Sprawa dotyczy transferu Neymara do Barcelony, który został zrealizowany latem 2013 roku. Barcelona oficjalnie informowała, że koszt operacji wyniósł 57 mln euro. Prawdziwa kwota wynosi jednak 83 mln euro - z piłkarzem i jego rodziną podpisano wiele umów na różne kwoty.
W ten sposób Barcelona nie zapłaciła wszystkich należnych podatków. Z tego względu w 2014 roku z posady prezesa zrezygnował Sandro Rosell, który obecnie przebywa w areszcie. Zastąpił go Bartomeu, który wcześniej był wiceprezesem i również brał udział w rozmowach kontraktowych.
Real Madryt chce pozyskać byłego piłkarza Barcelony
Jak donosi "La Vanguardia" w sprawie nastąpił mały przełom.Sędzia Jose Maria Vazquez Honrubia zdecydował, że sprawa Neymara oskarżonego o udział w zmowie zostanie rozpoznana przez trzech sędziów zawodowych. Przez to Brazylijczykowi grozi od czterech do sześciu lat pozbawienia wolności - gdyby Honrubia mógł wydać wyrok samodzielnie, groziłoby mu maksymalnie pięć lat.
Wcześniej prokuratura wnosiła o karę dwóch lat dla Neymara i grzywnę dla Barcelony w wysokości 8,4 mln euro. Piłkarz zeznając twierdził, że gra jedynie w piłkę nożną i zaufał swojemu ojcu, który jest również jego agentem.
Jednym z poszkodowanych w tej sprawie była firma DIS, która posiadała prawa do pieniędzy z transferu Neymara. Oficjalnie Santos dostał od Barcelony jedynie 17,1 mln euro. Dlatego też DIS zarzuciło Neymarowi i Barcelonie zmowę w celu zatajenia prawdziwej wartości transakcji.