Genoa - Napoli. Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński stracili zaufanie Carlo Ancelottiego

Napoli znów odrobiło stratę w meczu i ostatecznie pokonało Genoę 2:1. Na zwycięstwo zapracowali Fabian Ruiz i Dries Mertens, którzy już po przerwie zmienili Piotra Zielińskiego i Arkadiusza Milika. Cały mecz rozegrał Krzysztof Piątek, ale nie poradził sobie z Kalidou Koulibalym.

Potwierdziły się przypuszczenia włoskich gazet i w meczu Genoa – Napoli od początku wystąpiło trzech naszych piłkarzy – Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński i Krzysztof Piątek. Po przerwie na boisku został tylko napastnik Genoi. Carlo Ancelotti wyraźnie stracił zaufanie do polskich piłkarzy, bo gdy przyszło mu odrabiać straty niemal od razu wpuścił na boisko Fabiana Ruiza i Driesa Mertensa. Polacy zostali w szatni. Ich sytuacja robi się coraz trudniejsza.

Oblana matura

„Carletto” zapowiadał ten mecz jako test dojrzałości swoich piłkarzy. Włoch był ciekawy, czy będą oni w stanie zmotywować się na „zwykłe” starcie z Genoą, skoro wcześniej skupieni byli na bardzo ważnym spotkaniu z PSG i zaprezentowali się bardzo dobrze. Obawy Ancelottiego okazały się słuszne, bo jego zawodnikom faktycznie brakowało koncentracji i zaangażowania. Zawinił choćby Mario Rui, gdy nie zablokował dośrodkowania, po którym Cristian Kouame zdobył bramkę na 1:0.

Egzaminu dojrzałości nie zdali też Zieliński i Milik. Najlepszą sytuację w pierwszej połowie zmarnował właśnie polski napastnik. W tempo dośrodkował mu piłkę Jose Callejon, a Milik z pięciu metrów trafił prosto w bramkarza, Andrei Radu. Można próbować tłumaczyć Polaka, że uderzał instynktownie, bez przyjęcia, że przeszkadzał mu Romulo, a piłka leciała w jego stronę na wysokości kolana. Tyle, że od napastnika Napoli kibice zawsze będą oczekiwać, że sytuację z pięciu metrów wykorzysta bez względu na okoliczności.

Fabian Ruiz, który zmienił Piotra Zielińskiego potrzebował siedemnastu minut, by doprowadził do wyrównania. Zrobił to, co nie udawało się Polakowi – celnie uderzył sprzed pola karnego Genoi. Zieliński w pierwszej połowie oddał kilka niecelnych strzałów, inteligentnie podał piłkę do Allana, ale Brazylijczyk zmarnował sytuację. Cała linia pomocy Napoli zawodziła, ale reprezentant Polski nawet na chwilę nie wzbił się ponad przeciętność. A że Ancelotti wyżej ceni umiejętności Marka Hamsika, Jose Callejona i Allana, to z boiska zdjął Zielińskiego.

Trener Napoli w obu przypadkach trafił ze zmianą, bo przy golu Ruiza asystował Mertens.

Piątek zderzył się ze ścianą

Krzysztof Piątek, z kolei może mieć tej nocy problemy z zaśnięciem. Zdąży wrócić do domu, zjeść kolację, a i tak będzie widział przed sobą Kalidou Koulibaly’ego. Kolumbijczyk nie odstępował napastnika na krok. Zabrał mu piłkę efektownym wślizgiem, dwa razy zablokował jego dośrodkowania, wygrał pojedynek główkowy… Był wszędzie tam, gdzie Polak i świetnie wykonał swoją robotę. Piątek może uznać tę specjalną opiekę za komplement od Ancelottiego. Włoch na konferencji prasowej zauważył, że reprezentant Polski strzela gole nawet w niewygodnych sytuacjach. Chwalił go za skuteczność i odwagę przy podejmowaniu decyzji. Oddelegowując do niego kolumbijskiego obrońcę pokazał, że nie była to czysta kurtuazja.

Rolę Piątka w tym meczu znacząco zmieniło wyjście jego zespołu na prowadzenie. Od tego momentu, niemal do końca meczu wszyscy piłkarze Genoi bronili dostępu do własnej bramki. Napastnicy nie byli wyjątkiem i momentami cofali się bardzo głęboko. Piątek grał ambitnie, sporo biegał i jako pierwszy wywierał presję na obrońcach Napoli. Sytuacji pod bramką Napoli miał w tym meczu jak na lekarstwo, a czasy, w których strzelał gole nawet bez wsparcia kolegów minęły.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.