Wszystko zaczęło się we wtorek, gdy Juventus opublikował listę zawodników powołanych na fazę grupową Ligi Mistrzów. Wśród powołanych zabrakło Emre Cana i Mario Mandżukicia.
- Byłem w szoku. Dostałem jedynie telefon od osoby ze sztabu, ale rozmowa trwała tylko minutę i nie podano mi powodów tej decyzji. Byłem zły i zawiedziony. Wyciągnę wnioski i odbędę rozmowę z klubem po powrocie z meczów reprezentacji narodowej. Jeszcze w zeszłym tygodniu klub obiecał mi coś innego. Z tego powodu odrzuciłem ofertę złożoną przez PSG. Jednak warunkiem pozostania była gwarancja gry w Lidze Mistrzów - żalił się Can w rozmowie z "Bildem".
Nieobecność Cana w kadrze na LM miała także rozwścieczyć Fabio Paraticiego, dyrektora sportowego. Sarri został skrytykowany, ale nie pozostał dłużny. I zarzucił Paraticiemu błędną politykę transferową. Szkoleniowiec Juve twierdzi, że pozostawiono w klubie piłkarzy, których on wcale nie chciał (m.in. Blaise Matuidi oraz Mandżukić i właśnie Can).
Trener Juve z kolei zarzucił dyrektorowi sportowemu błędną politykę transferową i pozostawianie w klubie graczy, na których on sam nie chce stawiać. - Wolałbym się skupić na piłce, a nie niezadowolonych piłkarzach w szatni - miał powiedzieć Sarri wg "Corriere dello Sport".
W fazie grupowej Ligi Mistrzów Juventus zmierzy się z Atletico Madryt, Lokomotiwem Moskwa i Bayerem Leverkusen.