Damian Kądzior mógł zagrać w drużynie z Niezgodą. Zdradził szczegóły oferty

- Najpierw proponowali 800 tysięcy euro, potem 1,2 mln, półtora miliona. Aż w końcu wysłali wspólną ofertę na 8 mln euro. Sześć za Mislava Orsicia, dwa za mnie - o ofercie Portland Timbers dla Dinama Zagrzeb powiedział Damian Kądzior. Polski pomocnik w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zdradził, jakie ma cele na przyszłość.

21 meczów, 8 goli i 7 asyst - to dorobek Damiana Kądziora w rundzie jesiennej. Reprezentant Polski coraz lepiej radzi sobie w barwach Dinama Zagrzeb, z którym w ostatnich miesiącach występował m.in. w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Dobra forma 27-latka przyciągnęła uwagę innych klubów, które zainteresowały się sprowadzeniem byłego gracza m.in. Górnika Zabrze.

Kądzior: Gra z orzełkiem na piersi to jest największa duma

Zobacz wideo

Damian Kądzior mógł zagrać w drużynie z Niezgodą. Zdradził szczegóły oferty

W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Kądzior zdradził, że jego sprowadzeniem mocno interesowali się szefowie Portland Timbers, do którego trafić ma Jarosław Niezgoda. - Wysłannicy tego klubu pojawili się na meczach Dinama już w listopadzie. Najpierw proponowali 800 tys. euro, potem 1,2 mln, półtora miliona. Aż w końcu wysłali wspólną ofertę na 8 mln euro. Sześć za Mislava Orsicia, dwa za mnie. Ani ja, ani klub nie byliśmy zainteresowani tym kierunkiem - zdradził Kądzior.

Były piłkarz Górnika Zabrze przyznał, że jego marzeniem jest zagranie w lepszym klubie, ale pozostanie w Europie. - Przenosząc się do Stanów Zjednoczonych dostałbym powiedzmy dwa razy wyższy kontrakt niż mam teraz, ale dla mnie pieniądze nie są najważniejsze. W USA nie czułbym się spełniony piłkarsko, za długo walczyłem by zaistnieć najpierw w polskiej piłce i w niezłym zagranicznym klubie, by teraz z tej drogi rezygnować - wyznał reprezentant Polski.

- Chciałbym zagrać w jednej z pięciu topowych europejskich lig albo w angielskiej Championship - zakończył.

Pobierz aplikację Football LIVE na Androida

Football LIVEFootball LIVE Football LIVE

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.