Lewandowski jest krytykowany za swoją postawę w meczu z Herthą. Był mało widoczny, ale też koledzy znów rzadko kierowali do niego podania. Kapitan polskiej kadry często musiał się przez to cofać głęboko. Spotkanie skończył bez groźnego strzału. Po faulu na nim czerwoną kartkę obejrzał obrońca gości, Karim Rekik.
Robert Lewandowski po meczu z Herthą Berlin postanowił skomentować pracę trenera Bayernu, Niko Kovacia. - Potrzebujemy więcej wsparcia w ataku. Nie byliśmy wystarczająco kreatywni w środku pola w meczu z Herthą. To dlatego było mi tak trudno tworzyć okazje. Musimy to poprawić. Mam nadzieję, że Thomas [Mueller - przyp. red.] dostanie niedługo szansę i pokaże, że może nam pomóc. On zawsze wnosi więcej ruchu na boisko - stwierdził reprezentant Polski, subtelnie sugerując konieczność zmian w składzie jego zespołu.
Była 84. minuta, gdy Lewandowski ruszył z piłką na bramkę Herthy. W pewnym momencie jego akcję zatrzymał nieprzepisowo Rekik, używając do tego ręki. Sędzia nie miał wątpliwości i pokazał piłkarzowi czerwoną kartkę. Powtórki nie wykazały jednak dokładnie, za co Holender został wyrzucony. Wydaje się, że nie uderzył Lewandowskiego w twarz, być może trafił w jego szyję. - Tak, był faul, ale nie na czerwoną kartkę. Nie uderzyłem go ani rękami, ani głową. A on padł jak Mike Tyson - mówił po ostatnim gwizdku rozżalony obrońca. Pytany o tę sytuację był także kapitan reprezentacji Polski. - Czysta czerwona kartka. Dobrze mnie widział i szedł prosto na mnie - powiedział nasz napastnik.
Do tej kontrowersji odniósł się także menadżer Herthy Michael Preetz. - W życiu to nie była żadna czerwona kartka. Lewandowski przez cały mecz leżał na murawie, odgrywał umierającego łabędzia. Piłkarz jego klasy nie potrzebuje takiego zachowania - stwierdził Preetz. Polak przez cały mecz był faulowany przez zawodników gości. Jedyną bramkę dla Bayernu zdobył po rzucie rożnym Javi Martinez.