Liga Europy. Legia jak Kopenhaga, a Finowie chcą rekordów. KuPS ma czym postraszyć Polaków

Kuopion chce historycznego wyniku w kwalifikacjach Ligi Europy. W poprzednim roku napędził stracha Kopenhadze, a starcie Legii z Kuopio ma nie być tak przyjemne jak to z Mariehamn. "KuPS, to zespół o wiele lepszy i groźniejszy niż wtedy IFK" - mówią nam tamtejsi dziennikarze. Zwracają uwagę na gwiazdy drużyny, chwalą fińskiego trenera. Pierwsze spotkanie II rundy eliminacji LE w czwartek w Warszawie.
Zobacz wideo

Kuopio przeciętnemu kibicowi kojarzy się raczej ze skokami narciarskimi. To w pobliżu tego miasta leży skocznia, na której podczas zawodów Pucharu Świata triumfowali niegdyś Adam Małysz czy Kamil Stoch. Gdy jednak śniegi w Finlandii topnieją miejscowi kibice - mniej niż skokami czy hokejem - ale starają się interesować też piłką nożną. Argument ku temu mają. W mieście istnieje jeden z najstarszych klubów w Finlandii. Początki Kuopion Palloseura sięgają roku 1923, a drużyna ze 100-tysięcznego miasta w tym czasie odnosiła w kraju spore sukcesy. Anonimowa nie jest też na arenie międzynarodowej, nawet dla polskich fanów.

Z Legią jak z Kopenhagą? Czas na IV rundę

KuPS w swojej niemal 100 letniej historii może pochwalić się 5 tytułami mistrza kraju, dwoma Pucharami Finlandii i jednym pucharem ligi. Do tego z Legią ma jedną wspólną rzecz. Oba kluby w swoich krajach są rekordzistami jeśli chodzi o liczbę sezonów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Legia gra w niej nieprzerwanie od 1948 roku (licząc po II Wojnie Światowej). KuPS swój rekord ustanowił w latach 1949 -1992. W

Veikkausliiga (odpowiednik naszej Ekstraklasy) ekipa z Kuopio gra nieprzerwanie od 2007 roku. W tym czasie na podium była pięć razy, dwukrotnie cieszyła się z wicemistrzostwa. Dobre wyniki skutkowały prawem gry o europejskie puchary. W XXI wieku KuPS nie przechodziło jednak III rundy ich kwalifikacji. Ostatnie wyniki zwracają jednak uwagę.

W sezonie 2012/13 Finowie wyeliminowali z el. Ligi Europy kolejno walijskie Llanelli i izraelski Macabi Netanja, by zatrzymać się dopiero na tureckim Bursasporze. W poprzednim sezonie od razu wpadli na duńską Kopenhagę. Nieoczekiwanie na wyjeździe z Duńczykami zremisowali 1:1. W pierwszym meczu przegrali nieznacznie (0:1). To właśnie do tamtego spotkania przyrównywana jest w Kuopio tegoroczna potyczka z Legią. W starciu z wicemistrzem Polski, piłkarze KuPS nie umniejszają swoich szans.

- Mamy do czynienia z dużym polskim i znanym europejskim klubem. Myślę, że scenariusz tego dwumeczu może być podobny jak naszego zeszłorocznego spotkania z Kopenhagą – stwierdził w rozmowie z telewizją Yle zawodnik Ilmari Niskanen.

- Legia może być nawet jeszcze trudniejsza niż Duńczycy. Mamy jednak ambitne plany, ponieważ znamy swą wartość. Chcemy przejść do trzeciej lub czwartej rundy tych eliminacji. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy położyć się przed Legią –

dodał pomocnik Finów. Mówił to niedługo po tym jak jego zespół wyeliminował w 1. rundzie FK Witebsk, czwartą siłę białoruskiej ekstraklasy i finalistę krajowego pucharu. Piłkarze teraz liczą na rekordowy sezon w Europie.

