2 mln za rezerwowego rezerw. Tak Legia Warszawa wydawała pieniądze

Sport.pl dotarł do wewnątrzklubowej korespondencji odsłaniającej kulisy wartego 2 mln zł transferu Sadama Sulleya, nieznanego 19-latka z drugoligowego klubu z Ghany. Tak szastała pieniędzmi Legia Warszawa.

Na Łazienkowskiej szaleje kryzys. Ogień problemów trawi nie tylko drużynę, ale i konta bankowe klubu. Po odpadnięciu z eliminacji Ligi Mistrzów i Ligi Europy w Legii ujawniła się potężna dziura budżetowa, co niedawno potwierdził sam prezes Dariusz Mioduski. W ostatnich miesiącach pieniądze rozpływały się nie tylko na długi, ale przede wszystkim inwestycje w zawodników. I to nie tylko tych do pierwszej drużyny, jak Steeven Langil, Daniel Chima Chukwu czy Tomáš Necid, ale także młodych piłkarzy z Bałkanów i Afryki.

Znikające miliony

Grube miliony kosztowały stołecznych nietrafione „wzmocnienia". 2 mln zł trzeba było przelać na konto belgijskiego Waasland-Beveren za Steevena Langila. Skrzydłowy rodem z Martyniki, który w Warszawie wsławił się jedynie paleniem sziszy i kontrowersyjnymi zdjęciami na Snapchacie, inkasował co miesiąc 80 tys. zł. Jeszcze więcej legioniści muszą płacić sprowadzonemu osiem miesięcy temu z Chin Danielowi Chimie Chukwu. 26-latek związał się z Legią trzyletnią umową, która gwarantuje mu 120 tys. zł miesięcznie! Roczne utrzymanie Langila kosztowało więc 1 mln zł, natomiast Chukwu – 1,5 mln zł. Dodatkowo menadżer Nigeryjczyka, Atta Aneke, otrzymał 500 tys. zł prowizji.

Równie kosztowny był pomysł sprowadzenia na Ł3 reprezentanta Czech Tomáša Necida. Według naszych informacji jego wypożyczenie z Bursasporu było co prawda darmowe, ale przez pięć miesięcy Legia musiała płacić piłkarzowi 200 tys. zł miesięcznej pensji (w Turcji Necid inkasował rocznie 4,2 mln zł!). Co ciekawe, pomysłodawcą pozyskania Chimy Chukwu i Necida, a także Sadama Sulleya, był Radosław Kucharski, obecny szef skautingu Legii i prawa ręka Dariusza Mioduskiego. Wówczas – główny skaut w klubie zarządzanym przez trio Bogusław Leśnodorski (prezes klubu) - Maciej Wandzel - Dariusz Mioduski.

Brylant z Akry

Sport.pl dotarł do wewnątrzklubowej korespondencji Legii z 11 kwietnia 2016 roku dotyczącej pozyskania wspomnianego Sulleya, która ukazuje kwoty, jakie wydawano na niedoświadczonych zawodników. Latem 2016 r. stołeczny klub sprowadził z ghańskiego drugoligowca FC Vision nieznanego 19-latka. O charakterystyce Sulleya możemy przeczytać w mailu Radosława Kucharskiego, który juniora obserwował na turnieju w Afryce. „Napastnik. Ok. 190 cm. Chłopak silny z potencjałem ciała na prawdziwego gladiatora. Ruchliwy. Inteligentny w ruchach z mądrymi decyzjami. Grał w ustawieniu 1-4-4-2. W trakcie turnieju grał 2 mecze (boiska pastwiska) i dał 3 gole. Info z weekendu też dorzucił jednego gola w meczu ligowym (klub gra na poziomie 1 ligi). Z jego obserwacji poza boiskowej wydaje mi się, że chłopak jest skromny z celem w życiu" [pisownia oryginalna – aut.]. Dalej Kucharski rekomenduje piłkarza: „Zawodnik ma bazę wyjściową by w krótkim odstępie czasu po oszlifowaniu stać się brylantem".

Sport.pl

KLIKNIJ, ŻEBY POWIĘKSZYĆ

W tym samym okresie, co Sulley, w Legii wylądowali: 18-letni skrzydłowy z Macedonii, Alban Sulejmani, 18-letni chorwacki napastnik Tin Matić oraz drugi Chorwat, 16-letni snajper Sandro Kulenović. Żaden z nich nie zadebiutował w pierwszym zespole mistrzów Polski. Sulley w poprzednim sezonie występował w trzecioligowych rezerwach, gdzie był… rezerwowym. W 15 meczach zdobył jedną bramkę, pokonując bramkarza Motoru Lubawa.

„Każdy ma go w notesie"

Wiosną 2016 roku Kucharski mailował z Ghany: „Praktycznie każdy klub, skaut z tego turnieju ma go w notesie. Byli ludzie od Skandynawii skończywszy na Maderze. Z naszego regionu tylko ja ;) Po pierwszym meczu poszło moje zaproszenie, po chwili okazało się że temat zaproszenia jest nieaktualny bo ktoś inny położył ofertę… działa to jak na targu. Z racji przychylności agencji, która jest póki co otwarta trzeba działać szybko. Bardzo szybko. W dniu wyjazdu usłyszałem wstępne cyfry za chłopaka".

Sport.pl

KLIKNIJ, ŻEBY POWIĘKSZYĆ

Spore wrażenie robią „cyfry" o których czytamy w dalszej treści wiadomości. Okazuje się, że tylko do tej pory sprowadzenie napastnika kosztowało warszawiaków aż 2 mln zł! W korespondencji pt. „Afryka" Kucharski pisze: „W dniu wyjazdu usłyszałem wstępne cyfry za chłopaka. Dokładnie 200 tys euro transfer fee, 40% next transfer, prowizja 100 tys euro (płatne w różnych bonusowych wariantach). Taki stan był na zeszły czwartek…". Jak dowiedział się Sport.pl legioniści za transfer zapłacili 850 tys. zł plus prowizję dla agenta, która wyniosła 640 tys. zł. Łącznie to 1,5 mln zł. Do tego należy doliczyć czteroletni kontrakt, na mocy którego 20-latek trenujący z rezerwami zarabia 400 tys. zł rocznie.

Maila rekomendującego transfer Sulleya skaut podsumowuje słowami: "Wątroba mi siądzie wkrótce ;)".

Co ciekawe, w korespondencji Kucharski rekomenduje także pozyskanie innego piłkarza z Ghany, rówieśnika Sulleya, Michaela Baidoo. Piłkarz, który „ma na stole ofertę z FC Kopenhaga" ostatecznie trafił do duńskiego FC Midtjylland, gdzie występuje w rezerwach.

Sport.pl

KLIKNIJ, ŻEBY POWIĘKSZYĆ

Mimo wielokrotnych prób w niedzielę i poniedziałek nie udało nam się uzyskać komentarza ani prezesa Legii Dariusza Mioduskiego, ani szefa siatki skautów Radosława Kucharskiego. W niedzielę skontaktowaliśmy się za to z Bogusławem Leśnodorskim. „Potwierdzam, że Chukwu, Necida i Sulleya przyniósł Kucharski. Zaufałem mu. Więcej komentować nie chce".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.