W Realu nadchodzą zmiany, które dotkną Zidane'a? Do spełnienia warunku Mourinho został już tylko jeden element

- Zostało mi więcej sezonów z Amazonem, niż z Realem Madryt - powiedział ostatnio Sergio Ramos, o którym wspomniana platforma produkuje serial. Słowa hiszpańskiego obrońcy, przywołane przez bbc.com, w pewnym sensie mogą zostać odebrane jako zapowiedź dużych zmian w madryckim klubie. Zmian, które mogą dotknąć także Zinedine'a Zidane'a.

Sergio Ramos piłkarzem Realu Madryt jest od 14 latu. Od 14 lat jest jednym z jego najważniejszych i najczęściej grających zawodników. Dotychczas zebrał już 610 rozegranych meczów, a licznik ciągle bije. Niebawem może się jednak zatrzymać, ale o tym za chwilę.

Strażak, który rozniecił pożar

Najpierw bowiem warto przyjrzeć się sytuacji innej legendy madryckiego klubu - Zinedine'a Zidane'a. Francuz w drugiej połowie ostatniego sezonu wracał do Realu jako strażak, który miał ugasić pożar wywołany przez Julena Lopeteguiego, a rozniecony przez Santiago Solariego. Zamiast ten pożar gasić wodą, były piłkarz "Królewskich" najpierw się mu jednak przyglądał, a później konsekwentnie zaczął dolewać oliwy do ognia. Przyglądał, bo w ostatnich meczach ubiegłego sezonu nie wprowadził radykalnych zmian, zbierając do statystyk porażki i remisy. Łącznie po 15 spotkaniach (ubiegły i obecny sezon) Zidane może się więc "pochwalić" niecałymi 50 proc. zwycięstw. Dokładnie ma ich bowiem 46,7, czyli o ponad 20 mniej, niż Santiago Solari (68,8 proc.), którego zastąpił.

Same wyniki to jednak nie wszystko, bo te - patrząc tylko na obecny sezon - nieco się już poprawiły. W czterech ostatnich kolejkach "Królewscy" nie przegrali ani razu, dwukrotnie remisując i notując dwie wygrane. We wszystkich meczach nie wyniki, a styl i personalia były jednak problemem. I szczególnie tymi drugimi, już w okresie przygotowawczym Zidane dolał wspomnianej oliwy do ognia, upierając się przy swoich pomysłach.

>>>Powrót Ligi Mistrzów, gole Krzysztofa Piątka, młoda gwiazda Barcelony - co czeka kibiców sportu w najbliższym sezonie? Zobacz wideo:

Zobacz wideo

Stracona karta przetargowa

"Zidane nigdy nie był uważany za trenerskiego Einsteina, ale jego atutem w Realu Madryt zawsze były relacje, którymi cieszył się ze swoimi zawodnikami" - napisał o trenerze "Królewskich" Guillem Balague, hiszpański pisarz i dziennikarz, który gościnnie pisze m.in. dla bbc.com. Autor m.in. biografii Leo Messiego i Cristiano Ronaldo uważa, że właśnie kontakty z piłkarzami były do tej pory kartą przetargową Zidane'a. Teraz tę kartę Francuz jednak stracił. Zaczęło się od wypychania z klubu jego wychowanków. "Produktów" słynnej La Fabriki, konkurującej od lat z barcelońską La Masią. Najpierw Zidane pozbył się Marcosa Llorente, stryjecznego wnuka honorowego prezesa Realu, Francisco Gento. Powiązania rodzinne to jedno. Drugie, to klub, do którego zawodnik powiązany więzami rodzinnymi z legendą Realu został sprzedany. Za 30 mln euro urodzony w 1995 roku piłkarz przeniósł się bowiem do lokalnego rywala, Atletico.

Odejście Llorente było jednak dopiero zapowiedzią tego, co na letnie okno transferowe przygotował Zidane. Kolejnym krokiem francuskiego menedżera było zrezygnowanie z kolejnego wychowanka klubowej akademii, Sergio Reguliona, który został wypożyczony do Sevilli, podczas gdy kibice liczyli na to, że znający klubowe DNA zawodnik zastąpi Marcelo, który w drugiej połowie poprzednich rozgrywek zmagał się z 11-kilogramową nadwagą. Zidane wymyślił sobie jednak, że zdecydowanie lepszym kandydatem do zastąpienia Brazylijczyka będzie jego rodak, Ferland Mendy. Florentino Perez głosu Zidane'a więc posłuchał i wyłożył na obrońcę Lyonu 48 mln euro. Na razie za te pieniądze Real nie pozyskał jednak piłkarza, który podniósł jakość drużyny. Zamiast tego dostał zawodnika, który tylko wydłużył ławkę rezerwowych. W pierwszym składzie wciąż gra bowiem Marcelo. 

