Real Madryt wygrał w meczu derbowym z Atletico 3:1. Pomimo tego, że "Królewscy" wyjechali ze stadionu lokalnego rywala z kompletem punktów, Thibaut Courtois sobotnie spotkanie wspominać będzie z mieszanymi odczuciami. Bramkarz Realu został bowiem przyjęty, delikatnie mówiąc, w oziębły sposób przez kibiców swojego byłego klubu. Belgijski golkiper w Alteti grał w latach 2011-2014. Do Realu trafił natomiast przed rozpoczęciem obecnego sezonu.
Kibice Atletico powitali Courtoisa na swoim stadionie w skandaliczny sposób. Już w trakcie rozgrzewki obrzucali go bowiem pluszowymi szczurami, do których zakupu namawiali już od kilku tygodni, prowadząc nagonkę w mediach społecznościowych.
Dodatkowo przed obiektem Wanda Metropolitano kibice Atletico zniszczyli pamiątkową tablicę z nazwiskiem Courtoisa. Napis przekreślono na niej czerwoną taśmą, a dookoła ułożono kolejne pluszowe szczury.
Po zakończeniu meczu Courtois skomentował zachowanie kibiców swojego byłego zespołu. - Miałem swój mecz, byłem spokojny i skupiony, nie zwracałem uwagi na to zachowanie. Patrzyłem na grę i myślałem tylko o niej - przyznał. - Czy takie zachowanie mnie zabolało? Nie. Ja dalej mam wielki szacunek do Atletico i tych kibiców. Trzech lat, jakie tam spędziłem, nie da się wymazać nawet takimi zachowaniami. Przeżyłem tam piękne lata i nie zapomnę o nich przez takie rzeczy - dodał.
- Podchodząc jednak do sprawy na chłodno należy stwierdzić, że nie powinno dochodzić do aż takich sytuacji, ale ja to rozumiem, bo to są derby. Przyjechałem na stadion Atletico jako rywal.