Arkadiusz Milik: - Cieszę się, bo rozegrałem naprawdę dobry sezon. Po dwóch poważnych kontuzjach nie jest łatwo wrócić do dobrej dyspozycji. Myślę, że nie każdy zawodnik, po dwóch operacjach kolan, byłby w stanie wrócić na tak wysoki poziom. Aczkolwiek czuję też niedosyt. Mogłem strzelić trzy, cztery gole więcej.
- No, teraz możemy gdybać, co by byłoby, gdybym strzelił. Ale to już nie ma sensu. Wbrew pozorom to nie była aż taka łatwa sytuacja, bo Alisson szybko wybiegł z bramki i znacząco skrócił mi kąt uderzenia. [Napoli przegrało z Liverpoolem 0:1 w ostatniej kolejce fazy grupowej LM i odpadło z rozgrywek, a Polak zmarnował doskonałą okazję do wyrównania - red.]
- Spokój - to pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl. Każdy mój poprzedni trener był niezwykle wymagający. Ancelotti też taki jest, ale jednak – w odróżnieniu od poprzedników – rzadko kiedy podnosi głos. Trener Ancelotti jest życzliwą i ciepłą osobą. Nie krzyczy na nas, bo wcale nie musi tego robić. Profesjonalizm naszych piłkarzy sprawia, że nie trzeba nas zbytnio motywować do ciężkiej pracy. Wszyscy i tak harują.
- Trudno wskazać konkretną rzecz. Na pewno teraz w Napoli, szczególnie w ofensywie, mamy więcej luzu, swobody. Więcej zależy od naszych pomysłów, niż od sztywnych schematów.
- To bez wątpienia świetny zawodnik. Przypadkowo nie zostałby królem strzelców Serie A. Znamy jego historię, przykrą historię. Może dla niego byłoby to ładne zwieńczenie jego kariery i rozsądny kierunek, aby do nas przejść. Ale po pierwsze, w ogóle nie wiem, czy faktycznie istnieje temat jego transferu, a po drugie, ja jestem od grania, a nie kupowania piłkarzy.
- Naszym celem było scudetto, więc na pewno czujemy niedosyt. Wiadomo, że rok temu byliśmy bliżej Juve, a w tym sezonie nieco wcześniej odpadliśmy z walki o scudetto. Ale nawet, gdy nie mieliśmy już szans na tytuł, to i tak walczyliśmy na całego [w 37. kolejce Napoli rozbiło Inter Mediolan 4:1].
- Nie zgodzę się. Trudno się rywalizuje z Juventusem, ale przecież rok temu byliśmy bardzo blisko. Zdobyliśmy aż 91 punktów, oni zaledwie o cztery „oczka” więcej. W futbolu pieniądze nie grają. Spójrz na Ligę Mistrzów. W finale nie grały drużyny, które akurat wydały najwięcej pieniędzy.
- Jestem szczęśliwy w Neapolu. Mogę nawet powiedzieć, że negocjuję przedłużenie umowy.
- Wiadomo, że Nawałka był dla mnie wyjątkową osobą, bo znaliśmy się już kilka lat przed tym, jak objął kadrę. Trenera Brzęczka nie znałem wcześniej. Poznaliśmy się dopiero w reprezentacji. Ale nie ważne jaki jest trener, bo cel pozostaje ten sam. Czyli gra o zwycięstwo i zdobywanie punktów. Tak samo nie zmieniają się wymagania wobec mnie. Zawsze były wysokie.
- Z Portugalią w Lidze Narodów grałem jako ”9”, a w eliminacjach do Euro przeciwko Austrii byłem bliżej pozycji nr 10. Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Wiem, że Robert Lewandowski czuje się lepiej, gdy jest bliżej bramki, więc nie mam z tym żadnego problemu. I mogę grać wtedy nieco niżej.
- Jeszcze nie. Pamiętam, że gdy selekcjonerem był Nawałka, to nawet jak zdarzyły mi się gorsze spotkania, np. z Gibraltarem, to cieszyłem się takim zaufaniem, że później i tak otrzymałem szansę gry przeciwko Niemcom. Teraz pojawił się Krzysztof Piątek i rywalizacja jest dużo większa. Ale wydaje mi się, że taki ból głowy jest dobry dla selekcjonera.
- Tylko my sami. Jeśli zagramy nie w pełni skoncentrowani, to możemy przegrać z każdym. Ale jeśli będziemy odpowiednio nastawieni, to możemy wygrać z każdą reprezentacją.
- Nie jestem już młody, od kiedy przestałem dostawać powołania na zgrupowania kadry U-21 [śmiech]. Wiem, że duży potencjał we mnie drzemie, ale jeszcze go w pełni nie wykorzystałem. Ten sezon traktuję trochę jako ten na przetarcie, bo wreszcie ominęły mnie kontuzję. Myślę, że w następnym, jeśli zdrowie dopisze, będzie jeszcze lepiej.