Eintracht Frankfurt ostatnią nadzieją Niemców. Największa niespodzianka sezonu

Eintracht Frankfurt przed sezonem stracił Niko Kovaca na rzecz Bayernu Monachium i swoich kluczowych piłkarzy. Teraz jednak "Orły" grają jak nigdy wcześniej, mają zabójcze trio i są ostatnią nadzieją Niemców w europejskich pucharach. W czwartek o 21:00 zagrają z Benfiką w ćwierćfinale Ligi Europy.
Zobacz wideo

15 meczów, dziewięć zwycięstw i sześć remisów. Rok 2019 układa się dla Eintrachtu Frankfurt bajkowo - w Bundeslidze wskoczył na czwarte, premiowane awansem do Ligi Mistrzów miejsce. Jest również ostatnim przedstawicielem Niemiec w europejskich pucharach, po klęskach Bayernu Monachium i Borussii Dortmund. A jeszcze przed sezonem niektórzy twierdzili, że Eintracht będzie bronił się przed spadkiem.

19 maja 2018 roku Niko Kovac pożegnał się z Frankfurtem w najpiękniejszy możliwy sposób - pokonując w finale Pucharu Niemiec Bayern Monachium, czyli swojego przyszłego pracodawcę. Niko Kovac przejął w 2016 roku zespół pikujący do drugiej Bundesligi i zrobił z niego pucharowicza. Dopiero słabsza końcówka sezonu sprawiła, że Eintracht zajął ósme miejsce i nie awansował do Ligi Mistrzów.

Największym osiągnięciem Kovaca było poradzenie sobie z tyglem narodowościowym, jakim była szatnia Eintrachtu: dzielili ją obywatele Finlandii, Meksyku, Niemiec, Argentyny, Francji, Izraela, USA, Holandii, Hiszpanii, Szwajcarii, Japonii, Serbii, Ghany, Bośni, Szwecji oraz Kamerunu. Jego Eintracht oparty był przede wszystkim na znakomitej defensywie; w poprzednim sezonie stracił 45 goli (mniej niż trzecie Hoffenheim), ale problem w tym, że strzelił ich... tyle samo.

Huetter przełamał hegemonię FC Basel

W tym czasie Adolf "Adi" Huetter przełamał hegemonię FC Basel i przyniósł Young Boys Berno pierwsze od 32 lat mistrzostwo Szwajcarii. I to w jakim stylu! YBB zdobyło aż 84 punkty, wyprzedzając potentata o 15 pkt. Do pobicia rekordu ligi zabrakło zaledwie trzech punktów. Wcześniej Huetter prowadził RB Salzburg, ale zrezygnował mimo zdobycia dubletu - wtedy stało się jasne, że Salzburg będzie sprzedawał swoje największe gwiazdy (przede wszystkim do Lipska). Huetter nie chciał się na to zgodzić.

- Sukces sprawia, że jesteś seksi - mówi dzisiaj Austriak. Jego Eintracht Frankfurt niespodziewanie stał się rewelacją tego sezonu. Już na sześć kolejek przed końcem sezonu przebił wynik punktowy z poprzedniego (ma 52 punkty). I to mimo że ten sezon wydawał się dużo trudniejszy - zmiana trenera, przebudowa zespołu (odeszli tacy piłkarze jak Lukas Hradecky, Marius Wolf, Kevin Prince-Boateng czy Omar Mascarell) i dużo bardziej napięty terminarz. "Orły" muszą godzić Bundesligę z grą w Europie. Eintrachtowi to jednak nie przeszkadza; w Lidze Europy jako jedyny obok Salzburga zdobył komplet punktów w nie najłatwiejszej grupie - z Lazio, Apollonem Limassol i Olympique Marsylią. Wiosną ekipa Huettera odprawiła Szachtar Donieck (6:3 w dwumeczu) i Inter Mediolan (1:0). Na minus Austriaka można zapisać jedynie słaby początek: 0:5 w Superpucharze Niemiec z Bayernem i porażka z czwartoligowym (!) SSV Ulm w Pucharze Niemiec. Straty z ligi - zaledwie cztery punkty po pięciu meczach - zostały już dawno odrobione. Biorąc pod uwagę sam 2019 roku, Eintracht Frankfurt byłby wiceliderem, ustępując jedynie Bayernowi.

