Pływanie to sport wymagający dużo pracy, czasu i poświęceń. Dyscyplina jest niszowa, bo nie jest bardzo widowiskowa. Widzowie doceniają efektowność sportu a nie ilość godzin poświęconych pracy, jaką wkładasz w przygotowania. A jeśli nie ma widzów, to nie ma też sponsorów i transmisji a dyscyplina staje się mało popularna.
Ja chce osiągnąć taki poziom, na którym będę mógł powiedzieć ze zrobiłem wszystko co mogłem i lepszy być juz nie mogę. Czy to wystarczy, żeby nie dać o sobie zapomnieć? Sam jestem ciekawy
Specjalny serwis o pływaniu? Sprawdź Pływacy.com ?