Zidane swój autorytet, a co gorsza - relacje z Perezem, podkopał także decyzjami dotyczącymi obsady środka pomocy. Długo narzekał, że właśnie tam Real ma największe braki, które szybko trzeba uzupełnić. Co zrobił w tym kierunku? Oddał do Arsenalu utalentowanego Daniego Ceballosa, który latem zachwycał podczas mistrzostw Europy U21. Żeby było ciekawiej, zablokował też sprowadzenie Christiana Eriksena z Tottenhamu i Donny'ego van de Beeka z Ajaksu. Pierwszy od lat zachwyca w barwach "Kogutów", a drugi był rewelacją ostatniego sezonu Ligi Mistrzów, w którym piłkarze Ajaksu zachwycili kibiców z całego świata. Trener Realu żadnego z nich jednak nie chciał, bo obsesyjnie próbował sprowadzić Paula Pogbę z Manchesteru United. Na transfer nie było jednak od początku żadnych szans, bo możliwości odejścia mistrza świata nie brali pod uwagę właściciele angielskiego klubu. Zresztą samemu Perezowi też nieszczególnie zależało na wyłożeniu na niego dużych pieniędzy po sprowadzeniu innych zawodników, w tym Edena Hazarda. 

"Nie dałeś mi Pogby, więc gram tymi, których nie chciałeś sprzedać"

Obsesja na punkcie Pogby nie była w ostatnim czasie jedyną obsesją, jakiej doznał Zidane. Francuz za wszelką cenę chciał się też pozbyć niektórych piłkarzy. Głównie chodziło mu o sprzedaż Jamesa Rodrigueza (latem wrócił z wypożyczenia do Bayernu Monachium) i Garetha Bale'a. Na pierwszego zabrakło jednak konkretnych ofert, a na drugiego oferty co prawda były, ale Perez chciał za niego zbyt dużo. A chciał dużo nawet nie tylko po to, by zarobić, ale raczej dlatego, że po prostu nie chciał go sprzedać.

W trakcie trwania okna transferowego napięcie w drużynie rosło. Ale nie tylko w niej, bo stosunki coraz gorsze były między samym Zidanem i Perezem, który powrót pierwszego sobie wymyślił. Na początku sezonu doszło więc do tego, że Francuz chciał w pewien sposób zaprotestować przeciwko brakowi sprowadzenia piłkarzy, których chciał, wystawiając w pierwszym składzie tych, o których sprzedaż prosił. Dlatego w ostatnich meczach mogliśmy zobaczyć Rodrigueza, Bale'a, a także Isco, który też Zidane'owi przestał odpowiadać. "Nie dałeś mi Pogby, więc gram tymi, których nie chciałeś sprzedać" - mogła brzmieć wiadomość 47-latka do jego przełożonego. Problem w tym wszystkim stanowi jednak to, że wszyscy z nich prezentują się całkiem nieźle. Pierwszy w trzech występach w tym sezonie zebrał 255 minut, dwa gole i asystę. W drugim, który na razie rozegrał dwa spotkania, eksperci zaczęli natomiast dostrzegać kogoś, kto w tym sezonie może być jednym z najważniejszych graczy Realu. Mimo że dołączyli do niego Eden Hazard i Luka Jović. Belg dopiero w ostatnim starciu z Levante (3:2) zaliczył jednak swój oficjalny debiut, a Jović przegrał rywalizację o miejsce w pierwszym składzie z Karimem Benzemą.

Widmo Jose Mourinho

Z jednej strony osiem punktów w czterech meczach i poprawa wyników w stosunku do ubiegłego sezonu, z drugiej słabe relacje z piłkarzami i prezesem. Położenie Zidane'a w Realu do łatwych obecnie nie należy. Jego przyszłość, na temat której na razie spekuluje mało kto, zależy jednak nie tylko od gry w Primera Division, ale też w Lidze Mistrzów, gdzie w 1. kolejce fazy grupowej jego zespół zagra na wyjeździe z Paris Saint-Germain (mecz w środę o godz. 21:00). Osłabionym, bo bez Neymara, Kyliana Mbappe i Edinsona Cavaniego, ale wciąż bardzo groźnym. Nawet porażka nie sprawi oczywiście, że ktoś w klubie zacznie rozważać możliwe zwolnienie francuskiego szkoleniowca, ale już teraz hiszpańscy dziennikarze zaczynają spekulować na temat tego, kto mógłby go w przyszłości zastąpić. Głównym kandydatem, po ewentualnym odejściu Francuza, byłby - zdaniem wspomnianego Balague - Jose Mourinho. To zresztą on miał przejąć Real po Solarim, gdyby Zidane nie chciał do niego wrócić w trakcie trwania ostatniego sezonu. Perez najpierw odbił się od ściany negocjując z Mauricio Pochettino i Antonio Conte, zostając właśnie z opcjami Zidane'a i "The Special One". 

Powrót Mourinho do Madrytu był jednak rozważany nie tylko po odejściu Solariego, ale także po odejściu Zidane'a w maju 2018 roku. Wówczas postawił on jednak jeden warunek dotyczący składu: Z klubu muszą odejść Cristiano Ronaldo i Sergio Ramos, którzy - jego zdaniem - przyczynili się do porażki w ostatnim sezonie pracy 56-latka. "Pozbądź się ich, to porozmawiamy" - miał powiedzieć Portugalczyk do Pereza, zdaniem Balague. Ronaldo jest już w Juventusie. Mourinho odrzucił gigantyczną ofertę z Chin. Wszystko zaczęło się składać. Niepasującym elementem jest więc już tylko Ramos, któremu zostały dwa lata kontraktu. On jednak swoimi wypowiedziami zaczyna sugerować, że te dwa lata mogą być jego ostatnimi w madryckiej drużynie. O ile zdoła wypełnić obecną umowę do końca.

Więcej o:
Copyright © Agora SA