Robert Lewandowski strzelił dwa gole i poprowadził Bayern do wysokiego zwycięstwa 4:0. Dzięki temu Bayern awansował na trzecie miejsce w tabeli, a on utrzymał przewagę pięciu goli nad Timo Wernerem z RB Lipsk i pozostał liderem strzelców z nieprawdopodobną statystyką: 16 goli w jedenastu meczach Bundesligi.
Tym bardziej dziwi fakt, że obrońcy Borussii nie otoczyli go szczególną opieką. Polak jest w doskonałej formie, bije kolejne rekordy, jest niezwykle skuteczny, a „Der Klassiker” pozostawił kibiców z wrażeniem, jakby wiedzieli o tym wszyscy, tylko nie obrońcy BVB. Według dziennika "Zeit" sam selekcjoner reprezentacji Niemiec, Joachim Loew miał być tym zaskoczony. – Loew był w szoku, gdy zobaczył jak padł pierwszy gol dla Bayernu. Powiedział po meczu, że nie mógł uwierzyć, jak obrońcy zostawiali Polaka samego w polu karnym – pisze korespondent z tego meczu.
Rzeczywiście – przy pierwszym golu Lewandowski wbiegł w pole bramkowe Borussii, teoretycznie było wokół niego aż czterech obrońców, ale każdy przynajmniej półtora metra od Polaka. Żaden nie miał więc szans utrudnić mu wyskoku do piłki i uderzenia jej głową. Podobnie było przy golu na 3:0. Lewandowski znów ruszył za plecy obrońców, otrzymał dobre podanie, a sam świetnie je opanował. Defensorzy BVB oglądali tylko jego plecy.