Kibice Atletico Madryt mają nowego idola. Diego Simeone jeszcze nikim się tak nie zachwycał

Przebudowane Atletico ma rzucić wyzwanie Barcelonie, a jego nowy 19-letni przywódca, rzucić Hiszpanię na kolana. Joao Felix ludziom w klubie imponuje skromnością, Simeone pracowitością, a kolegom tym, jak szybko zrozumiał o co chodzi w ich grze. Felixomania zaczęła się jeszcze przed sezonem.

Zobacz najlepsze gole Krzysztofa Piątka w sezonie 2018/19

Zobacz wideo

Kibice Atletico Madryt zwariowali. Pod nagraniem z treningu, na którym strzela ładnego gola, przekrzykują się czy Griezmann dałby radę zrobić tak samo. Koszulki z jego nazwiskiem kupowali w rekordowym tempie. Piali z zachwytu, gdy w sparingu przeciwko Juve dwa razy pokonał Wojciecha Szczęsnego, a po każdym meczu przygotowywali zbitkę jego wszystkich kontaktów z piłką: od najprostszych podań, po zagrania efektowne i gole. Zresztą, Joao Felix zawsze potrafił uwodzić kibiców: już drugi mecz w Benfice kończył z golem na wagę remisu w derbach ze Sportingiem. Ale przeciętny kibic poznał go dopiero podczas ćwierćfinałowego meczu Ligi Europy z Eintrachtem Frankfurt. Zdobył wtedy trzy bramki, po jednej z nich ucałował młodszego brata i historia była gotowa. Świetny występ komentował z uśmiechem: „Ten sukces bardzo mi pomógł z dziewczynami. W mediach społecznościowych dostaję od nich zdjęcia. Często nagie”.

Felixomania

Chociaż treningi rozpoczynały się o dziesiątej, to Joao Felix stawał pod szlabanem dobrą godzinę wcześniej. W samochodzie od sponsora, najskromniejszym ze wszystkich piłkarzy. Zaparkował, wyszedł, zaczepili go dziennikarze „El Pais”. – Nic nie zaczyna się od luksusowych ani sportowych samochodów. Po kolei, powoli – powiedział i odszedł w stronę klubowego budynku.

W biurach nad takim podejściem cmokają z zachwytu, bo jest w kontrze do największych obaw działaczy odpowiedzialnych za rekordowy w historii klubu transfer. Wydanie 126 milionów na 19-latka, który w piłce seniorskiej rozegrał zaledwie jeden sezon było ryzykowne. Właściwie to wciąż jest, bo świetna gra w sparingach, gol z Realem Madryt, dwa gole z Juventusem, i trafienie przeciwko gwiazdom MLS, a do tego kilka asyst z jednej strony uspokaja, a z drugiej potęguje oczekiwania i zaczyna niepokoić jeszcze bardziej. 7 tys. sprzedanych w tak krótkim czasie koszulek świadczy o Felixomanii. W klubie są przekonani, że koszulka z nazwiskiem żadnego innego piłkarza nie sprzedawała się w tym czasie częściej. Jeżeli kibic szedł do sklepu po koszulkę Atletico, to wychodził z Felixem na plecach. Brakuje jeszcze oficjalnych statystyk, ale prawdopodobnie w całej historii kibice nie kupowali tak chętnie koszulki żadnego nowego piłkarza. A przychodzili przecież Diego Costa, Antoine Griezmann, Radamel Falcao czy Diego Forlan – sami znakomici napastnicy, którzy jednak nie musieli się od początku mierzyć z tak dużą presją. Fernando Torres był wprowadzany stopniowo, Sergio Aguero, kupiony jako wybitny nastolatek z Argentyny też przez pierwszy rok się wdrażał i strzelił tylko sześć goli. Nikt nie robił wtedy z tego tragedii. Ale teraz zrobi, bo i kibice Atletico się zmienili, i czasy się zmieniły. Okoliczności tego transferu sprawiają, że o wyrozumiałość będzie trudno.

Joao Felix sprawił, że Simeone zmienił system gry

Na razie Joao Felix rozbudził apetyty. Jego historia jest ekscytująca – mając 16 lat grał już w drugim zespole Benfiki i był pod tym względem najmłodszy w historii, mając 18 lat strzelił pierwszego gola na Stadionie Światła i był pod tym względem najmłodszy w historii, mając 19 lat ustrzelił hattricka w Lidze Europy i pod tym względem też był najmłodszy w historii.

Zdążył już zachwycić Diego Simeone, który mówi o nim w sposób, w jaki nie wyrażał się dotychczas o nikim. Argentyńczyk częściej przecież uspokaja niż podsyca, woli sprowadzać na ziemię niż wynosić pod niebiosa, a jednak mówiąc o Felixie bardzo szybko użył słowa „szczyt”. – Ma niesamowity talent, ale najlepsze jest w nim to, że ciągle chce się uczyć. Dzięki temu droga na szczyt będzie krótsza – stwierdził. Pokorą, skromnością, talentem i ciężką pracą przekonuje ludzi w Atletico. Simao Sabrosa obawiał się, że nie będzie pasował do stylu gry Simeone. - Mentalność „Cholo” to obrona, obrona, obrona i dopiero atak. Griezmann dokonał brutalnego wysiłku, żeby nauczyć się grać w obronie i pomagać zespołowi. Często nie miał później siły, by atakować – powiedział były skrzydłowy Atletico. Ale Portugalczyk pracy się nie boi. – Wie, że kiedy zaczynamy bronić, to bronimy wszyscy. Zaadaptował się do tego bardzo szybko i dobrze, bo to kluczowe dla naszego stylu gry. A to co robi z przodu… Dziewiętnaście lat, prawda? – śmiał się Jose Gimenez.

Simeone zrobił jeszcze jeden ukłon w jego stronę, gdy odszedł od swojego ulubionego 1-4-4-2 na rzecz 1-4-3-1-2, żeby Felix mógł grać za dwójką środkowych napastników. – Tam może zrobić przeciwnikowi największą krzywdę. Im jest bliżej centrum boiska, tym jest groźniejszy. Ale nie chcemy przypisywać go do konkretnej pozycji. Kiedy masz taki talent i taką chęć doskonalenia się, możesz grać w dowolnym miejscu na boisku – powiedział Simeone, miłośnik organizacji i sztywnych ram. Gra za napastnikami rzeczywiście mu służy. „Marca” wyliczyła, że w okresie przygotowawczym zdobywał bramkę lub asystował co 36 minut. Sprawdzono też, że Cristiano Ronaldo po 43 meczach w karierze, a więc tylu, ile uzbierał Felix, miał zaledwie 6 goli i 9 asyst. Joao? 20 bramek i 11 ostatnich podań.

I tak na razie będzie - Joao musi powalczyć, by zostać po prostu Felixem. Na razie wciąż jest nowym Cristiano Ronaldo ze względu na narodowość, nowym Kaką przez styl gry i aparycję, a w oczach kibiców Atletico nowym Antoinem Griezmannem. - Presja? Nie boję się jej. Cena to tylko ciąg cyferek, które na boisku nie będą miały znaczenia – mówi Portugalczyk.

Więcej o:
Copyright © Agora SA