73 minuty w meczu z Czechami (1:2) i 17 minut w spotkaniu z Bułgarią (6:0) - Jadon Sancho podczas październikowej przerwy reprezentacyjnej zaliczył dwa występy w angielskiej kadrze. Po powrocie ze zgrupowania gwiazdor Borussii Dortmund na razie jednak nie zagrał, bo za karę opuścił hitowy mecz Bundesligi z Borussią Moenchengladbach (1:0).
Nieobecność w kadrze dortmundczyków na bardzo ważne spotkanie ligowe wynikała z tego, że Sancho spóźnił się na trening. Na tym kary się jednak nie skończyły, bo 19-latek musiał wpłacić do klubowej kasy 100 tys. euro. W dodatku musiał odbyć indywidualne zajęcia, które polegały na godzinie biegania dookoła boiska. Powagi i dramaturgii sytuacji dodał fakt, że ze względu na trudne warunki pogodowe, piłkarz tę godzinę biegał podczas ulewy.
Duży wymiar kary od początku sugerował jednak, że w przypadku Sancho może nie chodzić jedynie o spóźnienie się na trening. I tak rzeczywiście jest, bo zdaniem portalu sport1.de, to tylko wierzchołek problemów, które sprawia zawodnik. Szefowie dortmundczyków mają z 19-latkiem kłopoty wychowawcze, które są większe niż te, z jakimi borykali się w przypadku Ousmane'a Dembele, sprzedanego ostatecznie do FC Barcelony. Sytuacja jest na tyle poważna, że reprezentant Anglii niebawem może zostać sprzedany. "W przeciwieństwie do Dembele czy Pierre'a-Emericka Aubameyanga, w przypadku których także występowały problemy wychowawcze, tym razem władze BVB nie deklarują, że będą starały się zatrzymać piłkarza - czytamy na łamach wspomnianego portalu. "Angielskie kluby kuszą, a wizja zarobku liczonego w wielu milionach euro jest dobra także dla jego obecnego pracodawcy".