Jović, Haller i Rebić gwarancją goli

Ale największą zmianą jest styl gry. Eintracht nie może być już kojarzony z nudą, jaka czasami mogła doskwierać za Kovaca; Huetter stawia na młodzież i szybką, agresywną grę. Na Commerzbank Arenie grasuje piąte najbardziej zabójcze trio w europejskiej piłce. Luka Jović, Sebastien Haller i Ante Rebić zdobyli w tym sezonie łącznie 53 bramki; ustępują jedynie triom z Manchesteru City (55), Liverpoolu (56), PSG (68) i Barcelony (72). 

- Nic dziwnego w tym, że czołowe kluby zarzucają na niego sieci - mówi Huetter o Joviciu. To największa niespodzianka tego sezonu. Gdy przychodził do Benfiki, przypięto mu łatkę wielkiego talentu. Jednak nie mógł odnaleźć się w Lizbonie i został zesłany nawet do rezerw. Eintracht wypożyczył go za 200 tysięcy euro i wykupi za 6 mln euro, choć teraz jest wart co najmniej dziesięć razy tyle. - Klasyczny przykład głupoty - pisze "Bild" o decyzji Benfiki. - To była moja wina. Byłem niedoświadczony - tłumaczył swoją nieudaną przygodę w Lizbonie Jović. I dodał, że obudził go Niko Kovac. Ale to u Huettera zaczął strzelać seriami. W tym sezonie strzelił już 24 gole (ma też siedem asyst), a aż pięć z nich strzelił w jednym meczu z Fortuną Dusseldorf (7:1).

Odkrywca talentu Jovicia Tomislav Milicević mówi "Bildowi", że Eintracht powinien dostać za niego 80 mln euro. O 21-latka walczą Real Madryt, Barcelona oraz Bayern Monachium. Milicević doradza Joviciowi, by już teraz zmienił klub, ale według "Frankfurter Rundschau" Serb jednak zostanie we Frankfurcie na jeszcze jeden sezon. Ale "Orły" muszą też myśleć o zatrzymaniu innych piłkarzy. - Dla mnie najważniejszy jest Sebastian Haller. Gole, asysty. Jest kompletny, ponadprzeciętny - mówi Fredi Bobić, dyrektor sportowy.

Człowiek roku 2018: Fredi Bobić

Bez Bobicia ta historia nie byłaby kompletna. Gdy pracował jako dyrektor sportowy Stuttgartu, kojarzony był z nieudolnością i kolejnymi wpadkami transferowymi. W 2016 roku objął tę funkcję w Eintrachcie Frankfurt, co spotkało się z dużą i uzasadnioną dawką sceptycyzmu. Ale teraz niemieckie media wyliczają długą listę jego sukcesów transferowych, widnieją na niej nazwiska Jovicia, Hallera, Mascarella, Jesusa Vallejo, Wolfa, Boatenga, Kevina Trappa, Sebastiana Rode czy Martina Hintereggera. Dodatkowo to on po odejściu Kovaca zdecydował, że zespół powinien przejąć Huetter. To dlatego Bobić został wybrany Człowiekiem Roku 2018 w niemieckiej piłce, co jeszcze kilka lat temu wydawało się nie do pomyślenia.

- Nie chcemy stać w miejscu, chcemy się rozwijać. Pod względem budżetu jesteśmy między 9. a 12. miejscem w lidze. Ale chcemy być lepsi i przewyższać oczekiwania - mówi Bobić. Nie można sobie wyobrazić lepszego dowodu niż awans do Ligi Mistrzów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA