Ten mecz zaczął się źle dla AS Monaco. Nie minęło dziesięć minut, a zespół Kamila Glika już przegrywał. I to, niestety, właśnie przez Glika. Bo to po jego faulu na Kylianie Mbappe sędzia podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Edinson Cavani.
Dodajmy, że tego gola by pewnie nie było - a co za tym idzie: rzutu karnego - gdyby nie VAR. Sędzia początkowo nie dopatrzył się bowiem faulu Polaka, dopiero po wideoweryfikacji zmienił swoją decyzję.
W 21. minucie PSG prowadziło już 2:0. Fantastyczną kontrę wykończył Angel Di Maria. Argentyńczyk strzałem z ostrego kąta pokonał bramkarza AS Monaco, które jeszcze przed przerwą mogło nawiązać kontakt. A nawet powinno! Idealnej sytuacji - będąc sam na sam z bramkarzem - w 34. minucie nie wykorzystał jednak Lopes.
Ale to, co nie udało się Lopesowi, kilka minut później wyszło Falcao. To znaczy, prawie wyszło, bo Kolumbijczyk trafił do siatki, ale sędzia - po kolejnej konsultacji z VAR - nie uznał gola, odgwizdał spalonego.
W drugiej połowie emocji nie było mniej - obie drużyny nadal starały się atakować. Nie minęła 60 minut spotkania, a kibice z Paryża już zaczęli świętować zdobycie kolejnego pucharu. Pod koniec doczekali się jeszcze jednej bramki - w 85. minucie wynik meczu ustalił Cavani.
Dla PSG to piąty z rzędu puchar ligi. We francuskiej ekstraklasie paryżanie też pewnie zmierzają po tytuł - mają 17 punktów przewagi nad AS Monaco, które ma rozegrany jeden mecz mniej.