Liga hiszpańska. Real Madryt. Jak i kiedy zwolnić Lopeteguiego? "Kryzys grozi wyniszczeniem drużyny"

"Lopetegui musi zostać zwolniony, aby zapobiec kryzysowi, który grozi wyniszczeniem drużyny. Pozostaje tylko ustalić, kiedy i jak" - piszą hiszpańskie media. Sytuacja Realu Madryt po kolejnej porażce (1:2 z Levante) jest zła. Złość spada głównie na trenera.

Plan wymiany Julena Lopeteguiego był ponoć w głowach działaczy z Madrytu już kilka tygodni temu. Czerwona lampka zapaliła się u nich po dotkliwej porażce z Sevillą (0:3). To właśnie dzień po tym meczu, jeden z wysłanników prezydenta ”Królewskich” Florentino Pereza miał zasugerować otoczeniu Antonio Conte, że Włoch jest na liście życzeń Realu. Miał nawet zostać poproszony, by dał sygnał jeśli dostałby ofertę z innego klubu – informowały głównie włoskie media. (Conte nie jest obecnie nigdzie zatrudniony).

Mijały dni, a Real porażał niemocą w kolejnych meczach. Bezbramkowo zremisował u siebie z Atletico Madryt, przegrał w Lidze Mistrzów z CSKA 0:1 i został pokonany przez Deportivo (0:1) oraz Levante (1:2). W ostatnich pięciu meczach stracił zatem siedem goli, strzelił jednego, wywalczył punkt.

Real dementował co prawda informacje o kontaktowaniu się z Conte, a hiszpańskie media przekazywały wiadomości, że Lopetegui ma zaufanie działaczy, ale wymiana plotek na linii Włochy – Hiszpania ostatnio znów nabrała tempa.

"Antonio Conte jest na pole position. Jego przybycie w tym momencie wydaje się nieuchronne" – pewnie pisze dziennikarz "Corriere dello Sport". Dziennik jako jeden z pierwszych informował o zainteresowaniu Hiszpanów byłym trenerem reprezentacji Italii.

Media z Półwyspu Iberyjskiego tym razem nie mają argumentów na polemikę. „El Pais” donosi, że relacje na linii Lopetegui – Perez stały się zimne, a „prezydent klubu ostatnio szkoleniowca unika”. Trener ponoć ma jednak wsparcie zawodników, przynajmniej w wersji oficjalnej. 

- Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że Julen ma wsparcie w szatni – mówił po meczu z Levante Sergio Ramos, który od początku był jego zwolennikiem. Hiszpan był pytany o to, co działo się po meczu, gdy do piłkarzy i sztabu szkoleniowego zszedł Perez, i jak on sam podchodzi teraz do informacji o możliwej zmianie szkoleniowca.

Szkoleniowca, którego drużyna ma ostatnio pecha, lub dokładniej rzecz ujmując – jest nieskuteczna. W meczu z Levante ekipa z Santiago Bernabeu stworzyła sobie ponad 30 okazji do zdobycie bramki, oddała 12 celnych strzałów. O słupkach i anulowanych golach już nie wspominając. Zresztą podobnie w liczbach wyglądały spotkania z Deportivo czy nawet CSKA. Lopetegui na pomeczowej konferencji o tym wspomniał.

- Jestem smutny. Oddaliśmy bardzo dużo strzałów. Levante nie, a tymczasem to oni dwa razy trafili do siatki. To właśnie futbol. Wygrywa ten, kto zdobywa bramki. Jestem jednak pewny, że los odda nam to, co teraz zabiera – tłumaczył Hiszpan.

Media powątpiewają, że Lopetegui zdąży cokolwiek odebrać. Djamel Djabali Z BeIn Sports wskazał na Twitterze, że trener może pożegnać się ze swoją pracą nawet w ten weekend.

„Lopetegui musi zostać zwolniony, aby zapobiec kryzysowi, który grozi wyniszczeniem drużyny. Pozostaje tylko ustalić, kiedy i jak” – czytamy natomaist w „El Pais”.

Zresztą wymowne są niemal wszystkie okładki niedzielnych gazet.

„Ten Real to ruina” – widzimy w “Marce”, która puentuje, że Lopetegui stracił cały kredyt zaufania, ale pozostaje na stanowisku, bo nie ma jego następcy.

„Niemoc” – to tytuł dziennika „AS”, „Mega kryzys” - „Mundo Deportivo”, a o skreśleniu Lopeteguiego z listy osób pożądanych na Bernabeu informuje też „Sport”. To czy trener się nie sprawdza, czy wyrwa po Ronaldo okazała się za duża, czy nad Madrytem zawisło jakieś fatum, nie ma już większego znaczenia. Na końcu liczą się wyniki i spadek na piąte miejsce w lidze.

Jak potoczą się wydarzenia w klubie, trudno przewidzieć, głównie dlatego, że w najbliższych dniach Real ma dwa ważne mecze. We wtorek zmierzy się w Champions League z Viktorią Pilzno, a w niedzielę 28 października z Barceloną. Niektóre scenariusze zakładają, że nowy trener pojawi się na Bernabeu dopiero po tym ważnym wydarzeniu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA