Serie A. Lazio - Napoli. Polacy z Napoli zaczynają sezon od zwycięstwa. Gol Arkadiusza Milka

Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik udanie rozpoczęli sezon. W najciekawszym meczu pierwszej kolejki Serie A przyczynili się do zwycięstwa Napoli nad Lazio (2:1). Milik zdobył gola, Zieliński był blisko - trafił w poprzeczkę.

Apetyty polskich kibiców jeszcze przed meczem Lazio – Napoli rozbudził Mariusz Stępiński, który strzelił gola Juventusowi. Dobre wieści dotarły też z Rzymu, gdzie Carlo Ancelotti w swoim debiucie w Napoli postawił na Milika i Zielińskiego.

Zieliński w poprzeczkę, Milik do siatki

Obaj Polacy zaczęli to spotkanie w pierwszym składzie. To informacja o tyle ważna, że przez pół godziny można było mieć wątpliwości czy faktycznie są na boisku. Napoli przegrywało 0:1 po świetnej akcji Ciro Immobile. Wtedy grę swojego zespołu rozruszali Polacy. Zaczął Zieliński uderzając w poprzeczkę. Środkowy pomocnik mimo obecności przeciwnika dobrze przyjął piłkę i od razu przygotował ją sobie do strzału sprzed pola karnego. Zabrakło niewiele, by mógł cieszyć się z pięknego gola.

 Milik z kolei, pokazał, że z jego instynktem strzeleckim od początku sezonu wszystko jest w porządku. Pierwszy raz trafił do bramki Lazio po rzucie rożnym, gdy dobił strzał Albiola. Gol nie został jednak uznany, bo wcześniej Kalidou Koulibaly faulował Stefana Radu. Polak potraktował tę akcję jako dobry znak i impuls do jeszcze większego wysiłku. Milik za wszelką cenę chciał dopiąć swego. W kolejnej akcji jego mocny strzał z trudem obronił Strakosha, ale w doliczonym czasie do pierwszej połowy był już bezradny.Milik wykończył akcję, pod którą pieczątkę przybiłby Maurizio Sarri, poprzedni trener Napoli. Po świetnym podaniu Callejona, Polak uderzył z pięciu metrów pod poprzeczkę i dopiął swego.

Nowy sezon w Sport.pl. Serie A. Napoli, czyli realizm zamiast marzeń

Milik zagrał do końca, Zieliński nie był pierwszym do zmiany

Po przerwie efektownego gola na 2:1 strzelił Lorenzo Insignie. Od tego momentu Napoli grało już mniej bezpośrednio. Zespół Ancelottiego prezentował się jak w poprzednim sezonie. Jego piłkarze znów wymieniali mnóstwo podań. Uczestniczyli w tym Zieliński i Milik, choć Piotrowi zdarzało się co kilka minut zakładać pelerynę niewidkę. Co innego Milik - on inteligentnie cofał się do drugiej linii i pomagał w rozegraniu. Sporo pracował bez piłki. Pod koniec meczu był bliski kolejnego trafienia. Znów asystę zaliczyłby Callejon. Swoją drużynę w ostatniej chwili uratował Bastos, który wślizgiem wybił piłkę sprzed linii bramkowej.

W 70. minucie w strefie zmian pojawił się Amadou Diawara. Można było przypuszczać, że boisko opuści Zieliński. Ancelotti wolał zdjąć kapitana – Marka Hamsika, a Polaka zostawić na kolejne 15 minut. Na kwadrans przed końcem meczu Mertens zmienił Insignie. Potwierdziły się tym samym zapowiedzi „Carletto” o możliwości gry dwoma napastnikami równocześnie.

M&M wracają. Milik i Mertens zagrali razem

Współpraca Milika i Mertensa wyglądała obiecująco na początku przygody Polaka w Neapolu. Jeszcze przed kontuzjami Milika wzajemnie pomagali sobie w zdobywaniu bramek. Zwolennikiem takiego ustawienia jest Luca Toni, który mówił we włoskiej telewizji, że kluczowe będzie wyznaczenie przez Ancelottiego jasnych zadań dla obu piłkarzy. Tak, by sobie nie przeszkadzali. W ostatnim sezonie Belg przyzwyczaił się do gry jako „dziewiątka” i ta pozycja na tyle mu się spodobała, że nie zamierza z niej rezygnować. Przeciwko Lazio zajął jednak miejsce na lewym skrzydle. W centrum pozostał Milik.

Ancelotti nie zebrał materiału do analizy z ich wzajemnej współpracy. Tej właściwie nie było. Pytanie jak Włoch zamierza zmieścić w składzie tę dwójkę razem z Insignie i Callejonem, wciąż pozostaje bez odpowiedzi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.