MŚ w pływaniu. Otylia Jędrzejczak: Świtkowski na podium, a obok Cseh i Le Clos? Bajka!

- Byłam pewna, że popłynie w finale, ale podium obok Cseha i Le Clos to bajka - mówi Otylia Jędrzejczak o brązowym medalu Jana Świtkowskiego na 200 m motylkiem na mistrzostwach świata w Kazaniu. - Martwi mnie tylko, że zdecydował się wrócić do USA i tam spędzić czas do igrzysk. Taka szansa na medal może mu się nie powtórzyć - dodaje była mistrzyni olimpijska i świata.

Łukasz Jachimiak: Po zaskakującym brązowym medalu Konrada Czerniaka na 50 m stylem motylkowym mówiła pani, że trochę na ten krążek liczyła, ale po brązie Jana Świtkowskiego na 200 m również motylkiem chyba nawet pani powie, że to sensacja?

Otylia Jędrzejczak: Kiedy rozmawialiśmy przed startem mistrzostw, byłam ostrożna. Chociaż dobrze pamiętałam, że pod koniec maja Janek popłynął na mistrzostwach Polski w czasie 1:55,23, a taki wynik zawsze dawał finał, więc byłam pewna, że on w finale popłynie. O medalu nie myślałam, bo tu też dużo zależy od tego, jak przygotowani są inni. Widać, że Le Clos nie jest w najlepszej dyspozycji, zaliczył kolejny start, w którym umierał na końcówce.

Ale Świtkowski poprawił rekord życiowy o ponad sekundę, czas 1:54,10 to rewelacja, prawda?

- Oczywiście. Potwierdziło się to, co słyszałam z obozu naszej kadry. Wszyscy mówili mi, że Janek jest w doskonałej dyspozycji i że dla wszystkich może być wielkim zaskoczeniem. Jemu ewidentnie posłużył powrót do kraju z USA i trening pod okiem taty. System spokojnego treningu bez studiowania dał bardzo dobry efekt, bo przecież miejsce na podium obok Cseha i Le Clos to bajka. Trochę tylko martwi mnie, że zdecydował się wrócić do Stanów i spędzić tam czas do igrzysk w Rio de Janeiro. Takie igrzyska i taka szansa na medal może mu się nie powtórzyć.

Zaraz po medalu Świtkowski stwierdził, że w Rio będzie chciał wywalczyć następny, a jeszcze kilka dni temu twierdził, że sukcesem będzie półfinał w Kazaniu. To znaczy, że młodemu zawodnikowi trudno jeszcze rozeznać się we własnej formie?

- Mówił bardzo ostrożnie. Przy jego wyniku finał był wręcz gwarantowany.

Czyli "ciszej jedziesz, dalej będziesz"?

- Zdecydowanie. I ja to rozumiem, bo sama też zawsze byłam ostrożna, wolałam mniej powiedzieć, a więcej zrobić. Dzięki temu jesteś pod mniejszą presją.

Skoro Le Clos, a więc faworyt 100 m motylkiem, nie jest w formie, to pod presją będzie drugi faworyt tego dystansu, nasz Czerniak?

- Nie wiem, czy na głównego rywala "Kondzia" nie wyrasta Cseh. Nie mam wątpliwości, że będzie bardzo groźny. Na 50 m razem z Konradem zdobył brąz, na 200 złoto wygrał w świetnym stylu. Mimo że początkowo prowadził Le Clos, a Laszlo płynął na jego ramieniu, na jego fali, to świetnie sobie poradził, z każdą "50" przyspieszał, widziałam, że jest lżejszy. Z boku styl Węgra wygląda na bardzo ciężki, ale ten zawodnik ma bardzo silne ramiona, płynie niesamowicie szerokim krokiem, czyli ręce rozstawia najszerzej ze wszystkich. Ma najszerszy, najmocniejszy grzbiet, najmocniejsze ramiona. W 2008 roku mocno go podpatrywałam, chciałam pływać jak on, ale to bardzo trudne.

A co ma drugi z naszych niespodziewanych bohaterów, czyli Wojciech Wojdak?

- Wojtek na pewno jest w Kazaniu w doskonałej dyspozycji. Ale pamiętajmy, że na tych najdłuższych dystansach konkurencja jest mocna, a Wojdak nie ma najlepszych czasów.

To prawda, mówił mi, że na 800 i 1500 m ma 15. i 16. wynik na świecie, ale na 400 m przyjechał do Kazania z 31. czasem, a awansował do finału i zajął szóste miejsce [w środowym finale na 800 też był 6. - red.].

- Ma niesamowite możliwości. On i Świtkowski to zawodnicy, w których musimy inwestować nie tylko pod kątem Rio, ale też następnych igrzysk, w 2020 roku w Tokio. Wojtek dopiero co wszedł w seniorski świat [urodził się w roku 1996], Janek [rocznik 1994] jest w nim dłużej, ale generalnie dla obu to dopiero początek. Nie zawieszajmy im od razu na szyjach medali olimpijskich, ale na obu patrzmy uważnie, bo warto.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.