Kamil Glik był uważany za jednego z najlepszych piłkarzy AS Monaco. Przez trzy lata swojej gry dla tego klubu niemal nie popełniał błędów i stanowił główny filar defensywy francuskiej drużyny. Wszystko zmieniło się wraz z początkiem obecnych rozgrywek, w którym rozegrał osiem spotkań, wszystkie w pełnym wymiarze czasu. Nie zagrał tylko raz - w wygranej meczu przeciwko OGC Nice. Francuscy eksperci podkreślali wówczas, że ogromne znaczenie miał brak Glika w składzie. - Przykro mi to mówić, ale brak Glik sprawia, że obrona AS Monaco jest silniejsza - powiedział Pierre Menes, komentator francuskiego Canal+.
Dominik Furman przed zgrupowaniem kadry: Jestem bardzo ciekawy, jak to wszystko będzie wyglądało
W sobotę AS Monaco przegrało z Montpellier 1:3. Glik został uznany za jednego z najsłabszych piłkarzy na boisku, a francuskie L'Equipe przyznało mu "3" (w 10-stopniowej skali). - Dopóki nie jest osamotniony w obronie, wszystko wygląda dobrze. Gorzej, gdy sam musi przeciwstawić się napastnikom rywala. Miał wiele trudności z upilnowaniem Laborde'a i Le Talleca. Prawdziwy problem stanowi jego powolność - napisali dziennikarze francuskiego dziennika w uzasadnieniu tak niskiej oceny Glika.
AS Monaco w tym sezonie wygrał tylko dwa spotkania, a trzy zremisował. Dziewięć punktów zdobytych dotychczas daje dopiero 14. pozycję w tabeli Ligue 1 i tylko jedno "oczko" przewagi nad strefą spadkową.