Zaskakujące zejście Krzysztofa Piątka. Zlatan Ibrahimović może się wściec na kolegów. Katastrofa Suso

Zlatan Ibrahimović po 2794 dniach wrócił do Milanu. Jego pierwszy występ przypadł jednak na koszmarny, przeraźliwie nudny mecz z Sampdorią (0:0), a katastrofalny występ ma za sobą wygwizdywany przez kibiców Suso. Szkoda tylko, że Ibrahimović na boisku zastąpił Krzysztofa Piątka, który akurat tym razem nie zasługiwał na zejście z boiska - niestety, głównie dlatego, że to koledzy byli jeszcze gorsi.

Rewelacja sezonu pokona Milan? Bardzo wysoki i zachęcający kurs na Betclic.pl:

Można było odnieść wrażenie, że wszyscy kibice zgromadzeni na San Siro usną. Największy entuzjazm w pierwszej połowie wzbudziła 41. minuta, gdy Zlatan Ibrahimović ruszył na rozgrzewkę przy zachwycie kibiców. Kilka minut później piłkarze Milanu byli żegnani przeraźliwymi gwizdami, co tylko wzmagało poczucie oczekiwania na Zlatana.

I ten moment nastąpił w 55. minucie. Kibice Milanu szybko wstali z miejsc i wyjęli telefony, by uwiecznić wielką chwilę. Przy wejściu Ibrahimovicia na boisko pokazali, jak bardzo są spragnieni wielkich nazwisk, sukcesów. Stadion wpadł wręcz w ekstazę, dawno niewidzianą na meczu Milanu i trudno się dziwić - Szwed jest ostatnią wielką gwiazdą "Rossonerich". To jego odejście i Thiago Silvy do PSG w 2012 roku (Milan sprzedał obu ze względu na problemy finansowe) było pierwszym sygnałem nadchodzącego upadku klubu.

Tak kibice Milanu powitali Zlatana Ibrahimovicia:

Zobacz wideo

Koszmarny występ Suso

Ibrahimović przez te 35 minut szybko mógł przekonać się na własnej skórze, jak bardzo zmienił się Milan przez te siedem lat, 2794 dni. Po zagraniach Hakana Calhanoglu opadały ręce (chociaż w drugiej połowie znacznie się poprawił, za to najbardziej tragiczny był Suso, czemu wyraz dali znać kibice Milanu. Wygwizdywali go przy każdej okazji - a to po nieudanym uderzeniu, a to po zmarnowanej "setce", a to po koszmarnym zagraniu, które stworzyło znakomitą okazję Sampdorii, a to po zepsutym dośrodkowaniu w kierunku Ibrahimovicia.

Fot. Antonio Calanni / AP

To, dlaczego Suso dograł spotkanie do końca, jest wielką zagadką. Gdy cały stadion na niego niemiłosiernie gwizdał, "Ibra" tylko dyskretnie klaskał w dłonie, jakby chcąc dodać nieco otuchy koledze. Dla Milanu to tym większy cios, że to Suso długo był największą gwiazdą ofensywy, to on często ciągnął grę zespołu i był w stanie wnieść ożywienie, jakikolwiek błysk. Jeszcze niedawno żądał 6 mln euro, by przedłużyć kontrakt (tyle samo zarabia Donnarumma), a bardzo poważnie interesowało się nim Atletico Madryt. Te czasy wydają się teraz bardzo odległe.

Niewiele lepszy był Ismael Bennacer (on również stworzył Sampdorii znakomitą okazję), Giacomo Bonaventura wydawał się ciągle spóźniony o jedno tempo, a Rafael Leao byłby ciekawym piłkarzem, gdyby w piłce nie chodziło o strzelanie goli. Tylko Gianluigi Donnarumma uratował Milan przed porażką, naprawiając błędy swoich kolegów.

Zaskakujące zejście Krzysztofa Piątka

Ibrahimović zastąpił na boisku Krzysztofa Piątka, co jest sporym zaskoczeniem. Polak jak to często bywało w tym sezonie nie zrobił prawie niczego (abstrahując od tego, czy to jego wina, kolegów, czy jednego i drugiego), ale sęk w tym, że jego koledzy byli tragiczni. Dlatego aż prosiło się o to, by Stefano Pioli postawił na dwójkę napastników i duet Ibrahimović - Piątek. To, że Polak może dobrze grać w duecie napastników, pokazał w poprzednim sezonie, gdy miał szansę wystąpić z Patrickiem Cutrone. Pioli postawił jednak na bardzo zachowawcze zmiany - pozycja za pozycję.

Trener Milanu przed tym spotkaniem zwracał uwagę na to, że gdy przyszedł do klubu Piątek nie wyglądał najlepiej fizycznie, co przełożyło się również na jego mentalność. W ostatnich spotkaniach Polak powoli przestawał wyglądać jak ciało obce. Duet z Ibrahimoviciem mógłby mu tylko pomóc, tym bardziej, że Szwed nie wyglądał jak piłkarz Milanu: był dość oszczędny w ruchach, ale to dlatego, że gdy tylko dostawał piłkę do nogi, od razu wiedział, co chce z nią zrobić. Piłka mu w żaden sposób nie przeszkadza, co trudno powiedzieć o wielu innych zawodnikach.

Eksperymenty są potrzebne tym bardziej, że Milan bił głową w mur - Sampdoria od początku liczyła wyłącznie na remis, trener Claudio Ranieri co chwilę musiał zachęcać piłkarzy do tego, by wyszli nieco wyżej, opuścili własne pole karne. Mimo to "Rossoneri" nie tworzyli okazji, a dwie najlepsze mieli goście (po błędach gospodarzy). Ten mecz nie poprawi humorów kibiców Milanu, którzy przed meczem wywiesili transparent przypominający o najwyższej porażce w ostatnich 21 latach: w ostatnim spotkaniu 2019 roku Milan przegrał z Atalantą 0:5.

Transparent kibiców Milanu przed meczemTransparent kibiców Milanu przed meczem ilmilanista.it

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.