Krzysztof Piątek i AC Milan. Dlaczego brzmi to rozsądnie

Krzysztof Piątek w kilka miesięcy przebył drogę od wyróżniającego się polskiego ligowca do największego odkrycia Serie A. Podpisując kontrakt z Milanem, wykonuje kolejny duży krok w karierze. I prawdopodobnie będzie to krok w dobrą stronę. Dlaczego Milan i Piątek dokonali słusznego wyboru?
Zobacz wideo

- Od dawna mówiłem, że Krzysztof Piątek to będzie piłkarz warty dziesiątki milionów euro. Niektórzy się śmiali - powiedział przed sezonem Michał Probierz, który trenował napastnika w Cracovii. Minęło zaledwie pół roku, a Milan wyda na Piątka prawie 40 milionów euro. I chyba nawet Probierz nie spodziewał się, że talent 23-latka eksploduje tak szybko.

Tak, Piątek wyróżniał się już w ekstraklasie. W zeszłym sezonie był najskuteczniejszym Polakiem w lidze (21 goli), ale gdy latem Genoa płaciła za niego cztery miliony euro, pojawiło się wiele wątpliwości. Czy przeskok z ekstraklasy do Serie A nie jest za duży? Czy Piątek odnajdzie się w nowym środowisku? I kluczowe: czy będzie regularnie grał, bo na papierze konkurentów nie brakowało.

Oprócz 35-letniego Gorana Pandeva, triumfatora Ligi Mistrzów z 2010 roku, o pierwszy skład walczyli także utalentowani 21-letni Christian Kouame i wypożyczony z Juventusu jego rówieśnik Andrea Favilli, który oczarował kibiców mistrzów Włoch podczas letniego tournée.

Serie A jeszcze nie zdążyła wystartować, a Piątek, strzelając cztery gole w debiucie w Pucharze Włoch, wywalczył sobie miejsce w składzie. Davide Ballardini wystawiał Piątka w duecie z Kouame. I choć Genoa zawodziła, to napastnicy świetnie ze sobą współpracowali. Iworyjczyk pracował za dwóch, skupiał uwagę obrońców, tym samym tworząc wolne przestrzenie dla Polaka.

Choć Piątek strzelał gole w siedmiu pierwszych meczach z rzędu, to Ballardini posady nie utrzymał. Podobnie jak jego następca - Ivan Jurić, który prowadził Genoę w zaledwie pięciu spotkaniach ligowych (od 9. do 14. kolejki). Ratować sytuację (Genoa ma tylko sześć punktów przewagi nad strefą spadkową) próbuje Cesare Prandelli. Ale będzie musiał to robić bez pomocy Piątka, czyli autora trzynastu ligowych goli i sześciu w Pucharze Włoch.

Piątek wybrał Milan. I wiele wskazuje, że to rozsądny ruch. Dlaczego?

Bo nie rzuca się od razu na głęboką wodę.

Hiszpańska prasa plotkowała o zainteresowaniu ze strony Realu Madryt, ale czy Piątek spełniłby oczekiwania w klubie, w którym presja jest gigantyczna? Nie chodzi o to, że transfer do Realu byłby "nierozsądnym". Byłby po prostu obarczony dużo większym ryzykiem. Milan to też wielki klub z piękną historią, tradycją i wysokimi oczekiwaniami, ale jednak klub pogrążony w kryzysie. I to kryzysie, z którego nie może wyjść od kilku lat. Milan ostatni raz był widziany na salonach w lutym 2014 roku, kiedy Atletico Madryt rozgromiło go aż 5:1 w dwumeczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Ostatni raz na podium Serie A Milan doczłapał w 2013 roku. Ale ostatnio wreszcie pojawiło się światełko w tunelu.

Po erze Milanu Silvio Berlusconiego, który stworzył potęgę, później ją rujnując, oraz po epizodzie chińskiego hochsztaplera, latem klub przejął amerykański fundusz hedgingowy Elliott Management. Sytuacja pozaboiskowa klubu się normalizuje. Ale na murawie pech Milanu nie opuszcza.

Gattuso, czyli trener pracujący w ekstremalnych warunkach

Milan jest czwarty w tabeli, czyli zajmuje miejsce gwarantujące grę w Lidze Mistrzów. A to najważniejszy i właściwie jedyny (po blamażu w fazie grupowej Ligi Europy) cel na 2019 rok. Milan wciąż ma duże szanse, żeby go osiągnąć, mimo różnych problemów Gennaro Gattuso. Zanim zaczął się sezon, Włoch miał już rozmontowaną linię defensywy. Andrea Conti i Mattia Caldara, przymierzani do pierwszego składu, wypadli z gry na kilka miesięcy. W międzyczasie kontuzji nabawił się także inny obrońca - Mateo Musacchio.

