Juventus a mafia. Czy włoskim futbolem wstrząśnie kolejna afera?

W najbliższy poniedziałek włoska stacja telewizyjna RAI 3 wyemituje reportaż, który ma obnażyć powiązania Juventusu z `Ndranghetą, czyli kalabryjską mafią.

Już 22 października dziennikarze śledczy w programie "Report" w stacji Rai 3 mają przedstawić dowody na powiązania Juventusu ze światem przestępczym. Ich zdaniem członkowie mafii kalabryjskiej, jednej z najpotężniejszych we Włoszech, są ściśle powiązani z grupą ultrasów Juventusu. Najbardziej radykalni kibice Starej Damy mieli być w stałym kontakcie z... Andreą Agnellim, prezesem klubu .

W sierpniu 2011 roku Juventus zaczął grać na nowo wybudowanym obiekcie Allianz Stadium (wcześniej znanym jako Juventus Stadium), pierwszym stadionie we Włoszech, który w całości należy do klubu. I to właśnie wtedy władze Juve miały zacząć "romansować" z ultrasami klubu. Juventus chcąc zapewnić sobie bezpieczeństwo i spokój na swoim obiekcie, musiał pójść na pewne ustępstwa w stosunku do najbardziej zagorzałych fanów.

I to ustępstwa, które w większości były nielegalne. Ultrasi zdołali wynegocjować różne przywileje, m.in. darmowe bilety oraz tańsze karnety, które później mieli sprzedawać na czarnym rynku. W zamian zobowiązali się, że nie będą rozrabiali, a klub nie będzie karany przez UEFA i FIFA za wybryki kibiców.

Dziennikarze śledczy twierdzą, że Agnelli osobiście uczestniczył w spotkaniach z mafiozami i współpracującą z nimi grupą ultrasów. Podobno liderzy radykalnych kibiców odwiedzali jego gabinet nawet trzy razy w tygodniu! Spekulacje dziennikarzy potwierdził zeszłoroczny werdykt sądu, który zawiesił Agnelliego na rok za kontakty z ultrasami, sprzedającymi nielegalnie bilety. Prezes Juve nie za bardzo odczuł jednak ten wyrok, bo przez ten czas i tak pełnił rolę prezesa ECA [Europejskie Stowarzyszenie Klubów] i wciąż stał na czele turyńskiego klubu.

Ale kontakty z mafiozami i nielegalna dystrybucja biletów to chyba najmniejszy kłopot Starej Damy. Poniedziałkowy reportaż ma także zdemaskować związek władz Juve z tajemnicza śmiercią Raffaele Bucciego, byłego szefa ultrasów. Dodajmy, szefa ultrasów zatrudnionego przez turyński klub... Więcej szczegółów poznamy jednak dopiero w poniedziałek.

Reportaż ma też odnieść się do tajemniczych połączeń telefonicznych Giuseppe Marotty, dyrektora sportowego Juventusu, który w październiku przestał pełnić swoje obowiązki, chociaż uznawany jest za głównego architekta ostatnich sukcesów klubu.

Już w sierpniu 2016 roku turyńska policja wystąpiła do prokuratury o zgodę na podsłuchiwanie rozmów telefonicznych Marotty. Beppe miał mieć informacje dotyczące śmierci Bucciego. A także miał wywierać naciski na dziennikarzy największych włoskich gazet (m.in. na "La Republicę"), by nie pisały o tym temacie i nie podsycały plotek.

Obecnie trudno prorokować, jak poważne zarzuty przedstawią dziennikarze i jak duże konsekwencje może przynieść nowa afera we włoskim futbolu. Nowa, bo na Półwyspie Apenińskim skandale to nieodłączny element ich piłkarskiej kultury. To właśnie Juventus w 2006 roku w wyniku afery calciopoli został karnie zdegradowany do Serie B, a w latach 80. tamtejszym futbolem wstrząsnęła inna korupcyjna afera - Totonero.

Nowa afera, podobnie jak ostatnia, wydarza się wtedy, kiedy Juventus niepodzielnie rządzi na boisku. Bianconeri od siedmiu lat są nieprzerwanie mistrzami Włoch, ale to im nie wystarcza. Klub znacząco zmienia swój wizerunek oraz rozwija się pod względem marketingowym, a wręcz przechodzi rewolucję. Dąży do tego, aby stać się czymś więcej niż tylko klubem sportowym. Juve pragnie stać się globalną marką. Najpierw zmieniono herb klubu (pasiastą zebrę zastąpiono nowoczesną literką "J”), rozpoczęto współpracę z Netflixem, którego owocem jest serial dokumentalny o Juventusie. W tę strategię wspaniale wpisuje się także transfer Cristiano Ronaldo. Czy kolejny skandal znowu zatrzyma rozwój klubu?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.