Niko Kovac w niedzielę został zwolniony z funkcji trenera pierwszej drużyny Bayernu Monachium. Władze mistrzów Niemiec decyzję o pożegnaniu się z chorwackim szkoleniowcem podjęły po tym, jak w sobotę jego zespół przegrał 1:5 z Eintrachtem Frankfurt. Początkowo Kovac, który według niektórych źródeł sam podał się do dymisji, miał otrzymać ostatnią szansę w dwóch najbliższych meczach Bayernu (z Olympiakosem w Lidze Mistrzów i Borussią Dortmund w Bundeslidze), ale podczas wieczornego spotkania obydwie strony zdecydowały, że kończą współpracę.
Zanim Kovac rozstał się z Bayernem, zdążył poprowadzić w nim ostatni trening. Po jego zakończeniu ani myślał zaczynać jednak pracy nad poprawą atmosfery, której brak zarzucały mu ostatnio niemieckie media. Zamiast szczerej rozmowy z piłkarzami, Chorwat najpierw pokazał im ponad 20 fragmentów przegranego 1:5 spotkania z Eintrachtem Frankfurt. - Nie słuchacie! Dyskutujemy i pracujemy nad rzeczami, których później nie wykonujecie w grze - powiedział do wszystkich, po czym zaczął krytykować zawodników indywidualnie.
- Nie możesz być takich chytry - rzucił do Thiago Alcantary. - Musisz być mądrzejszy - dodał, kierując się do Jerome'a Boatenga, który w sobotnim meczu otrzymał czerwoną kartkę. - Zbyt łatwo tracisz piłkę - powiedział Serge'owi Gnabry'emu. - Stoisz, kiedy Thomas Mueller walczy - zakończył, kierując te słowa do Kingsleya Comana.
Nie dziwne więc, że niemieccy dziennikarze w ostatnich tygodniach zasypywali nas doniesieniami o straconej szatni Kovaca. I o tym, że nie ma on autorytetu wśród piłkarzy. Skoro w kryzysowym momencie w ten sposób odnosił się do swoich zawodników, można powiedzieć, że egzamin z zarządzania ludźmi oblał pod każdym względem.