Druga linia też ucierpiała. Lucas Biglia na boisko wróci najwcześniej w marcu, a Giacomo Bonaventura dopiero w sierpniu (!) wznowi treningi. Bez nich Gattuso był zmuszony wystawiać w środku pola zawodników o charakterystyce defensywnej czyli Francka Kessiego oraz Tiemoue Bakayoko.

Piłkę napastnikom dostarczać mają Suso i Hakan Calhanoglu. Ale tylko ten pierwszy wywiązuje się z zadania (5 goli i 8 asyst). Turek uzbierał trzy asysty, ale jest kompletnie bezbarwny. Nie walczy, nie przyspiesza, swoją postawą głównie irytuje kibiców.

I choć Gattuso prawdopodobnie jest głównie dobrym motywatorem a nie taktykiem, to nie można mieć do niego większych pretensji za słabą postawę Milanu. Zarząd wykazuje się cierpliwością i do lata były pomocnik Rossonerich powinien być spokojny o posadę. Właściciele chcą mu pomóc i ściągnęli zimą Lucasa Paquetę, ofensywnego pomocnika nazywanego „nowym Kaką”, który ma odpowiadać za podania do atakujących. Pierwsze spotkania pozwalają wierzyć, że już wiosną okaże się wzmocnieniem.

Ale cierpliwości zabrakło Gonzalo Higuainowi. 31-latek nie zachwyca - strzelił sześć goli w Serie A, a jego frustracja codziennie rośnie. Argentyńczyk latem został wypożyczony z Juventusu, ale już w styczniu trafi do Chelsea i tym samym zwolnić miejsce Piątkowi.

Co czeka Piątka w Milanie?

Jeżeli Milan będzie grał tylko z jednym napastnikiem to Polak powalczy o skład z Patrickiem Cutrone, nie bez powodu porównywanym do Filippo Inzaghiego. Cutrone, tak jak SuperPippo, ma niesamowitą łatwość dochodzenia do sytuacji strzeleckich. Choć w tym sezonie ligowym uzbierał zaledwie trzy trafienia (i cztery w LE).

Piątek też ma podobną charakterystykę, ale – pozostając przy porównaniach – przypomina nieco bardziej Ruuda van Nistelrooya, dawną gwiazdę Manchesteru United i Realu Madryt. Czyli także napastnika-egzekutora, ale jednak innego typu. Piątek, oprócz umiejętności znalezienia się w dobrym miejscu w odpowiednim czasie, imponuje siłą fizyczną, świetnie gra głową i dobrze sobie radzi w walce z nieustępliwymi obrońcami.

Nie można też wykluczyć, że Gattuso spróbuje zmieścić obu snajperów w jedenastce. Test z duetem Higuain - Cutrone, pomimo ich podobieństwa, wcale nie wyszedł źle.

Czy Piątek w Milanie odpali?

Nie da się tego przewidzieć, ale istnieje wiele przesłanek, że może to być rozsądna decyzja dla obu stron. Milan zyska czołowego napastnika ligi, a Piątek będzie otoczony lepszymi piłkarzami niż w poprzednim klubie. Poza tym Polak dobrze wpisuje się w plan odbudowy Milanu, który dał sobie dwa, trzy lata na powrót na szczyt. Czyli wtedy, kiedy oprócz Piątka dojrzeją także inni, m.in: 19-letni Gianluigi Donnarumma, 24-letni Alessio Romagnolii i jego rówieśnik Caldara, 22-letni Kessie, 21-letni Paqueta i także urodzony w 1998 roku Cutrone.

Ale żeby Milan mógł realnie myśleć o powrocie do elity, musi dostać się do Ligi Mistrzów, inaczej klub znowu będzie ograniczony przez finansowe fair play. A awans do Ligi Mistrzów zależeć będzie w dużej mierze od skuteczności Piątka. Teraz piłka jest po stronie Polaka. Wszystkie Reale, Barcelony i inne Manchestery muszą się uzbroić w cierpliwość. Piątek ma jeszcze czas na kluby z samego szczytu. Na razie to w Milanie musi potwierdzić, że jest prawdziwym El Pistolero. A forma, którą pokazywał jesienią w Genoi, nie była tylko trudnym do powtórzenia wystrzałem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.