W pierwszych derbach Berlina w historii Bundesligi Union pokonał Herthę 1:0. Gola dającego zwycięstwo beniaminkowi strzelił Sebastian Polter, który w 90. minucie meczu wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Christianie Gentnerze. Kilkadziesiąt sekund po golu Poltera trybuny stadionu An der Alten Forsterei eksplodowały z radości, ciesząc się z pierwszego derbowego zwycięstwa w najwyżej klasie rozgrywek. Radość była jednak tylko początkiem wydarzeń.
Po ostatnim gwizdku sędziego na murawie pojawili się zamaskowani kibole gospodarzy. Nie był to zresztą ich pierwszy wybryk w tym spotkaniu, bo wcześniej sędzia musiał przerywać grę przez to, że odpalili race. Tym razem posunęli się krok dalej i wbiegli na boisko, chcąc przedostać się do piłkarzy Herthy. Na to nie pozwolili im jednak... zawodnicy Unionu. Jednym z pierwszych, który zaczął wyganiać kibiców z powrotem na trybuny, był Rafał Gikiewicz. Sytuację można zobaczyć w poniższym materiale wideo:
Na antenie radia "Weszło FM" Gikiewicz zdradził, co powiedział ultrasom, którzy wbiegli na boisko. - Użyłem polsko-angielsko-niemieckiej wiązanki. "Raus" po niemiecku, po polsku "w*********ć", a po angielsku, to nie będę cytował. Tam był jakiś gość, który sięgał mi do ramion - powiedziałem mu w trzech językach, żeby sobie poszedł tam, skąd przyszedł. Nie mogłem mu nic zrobić, bo dostałbym czerwoną kartkę - wyznał polski bramkarz.
I dodał: - Powiedziałem im, ze Berlin przez pół roku będzie czerwony. Nie wiem, czy oni byli z Berlina czy to zaprzyjaźniony fanklub. Nasi kibice nie są tacy, żeby coś zrobić. Odpalili pirotechnikę, ale nie rzucali jej na murawę. A kibice Herthy strzelali i rzucali.