La Liga. Lionel Messi, Sergio Ramos i pozostali kapitanowie hiszpańskich drużyn protestują. Nie będzie meczów w USA?

Kapitanowie dwudziestu zespołów La Ligi, w tym m.in. Lionel Messi, Sergio Ramos czy Diego Godin, spotkają się w środę w celu spisania oficjalnego oświadczenia Hiszpańskiego Stowarzyszenia Piłkarzy (AFE) ws. pomysłu rozgrywania meczów ligi w Stanach Zjednoczonych.

W zeszłym tygodniu La Liga poinformowała, że na mocy umowy z firmą Relevent będzie pomagała promować piłkę nożna w USA i Kanadzie. - Relevent potrafił zapełnić amerykańskie stadiony, organizując International Champions Cup, i jesteśmy podekscytowani, że wspólnie będziemy działać na rzecz rozwoju piłki w Ameryce Północnej - mówił szef La Ligi Javier Tebas.

Pomysł jest prosty - liga hiszpańska ma po raz pierwszy rozegrać mecz poza Hiszpanią. Na pewno w Ameryce Północnej, niemal na pewno w Miami, gdzie w lipcu 2017 roku rozegrano klasyk Barcelona - Real. Mecz 3:2 wygrała Barca, a z trybun oglądał go komplet 66 014 widzów.

Nowy sezon w Sport.pl - La Liga. VAR, mimo przeciwności losu, debiutuje w Hiszpanii. Po drodze korupcja i zmiany w RFEF

Piłkarze nie chcą grać w USA

Klubom pomysł Tebasa się jednak nie podoba. AFE zwraca uwagę na fakt, że La Liga decyzję podjęła bez uwzględnienia zdania piłkarzy, klubów i krajowej federacji (RFEF). W środę kapitanowie wszystkich zespołów występujących w hiszpańskiej ekstraklasie złożą podpisy pod oświadczeniem związku zawodowego, jakim jest AFE. Stowarzyszenie już wcześniej skrytykowało pomysł La Ligi, więc stanowisko piłkarzy jest wszystkim znane.

- Hiszpańska piłka to nie tylko pieniądze. Nie idziemy w dobrym kierunku, jeśli jedna osoba podejmuje taką decyzję. Tebas nie rozumie, że to piłkarz jest największą gwiazdą, a kibice chcą widzieć swoich piłkarzy u siebie, a nie gdzieś daleko - tłumaczył szef AFE David Aganzo w radiu COPE.

Nowy sezon w Sport.pl. La Liga. Real Madryt rozpoczyna erę post-Cristiano

Kłopotliwa logistyka

Pomysł La Ligi przysparza samych problemów. Działacze chcą, by w Stanach odbył się mecz jednego z gigantów - Realu lub Barcelony. Takie rozwiązanie wydaje się jednak kontrowersyjne. Oznaczałoby to, że jeden z tych klubów w środku intensywnego sezonu rozegra mecz na drugim końcu świata tylko po to, by zaraz po nim wrócić do gry na Półwyspie Iberyjskim. Nagła zmiana stref czasowych może negatywnie wpłynąć na formę piłkarzy w tym krótkim okresie, a co za tym idzie wpłynąć na losy walki o mistrzostwo kraju. Do tego dochodzi również problem utraty przez jeden z zespołów meczu na własnym stadionie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.