Axel Witsel do Borussii: transfer roku 2018? Życie belgijskiego piłkarza zmienił faul na Wasilewskim

- Ludzie go przeklinali i rzucali kamieniami w nasze okna - wspomina ojciec Axela Witsela to, co działo się po fatalnej kontuzji Marcina Wasilewskiego. To zdarzenie zmieniło życie Witsela na zawsze. Belg z opóźnieniem, ale wreszcie robi karierę, jaką od dawna mu przepowiadano.

Gdy przychodził do Borussii Dortmund, wydawało się, że został kupiony jakby przy okazji. Bez wielkiego rozgłosu, za niewielkie pieniądze, bo tak trzeba traktować 20 mln euro zapłacone chińskiemu Tianjiu Quanjian. Ot, trafiła się Borussii okazja, piłkarz chciał już wrócić do Europy, więc w Dortmundzie skorzystali. Dla dobrego piłkarza zawsze znajdzie się miejsce. A dziś się okazuje, że to był transfer zrobiony na miarę. Kolejny majstersztyk Borussii, piłkarz wpasowujący się idealnie w jej potrzeby.  

„Kicker” wybrał Belga najlepszym defensywnym pomocnikiem Bundesligi w rundzie jesiennej. - Axel Witsel przekonał niedowiarków - pisze ten magazyn. Witsel dopiero w wieku 29 lat zadebiutował w czołowej lidze europejskiej. I jedno pytanie będzie zawsze naznaczało jego karierę, niezależnie od tego, ile jeszcze osiągnie.

Dlaczego tak późno?

Witselowi od zawsze wróżono wielką karierę. Już mając 19 lat zdobył ze Standardem Liege pierwsze mistrzostwo kraju od 25 lat i został wybrany piłkarzem roku w Belgii. Rok później Standard zdobył dublet, ale mało kto widział w Witselu złote dziecko. Traktowano go jako rzeźnika.

Faul na Wasilewskim wszystko zmienił

- Istnieje Axel przed faulem na Wasilewskim i Axel po nim. Stał się bardziej zamknięty, gołym okiem było widać, że burza wokół niego bardzo go dotknęła - powiedział Thierry Witsel, jego ojciec i agent. Polscy kibice znakomicie znają tę historię. Życie obu piłkarzy zmieniło się 30 sierpnia 2009 roku. Koszmarny i bezmyślny atak Witsela złamał nogę Marcinowi Wasilewskiemu. Obrazki były przerażające. Polak krzyczał z bólu, a świadkowie płakali widząc jego cierpnie. Witsel przekonywał sędziego, że nie powinien dostać czerwonej kartki, bo nie zrobił tego celowo. Dlatego też nikt nie słuchał potem trenera Standardu; Laszlo Boloni mówił, że Witsel płakał w szatni po tym zdarzeniu.

 

- Atak Witsela zaszokował całą Belgię - napisała gazeta "Belang van Limburg". Nie tylko polscy kibice byli wściekli. Belgijskie media również nie przebierały w słowach. - Witsel stracił swoją reputację i klasę. On i jego klub muszą się wstydzić. Pogrążył nas, nasz futbol, siebie i Wasilewskiego w głębokim żalu - napisało "Het Laatste Nieuws". - On wie, że ten faul zostanie zapamiętany mu na zawsze. Tak jak Maradonie "ręka Boga", a Zidane'owi jego uderzenie głową Materazziego - napisało niemieckie "11Freunde". - Ludzie go przeklinali i rzucali kamieniami w nasze okna - wspomina Thierry Witsel. Kibice Anderlechtu wysyłali mu wściekłe listy i śmiertelne pogróżki. Dom jego rodziców oraz jego obie siostry znalazły się pod ochroną policji. Witsel został zawieszony przez belgijską federację na osiem meczów i dostał potężną karę finansową. Firma Joma zerwała z nim kontrakt, a Puma wycofała się z planowanej współpracy. Nikt nie chciał być z nim kojarzony. Jakby tego było mało, cała sytuacja podobno doprowadziła do podziałów w belgijskiej kadrze pomiędzy piłkarzami Standardu a Anderlechtu, wówczas dwóch najlepszych belgijskich klubów.

