Podział punktów w Bełchatowie

Z remisu w meczu PGE GKS z Cracovią zadowoleni mogą być tylko goście z Krakowa. Punkt zdobyty w wyjazdowym spotkaniu z wicemistrzami Polski zapewnił Caracovi siódmą pozycję w tabeli. Bełchatowianie natomiast zakończyli rozgrywki na dziewiątej pozycji, co z pewnością nie wpłynie korzystnie na nastrój zarządu GKS.

Pozostałe mecze 30. kolejki Orange Ekstraklasy

Bełchatowianie mieli szansę walki o siódmą lokatę i wbrew oczekiwaniom potraktowali to wyzwanie bardzo poważnie. W składzie gospodarzy trener Jan Złomańczuk, dający ostatnio wiele szans debiutantom, tym razem nie dokonał drastycznych roszad. Na boisku od pierwszych minut zagrał tylko jeden mniej doświadczony piłkarz GKS Krzysztof Janus.

Początek spotkania pokazał, że obie drużyny reprezentują bardzo zbliżony poziom. Gra toczyła się głównie w środku boiska, a sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. GKS po dwóch bezbramkowych remisach także tym razem miał poważne problemy ze stworzeniem okazji do strzelenia gola. Lepiej pod tym względem zaprezentowała się Cracovia. Już po pierwszym kwadransie goście mogli objąć prowadzenie. Po fatalnym podaniu Pawła Magdonia do bramkarza Łukasza Sapeli, piłkę przejął Dariusz Pawlusiński, ale w sytuacji jeden na jednego skuteczniejszy okazał się Sapela. GKS w pierwszej połowie praktycznie tylko raz zagroził bramce Sławomira Olszewskiego. Precyzyjnie z głębi pola centrował Edward Cecot, ale piłka po strzale głową Carlo Costlyego przeszła nad poprzeczką. Costly do końca meczu miał jeszcze kilka dobrych okazji, ale widać że Honduranin ma poważne problemy ze skutecznością.

Widowisko na dobre rozkręciło się dopiero w ostatnim kwadransie meczu. Także w tym okresie więcej szans i groźnych akcji stworzyli krakowianie. Lekką przewagę udokumentowali strzelając gola po rzucie rożnym wykonywanym przez Dariusza Pawlusińskiego. Niezdecydowanie bełchatowskich obrońców wykorzystał Piotr Polczak, który uderzył piłkę odbitą na przedpole bramki GKS.

W ekipie bełchatowian zrobiło się nerwowo. Widać było, że niekorzystny rezultat bardzo mobilizująco wpłynął na gospodarzy bo już kilka minut później Janusz Dziedzic faulowany w polu karnym miał okazję do uratowania wyniku remisowego. Wprawdzie jego strzał z jedenastki obronił Sławomir Olszewski, ale już przy dobitce nie miał żadnych szans.

Rozgoryczenia z wyniku spotkania nie krył obrońca GKS Jacek Popek. - Remis z całą pewnością nie jest dla nas zadowalającym rezultatem. Wciąż nasza gra nie wygląda tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Staramy się, próbujemy różnych rozwiązań i niewiele z tego wynika. Może to nie był nasz najlepszy mecz, ale daliśmy z siebie wszystko. Chcieliśmy zdobyć komplet punktów, ale nie udało się. Pozostaje liczyć na to, że przyszły sezon będzie dla nas szczęśliwszy - optymistycznie kończy Popek.

Powiedzieli po meczu:

Stefan Majewski, trener Cracovii: "Wynik jest w miarę sprawiedliwy. Obie drużyny stworzyły kilka sytuacji do zdobycia gola. Mieliśmy przewagę, zdobyliśmy pierwsi gola, jednak nie udało się utrzymać prowadzenia. Remis jest jednak dla nas bardzo cennym rezultatem i cieszymy się, że udało nam się zdobyć jeden punkt. Z naszej gry wiosną jestem zadowolony. Z jesieni nie. Pierwsza runda była dla nas bardzo nieudana i mając ją w pamięci mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z siódmego miejsca na koniec sezonu".

Jan Złomańczuk, trener PGE GKS: "Był w naszym wykonaniu lepszy mecz od tych, jakie na własnym stadionie rozegraliśmy z Górnikiem Zabrze i Ruchem Chorzów. Zmarnowaliśmy kilka sytuacji. Największe pretensje mam do Costlyego, który miał okazję dwustuprocentową. Nie pierwszy raz nie wykorzystał jednak takiej szansy. Na stanowisko pierwszego trenera PGE GKS zostałem oddelegowany do końca sezonu. Moja misja dobiegła końca. Teraz zarząd klubu musi podjąć decyzję, kto poprowadzi zespół w następnych rozgrywkach".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.