Warto zanotować, że w historii europejskich pucharów KuPS mierzyło się już z polską drużyną. W 1975 roku grało z mocnym wtedy Ruchem Chorzów. Mecz w Finlandii zakończył się remisem (2:2). Dopiero w rewanżu “Niebiescy” pewnie wygrali 5:0. Teraz Finowie mają chęć napisać nową historię starć z Polakami i pokazać, że przez ostatnie lata sporo się w ich piłce zmieniło.

“Nie porównywałbym KuPS z Mariehamn”

Legia do Finlandii leciała nie tak dawno. W sezonie 2017/18 mierzyła się już z drużyną z tego kraju. Dwumecz el. Ligi Mistrzów z IFK Mariehamn wygrała 9-0. Na niewiele się to zdało. To był ten sezon, w którym mistrzowie Polski nie weszli nawet do Ligi Europy, bo w decydującym meczu odpadli z Sheriffem Tiraspol. Zdaniem dziennikarzy ze Skandynawii do spotkania z Mariehamn nie ma jednak co wracać.

- KuPS, to zespół o wiele lepszy i groźniejszy niż wtedy Mariehamn. Nie porównywałbym tej rywalizacji z tamtą – mówi nam Jussi Vainikka, dziennikarz sportowy telewizji YLE.

- Nie uważam jednak, że Kuopion ma duże szanse na wyeliminowanie Legii, bo sportowa jakość między tymi drużynami jest ogromna, ale nasza ekipa gra ostatnio dobrą piłkę i Legii na pewno nie będzie z nią łatwo wygrać – dodaje nasz rozmówca. Jednocześnie przyznaje, że w Skandynawii znane są ostatnie problemy ekipy z Warszawy.

- To że Legia dopiero zaczęła sezon, że jeszcze nie może się w nim odnaleźć jest dla nas jakąś szansą. My jesteśmy już po połowie ligowych meczów, a KuPS mają spore szanse na mistrzostwo (są na 3. miejscu w tabeli ze stratą dwóch punktów do lidera – przyp. red.) Jeśli nasza ekipa zaatakuje na pewno może stworzyć zagrożenie pod polską bramką, ale z drugiej strony Legia ma spory potencjał w ataku, więc trudno będzie równocześnie przed stratą gola się uchronić – mówi Vainikka.

Trenerzy długodystansowcy

W ekipie rywali Legii w oczy rzuca się jedna rzecz. Trenerzy, którzy w ciągu ostatniej dekady prowadzili KuPS mieli spory komfort pracy. Klub w tym czasie zmieniał trenerów tylko trzy razy, a osoby które opuszczały eksponowane stanowisko nadal pozostawały w klubowych strukturach.

Legię w tym czasie prowadziło 12 różnych osób, a zmian na stanowisku było więcej, bo Aleksandar Vuković obecnie zasiada na trenerskiej ławce nie po raz pierwszy.

Od 2009 roku menadżerem KuPS był Esa Pekonen, od 2014 roku Marco Rajamaki a od 2017 Jani Honkavaara. Przez chwilę w sztabie był też były gracz drużyny Tero Taipale, który zajmował się też sprawami sportowymi.

- Rzeczywiście z naszej perspektywy wasze częste zmiany trenerów wyglądają dziwnie, ale

to wy dalej zachodzicie w pucharach – śmieje się i trochę dziwi Samu Saatsi, dziennikarz gazety “Iltalehti”.

- Esa Pekonen, który pracował tu pięć lat doprowadził drużynę do wicemistrzostwa w 2010 roku, trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Europy i trzy razy dochodził z KuPS do finału krajowego pucharu. Teraz jest odpowiedzialny za szkolenie młodzieży. Marko Rajamski miał mniejsze doświadczenie trenerskie, ale utrzymał się z drużyną w lidze – tłumaczy Saatsi.

Od 2017 głównym trenerem jest Jani Honkavaara, niegdyś nauczyciel w szkole, potem trener IFK Helsinki. W Kuopio nawiązuje do sukcesów Pekonena. To on był tym drugim trenerem, z którym KuPS sięgnęli w XXI wieku po wicemistrzostwo.

