Po powrocie ze zgrupowania kadry Jadon Sancho wciąż nie zagrał, bo za karę opuścił hitowy mecz Bundesligi z Borussią Moenchengladbach (1:0). Nieobecność w kadrze dortmundczyków na bardzo ważne spotkanie ligowe wynikała z tego, że niedawno Anglik spóźnił się na trening. Na tym kary się jednak nie skończyły, bo 19-latek musiał wpłacić do klubowej kasy 100 tys. euro. W dodatku musiał odbyć indywidualne zajęcia, które polegały na godzinie biegania dookoła boiska. Powagi i dramaturgii sytuacji dodał fakt, że ze względu na trudne warunki pogodowe, piłkarz tę godzinę biegał podczas ulewy.
Duży wymiar kary od początku sugerował jednak, że w przypadku Sancho może nie chodzić jedynie o spóźnienie się na trening. I tak rzeczywiście jest, bo zdaniem portalu sport1.de, to tylko wierzchołek problemów, które sprawia zawodnik. Wiele wskazuje, że latem może odejść z Borussii. Portal Transfermarkt.de wycenia go na sto milionów euro. I to pewnie będzie suma od której BVB rozpocznie negocjacje. A chętnych nie brakuje.
- Słyszałem, że Liverpool jest nim bardzo zainteresowany. Sancho będzie ich głównym celem transferowym. W tej chwili nie ma zbyt wielu wystarczająco dobrych piłkarzy, aby wzmocnić atak Liverpoolu. Nie wiem, czy Sancho jest takim graczem, ale może jeśli jeden z trójki Sadio Mane, Mohamed Salah lub Roberto Firmino odejdzie, to Sancho byłby idealny do ataku - powiedział Dietmar Hamann, były zawodnik Liverpoolu i reprezentacji Niemiec, w rozmowie ze "Sky Germany".
Sancho to absolwent akademii Manchesteru City, ale od lata 2017 roku występuje w Borussii. Do tej pory rozegrał w jej barwach 67 meczów, strzelił 18 goli i zanotował 30 asyst. Zespół z Dortmundu jest na czwartym miejscu Bundesligi i traci jeden punkt do Borussii Moenchengladbach.