Do kradzieży zegarka doszło 16 września, niecałe dwa tygodnie po tym, jak Kasper Dolberg za nieco ponad 20 mln euro przeniósł się z Ajaksu Amsterdam do OGC Nice. Po jednym z treningów we francuskim klubie 21-latkowi zginął zegarek. I to nie byle jaki, bo kosztujący 70 tys. euro. Reprezentant Danii zniknięciem cennego zegarka był tak przejęty, że następnego dnia nie pojawił się w klubie, a dodatkowo odmówił występu w meczu, tłumacząc się problemami żołądkowymi. Sprawa wzbudzała dużo domysłów, a w klubie rozpoczęto wewnętrzne dochodzenie.
Po kilkunastu dniach do kradzieży zegarka przyznał się Lamine Diaby-Fadiga, klubowy kolega Dolberga. Zdaniem agencji AFP, 18-latek przeprosił Dolberga, pozostałych kolegów z drużyny a także trenera, Patricka Vieirę. Dodatkowo obiecał poszkodowanemu koledze, że zwróci mu pieniądze za zegarek.
Nieprofesjonalne zachowanie Diaby-Fadigi może bardzo źle wpłynąć na jego rozwój. 18-latek jest uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy we Francji, a niedawno podpisał z obecnym klubem profesjonalny kontrakt. Zdaniem dziennikarzy "L'Equipe" władze zespołu z Nicei podjęły już jednak decyzję o rozwiązaniu umowy ze skutkiem natychmiastowym. Oficjalnego potwierdzenia tych doniesień jeszcze jednak nie ma.
Dolberg w tym sezonie rozegrał sześć spotkań we wszystkich rozgrywkach, w których strzelił dwa gole. 21-latek ma na koncie także występy w reprezentacji Danii. 8 września rozegrał w jej barwach 67 minut w zremisowanym spotkaniu z Gibraltarem. W 2017 roku oglądał z ławki rezerwowych spotkanie wygrane przez Duńczyków z Polską, która niebawem rozegra kolejne mecze w eliminacjach mistrzostw Europy.
Reprezentacja Polski w październiku rozegra mecze z Łotwą i Macedonią Płn. Jednym z kluczowych piłkarzy biało-czerwonych w tych spotkaniach może być Krzysztof Piątek, który w Serie A strzelił ostatnio takiego gola: