- Jak mogę czerpać radość? Poprzez grę w piłkę nożną. To jest tak, jak często mówiłem: jak może czuć się mała dziewczynka, kiedy zabierzesz jej zabawkę? Ja czuję się podobnie… [Barcelona] zabrała ode mnie piłkę i smutno mi z tego powodu. Szanuję decyzję trenera, klubu lub kogokolwiek ona była, ale myślę, że przez te 5 lat dałem bardzo dużo. To czego chcę, to dobra zabawa [granie w piłkę]. To jest na ten moment dla mnie najważniejsze. Mam 31 lat, a nie 38 i czuję, że jestem w moim najlepszym okresie - powiedział ostatnio Ivan Rakitić. I swoimi słowami wywołał falę spekulacji.
Nie od dziś wiadomo, że Chorwat nie jest zadowolony ze swojej pozycji w drużynie Ernesto Valverde. O ile w ubiegłym sezonie grał regularnie, zazwyczaj występując w pierwszym składzie Barcelony, o tyle w obecnych rozgrywkach gra bardzo mało, zazwyczaj wchodząc na boisko z ławki. Na razie Chorwat ma na koncie 10 występów (7 w Primera Division i 3 w Lidze Mistrzów), z czego tylko jeden w pierwszym składzie. Rakitić przegrał rywalizację o miejsce w podstawowej jedenastce ze sprowadzony z Ajaksu Amsterdam Frenkiem de Jongiem. Holender gra dobrze, więc wątpliwe, by sytuacja Rakiticia niedługo miała ulec zmianie.
Problemy wicemistrza świata z Rosji chce wykorzystać ligowy rywal Barcelony, Atletico Madryt. Zdaniem dziennikarzy telewizji Movistar+, szefowie madryckiego klubu zimą zamierzają złożyć ofertę na wykupienie Rakiticia za 40 mln euro. Co ciekawe, transfer wydaje się prawdopodobny, bo Barcelona interesuje się piłkarzem Atletico, Saulem Niguezem. W grę być może weszłaby więc wymiana z ewentualną dopłatą.