Polonia Bytom pogrążona w ostatniej minucie

Bytomianie przegrali arcyważny mecz z ŁKS-em Łódź. Decydującego gola stracili w doliczonym czasie gry po strzale ze sprezentowanego rywalom rzutu karnego. - Zostaliśmy Mikołajem - skwitował smutno trener Polonii Dariusz Fornalak.

Dochodziła 93. minuta spotkania na Stadionie Śląskim. Nieliczne grono kibiców Polonii właśnie zastanawiało się, czy bezbramkowy remis ich drużyny to dobry wynik. Ci najbardziej wymagający, którzy uważali, że jeden punkt to mało, nagle poczuli, że niebo wali im się na głowy...

Po stracie piłki przez Wojciecha Mroza w środku pola, przejął ją napastnik gości Robert Szczot i ostatkiem sił popędził na bramkę Grzegorza Żmji. Zdezorientowany stoper gospodarzy Radoslav Kral gonił rywala, po czym bezmyślnie sfaulował go w polu karnym. Jedenastkę z zimną krwią wykorzystał Łukasz Madej. - Niepokój przy karnym był, ale skoro byłem wyznaczony, to przecież nie mogłem uciec - uśmiechał się szczęśliwy lider gości.

Zawodnicy Polonii byli załamani, bo wiedzą, że jeśli na koniec sezonu przyjdzie im pożegnać się z ekstraklasą, to stanie się tak być może właśnie z powodu tej porażki.

Piłkarze obu drużyn zapowiadali przed meczem walkę na śmierć i życie. W końcu zmierzyć miały się ze sobą sąsiadujące w tabeli zespoły, które bezpośrednio rywalizują o utrzymanie. Z zapowiedzi wyniknęło jednak niewiele. Tysiąc kibiców na Śląskim obejrzało słabiutkie spotkanie, w którym emocji było jak na lekarstwo. Do rangi wydarzenia urosło nawet zachowanie z początku mecz Szczota, który niespodziewanie pobiegł do... szatni, by zmienić getry (te w których zaczął mecz były w złym kolorze).

W składzie Polonii zabrakło lidera Jacka Trzeciaka, który oglądał mecz z ławki rezerwowych. Nieobecność rozgrywającego położyła na łopatki ofensywną grę bytomian. Nieco lepiej radzili sobie łodzianie, ale bardzo nieskutecznie grał Ensar Arifović. Dlatego gdy pod koniec meczy sędzia pokazał, że przedłuża mecz o trzy minuty, wydawało się, że na boisku nie może zdarzyć się już nic ciekawego...

Zdaniem trenerów

Dariusz Fornalak (Polonia)

Do tej pory znałem ten ból tylko jako zawodnik. Teraz poznałem go jako trener. Zakończyliśmy ten rok bardzo niechlubnie, ale trzeba z tym żyć. W dalszym ciągu liczymy się w walce o utrzymanie w ekstraklasie.

Mirosław Jabłoński (ŁKS)

Rozegraliśmy niezły mecz. Piłkarsko może nie stał na najwyższym poziomie, ale nie brakowało w nim walki i zaangażowania. Po tym, jak nie wykorzystaliśmy kilku świetnych sytuacji zacząłem już myśleć o czarnym scenariuszu. Na szczęście tym razem uśmiechnęło się do nas szczęście. Polonia nie była od nas gorsza, przynajmniej trzykrotnie uratował nas świetnie grający Wyparło.

Usłyszane pod szatnią

Grzegorz Żmija (Polonia)

Nie ma co ukrywać i się kłócić - karny był ewidentny. Nasza obrona była dziś mocno przemeblowana, ale prawie do końca grała wzorowo. Nie ma nic gorszego niż przegrać po golu w ostatniej minucie.

Łukasz Madej (ŁKS)

Porażka w tym meczu skazywałaby nas na spadek. Dzięki temu zwycięstwu nasze szanse na utrzymanie znacznie wzrosły. Przypominam, że ŁKS, to rycerze wiosny i wtedy będzie zbierać więcej punktów.

Michał Zieliński (Polonia)

To jest nieprawdopodobne, że mając zapewniony remis, nagle straciliśmy wszystko. Mieliśmy zapewnić sobie spokojną zimę i dużą przewagę nad ŁKS-em, a tymczasem musimy walczyć dalej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.