Bayern Roberta Lewandowskiego nie mógł sobie pozwolić na stratę punktów w meczu z Fortuną, w której składzie znaleźli się Marcin Kamiński i Dawid Kownacki. Niestety, polski obrońca miał udział przy dwóch pierwszych bramkach dla Bayernu.
Bawarczycy rozpoczęli strzelanie w 15. minucie. Coman wstrzelił piłkę z narożnika pola karnego, w szesnastce dotknął ją jeszcze Mueller, ale nie przeciął toru lotu piłki i bramka została zaliczona Francuzowi. W 41. minucie Coman dołożył drugiego gola. Piłka minęła Kamińskiego, który złamał linię spalonego, Kimmich wycofał do Comana, a ten pięknym strzałem dał Bayernowi dwubramkowe prowadzenie.
Trzecia bramka padła na początku drugiej połowy. Mueller świetnie przedłużył zagranie z rzutu rożnego, a Gnabry wpakował piłkę do bramki zaledwie z dwóch metrów. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 3:0, sędzia VAR dostrzegł, że Hummels zagrał piłkę ręką w polu karnym i dał znać arbitrowi głównemu. Ten podszedł do monitora i nie miał wątpliwości. Rzut karny na gola zamienił Lukebakio.
W doliczonym czasie gry było już 4:1. Lewandowski wrzucił piłkę w pole karne, niepewnie wybił obrońca, a Goretzka z sześciu metrów pokonał Rensinga. Bayern dzięki tej wygranej powrócił do liderowania w Bundeslidze. Zawodnicy Kovaca mają 67 punktów, czyli o jedno oczko więcej niż Borussia Dortmund.