Serie A. Rodrigo Bentancur wyrasta na nowego lidera Juventusu

W miniony weekend 21-letni reprezentant Urugwaju rozegrał dziesiąty mecz z rzędu w pierwszym składzie mistrzów Włoch. Rodrigo Bentancur świetny występ w spotkaniu z Fiorentiną podkreślił strzelonym golem. Włoska prasa porównuje go już do Juana Sebastiana Verona, byłej gwiazdy reprezentacji Argentyny i piłkarza Parmy, Lazio czy Interu. I wiele wskazuje, że nie są to puste słowa.

Trzy lata temu Carlos Tevez chciał za wszelką cenę odejść z Juventusu i powrócić do Boca Juniors. Argentyńczycy nie byli jednak w najlepszej kondycji finansowej, więc poszli na kompromis z działaczami Starej Damy. Na czym polegał? Boca miała zapłacić zaledwie 6,5 mln euro za napastnika, ale dodatkowo w ciągu dwóch sezonów oddać mistrzom Włoch dwóch perspektywicznych zawodników w atrakcyjnej cenie. Latem 2017 roku za zaledwie 10 mln euro w Juventusie zameldował się Rodrigo Bentancur, a Guido Vadala trafił do rezerw. 

Urugwajczyk początkowo miał być jedynie uzupełnieniem szerokiego składu, ale już jesienią 2017 roku Juventus zmagał się z wieloma kontuzjami, dlatego Bentancur otrzymał szansę gry. I to od razu w Lidze Mistrzów, przeciwko Barcelonie. Chociaż Juventus przegrał aż 0:3, to akurat pomocnik pokazał się z dobrej strony.

Był solidny w defensywie - odebrał piłkę przeciwnikom trzykrotnie, wygrał dwa pojedynki główkowe, popisał się kilkoma ładnymi podaniami. Ogółem zanotował 71 podań, z czego aż 89 procent było celnymi zagraniami. Z dobrej strony pokazał się także w innych meczach LM.

Po spotkaniu z Olympiacosem Pireus włoska prasa obsypała Bentancura pochwałami. - Podanie mu piłki to jak wrzucenie jej do sejfu, ma niezwykły talent do rozgrywania, traktuje futbolówkę jak wodę na pustyni - pisała o nim "La Gazzetta dello Sport".

Łącznie w minionym sezonie (licząc wszystkie rozgrywki) wystąpił w 27 meczach Juventusu. Dobra gra w klubie zaowocowała debiutem w seniorskiej kadrze (a latem zeszłego roku wraz z reprezentacją U-20 wygrał Copa America). I choć w pierwszej reprezentacji gra dopiero od października 2017 roku, to na mundialu w Rosji był jej kluczowym pomocnikiem. Teraz staje się ważnym piłkarzem Juventusu. I znowu pomogły mu kontuzje kolegów.

W sezonie 2018/19 w wyjściowym składzie Juventusu Allegri najczęściej stawia na trzech środkowych pomocników. Po tym jak latem, wbrew woli kibiców, z klubu został wygnany Claudio Marchisio, chętnych do gry w drugiej linii jest pięciu zawodników.

Pewniakami w drużynie są Miralem Pjanić i Blaise Matuidi. Trzecim wyborem Massimiliano Allegriego miał być pierwotnie Sami Khedira, ale Niemiec, podobnie jak Emre Can, często łapie kontuzje. Ich nieszczęście wykorzystał Bentancur. Licząc wszystkie rozgrywki Urugwajczyk zagrał w tym sezonie już 15 razy, w tym dziesięć razy z rzędu (!) w podstawowym składzie. Jeszcze w zeszłym sezonie chwalono Bentancura za to, że gra bardzo pewnie i nie popełnia błędów, ale jednocześnie zarzucano mu zachowawczą grę i zbyt rzadkie próby podjęcia ryzyka. Teraz się to jednak zmieniło.

Urugwajczyk nie tylko coraz częściej stara się zagrywać nieszablonowe piłki, ale też chętniej wchodzi w dryblingi i włącza się do akcji ofensywnych. Efekty od razu przyszły. Strzelił już dwa gole w Serie A, najpierw pokonał bramkarza Udinese, a w sobotę zdobył bramkę w meczu z Fiorentiną (3:0). Zanotował także asystę w spotkaniu z Cagliari.

Po meczu z Violą dziennikarze Sportmediaset twierdzili, że Bentancur przypomina im Juana Sebastiana Verona, byłego rozgrywającego reprezentacji Argentyny. Włosi zastanawiają się także: czy Juventus faktycznie powinien próbować ściągnąć z powrotem Paula Pogbę. Bo po co w Turynie pomocnik Manchesteru United, skoro tak dobrze rozwija się Bentancur? Jeśli w najbliższych miesiącach Urugwajczyk nie wyhamuje, to nowi-starzy dyrektorzy sportowi Juventusu przestaną marzyć o Pogbie i definitywnie postawią na Bentancura. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.