- Menedżer dokonał tego już w swym pierwszym roku pracy z drużyną. Przed rokiem zajął trzecie miejsce. Zawodnicy bardzo go lubią. Jest wspaniałym motywatorem i ciężko pracuje z drużyną. Nie przekonują mnie jedynie jego umiejętności czy pomysły taktyczne, ale dodajmy, że to jeszcze młody, bo 43-letni trener – opisuje nam dziennikarz “Iltalehti”.

Dobre opinie o Honkavaarze przekazuje też Vainikka. Jak podkreśla jest skuteczny i zapewnia dobre wyniki. Zresztą i bez tego nikt nie myślałby na razie by mu za pracę dziękować.

- W Finlandii nie zmieniamy trenerów tak często jak robi się to w Polsce. Mamy wiele przykładów klubów, które z danym szkoleniowcem współpracują przed dłuższy czas – uzupełnia dziennikarz.

Gwiazdy Finów i znajomy z Legnicy

Obu panów zapytaliśmy też o kluczowych dla KuPS piłkarzy, chociaż oglądając skróty meczów Finów z Witebskiem w oczy od razu rzucił się strzelec pierwszego gola w pierwszym meczu - Luis Murillo. Swoją drogę warto jego akcję obejrzeć.

 

Po rajdzie Kolumbijczyka padł zresztą też drugi gol w tym spotkaniu. Murillo tym razem trafił w słupek, ale piłkę dobił do pustej bramki Rangel.

- Murillo rzeczywiście znakomicie kontroluje piłkę, wiele razy w ciągu meczu włącza się w ofensywne akcje. Zaskakuje przeciwnika balansem i zmianą kierunku biegu – charakteryzuje go Samu.

- Można powiedzieć, że to jest gwiazda naszej drużyny. Z pewnością w przyszłym sezonie zobaczymy go w większym klubie – dodaje Vainikka.

- Co do Rangela to on ma już 8 goli w 11 meczach, jest gwiazdą ligi. Legia na pewno powinna na niego uważać – uzupełnia dziennikarz.

Samu zwraca też uwagę na kapitana KuPS, który w Kuopio się zresztą urodził. To pomocnik Petteri Pennanen. - Ma znakomitą prawą nogę, jeśli ma trochę przestrzeni strzał z 20 metrów nie jest dla niego problemem, zawsze ciężko pracuje, ma technikę, ale nie jest atletą – punktuje. Zresztą Fin znany jest też kibicom w Legnicy. Przez pół sezonu w 2017 roku grał w Miedzi, gdy ta występowała w 1. idze.

Dziennikarz docenia też skrzydłowego Ilmari Niskanena. - Ma znakomity timing i wytrzymałość. Wygrywa wiele pojedynków biegowych i potrafi znaleźć sobie miejsce na dośrodkowanie. To raczej mniejszy gracz, często drybluje – dodaje.

W Kuopio starcie z Legią budzi zainteresowanie. To jedyny fiński klub, który gra jeszcze w el. Ligi Europy. Ponieważ o Ligę Mistrzów z Crveną Zvezdą będzie rywalizowało też HJK Helsinki to sporo miejsca w tamtejszych mediach poświęca się kibicom, którzy z Belgradu i Warszawy dzień po dniu przylecą do Finlandii. W obu miastach będą podjęte specjalne środki ostrożności, a mecze będą dodatkowo zabezpieczane. To jednak dopiero 31 lipca i 1 sierpnia.

Obiekt, na którym gra KuPS to kameralny stadion na 5 tys. miejsc, zlokalizowany w centralnej części miasta. Na mecze nie przychodzi wielu kibiców. Średnia frekwencja z tego roku wynosi tam 2300 osób. Pierwsze spotkanie z KuPS odbędzie się jednak w Warszawie w czwartek o 21:00. Najpierw trzeba więc zrobić wszystko, by sierpniowa podróż do miasta dobrze wspominanego przez Małysza i Stocha, wciąż miała szansę pozostawać dla polskich fanów miłym wspomnieniem.

Więcej o:
Copyright © Agora SA