La Liga. Lionel Messi pudłuje na potęgę, ale Barcelona i tak rozbija Deportivo La Corunę

Dwa gole Luisa Suareza, dwa gole Paulinho. Barcelona wygrała 4:0 z Deportivo La Coruna. Ale powinna wygrać wyżej. I to zdecydowanie, gdyby sytuacji na potęgę - w tym rzutu karnego - nie marnował Lionel Messi.

Ale to i tak był spacerek. Od początku przewaga Barcelony nie podlegała dyskusji. Jedyne, do czego można się przyczepić, to skuteczność. Ale w końcu zaczęli trafiać - w 29. minucie trafił Luis Suarez, podawał mu Messi, który przed przerwą też powinien strzelić gola.

A nawet dwa! W pierwszej sytuacji (37. minuta) Argentyńczyk trafił jednak w poprzeczkę. W drugiej (41. minuta) - w słupek. Ale to akurat dało korzyść Barcelonie, bo przytomnie w polu karnym zachował się Paulinho, który odbitą od słupka piłkę, wbił do pustej bramki.

Po przerwie zmieniło się niewiele, by nie napisać, że nic. Barcelona nadal miała przewagę. Nadal Messi obijał słupki i poprzeczki. Albo celował w bramkarza. Mylił się w naprawdę doskonałych okazjach. Najdoskonalszą zmarnował w 70. minucie, kiedy nie wykorzystał rzutu karnego. Jego strzał - wydawać by się mogło, że nonszalancki, nieprzygotowany, jakby od niechcenia - obronił bramkarz Deportivo.

Na szczęście dla Barcelony dobrze ustawione celowniki mieli inni. Suarez i Paulinho, którzy w drugiej połowie zdobyli po jeszcze jednej bramce.

Wygrana 4:0 sprawia, że Barcelona utrzymała sześć punktów przewagi nad drugim Atletico. W następnej kolejce (23 grudnia, godz. 13) zagra z Realem Madryt.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.