"Miałem trafić do Realu, ale wybrali Modricia"

Z czasem zamieszanie ustało, ale Witsel i tak musiał odejść, by móc się rozwijać. Wydawało się, że trafi do czołowej ligi europejskiej. I tutaj doszło do pierwszego niespodziewanego wyboru. Przeszedł do portugalskiej Benfiki. Tam Jorge Jesus zmienił jego karierę. W Belgii Witsel grał najpierw na skrzydle, a następnie jako ofensywny pomocnik. Jednak Jesus zobaczył w nim perfekcyjną "szóstkę", czyli defensywnego pomocnika. Człowieka od przerywania akcji rywala i rozpoczynania akcji swojego zespołu. Dobre występy w Lidze Mistrzów - Benfica odpadła w ćwierćfinale po wyrównanych bojach z Chelsea, późniejszym triumfatorem - sprawiły, że Lizbona zrobiła się dla niego za ciasna. Po niecałym roku dostał ofertę od Realu Madryt. - Rozmawialiśmy, ale wybrali wtedy innego piłkarza. Jeśli dobrze pamiętam, był nim Luka Modrić. Okazał się bardziej doświadczony - opowiada Witsel. Do wzmocnienia Manchesteru United namawiał go Sir Alex Ferguson. Ale klauzulę w wysokości 40 milionów euro zapłacił... Zenit Sankt-Petersburg.

Skok w bok

Rosja jest kolejnym dziwnym wyborem w karierze Witsela. Przejście ze Standardu do Benfiki było awansem sportowym, ale zamiana Portugalii na Rosję to "skok w bok". Zamiast wykonać kolejny krok, został tak naprawdę na tym samym poziomie. Ligę portugalską i rosyjską dzieliło niewiele, tak samo jak i Benfikę od Zenita. Witsel został skuszony przez ogromne pieniądze oraz obietnicę budowy wielkiego Zenita. Razem z nim z FC Porto przyszedł Hulk. Obaj swoimi transferami wywołali wielką awanturę. Ich koledzy rozpoczęli bunt w szatni. Nie chodziło tu o nich samych, ale o zasady. - Dlaczego zagraniczni piłkarze mają zarabiać trzy razy więcej? - pytał kapitan Igor Denisow. Zażądał podwyżki tłumacząc, że Hulk i Witsel "to nie Messi i Ronaldo". Za karę wraz z Aleksandrem Kierżakowem został przesunięty do rezerw. W sprawę wmieszał się nawet prezydent Rosji Władimir Putin, który bronił wielkich transferów. Witsel grał tam przez cztery i pół roku. Stał się liderem zespołu, ale ten nie spełnił pokładanych w nim wielkich oczekiwań. Zenit dwukrotnie odpadał w fazie grupowej Ligi Mistrzów i dwukrotnie w 1/8 finału, z Borussią Dortmund oraz Benfiką. Jak się okazało, przyszłym oraz poprzednim klubem Belga.

Latem 2016 roku Witsel zdecydował się na odejście. Miał w końcu miał trafić do czołowego klubu. Wszystko już było gotowe. W ostatnim dniu okna transferowego piłkarz poleciał do Turynu, by podpisać kontrakt z Juventusem. - Wtedy zadzwoniono do mnie z Zenita i transakcja została anulowana - opowiadał Belg. Rosjanie nie znaleźli jego następcy. W styczniu 2017 roku nie robiono mu już problemów, ale miał dużo trudniejszy wybór. Przyjąć ofertę Juventusu i walczyć o najwyższe cele, czy przejść do Tianjinu Quanjian? - Muszę myśleć o rodzinie, nie mogłem odrzucić tej oferty. W Europie nie dostałbym takich pieniędzy - tłumaczył swój transfer do Chin. Spędził tam półtora roku. - Nie żałuję czasu spędzonego w Chinach, mogłem podpisać tam nową umowę. Jednak po tym, co przeżyłem podczas mistrzostw świata, było dla mnie jasne, że muszę wrócić do Europy. Ale nie gdziekolwiek, tylko do czołowego klubu. Gdy pojawiła się oferta z Dortmundu, nie wahałem się. Pamiętałem mecze na tym stadionie i szaloną atmosferę. Te emocje... Brakowało mi najwyższego poziomu. Dlatego decyzję podjąłem bardzo szybko - powiedział Witsel.

Witsel najlepszym transferem?

20 milionów euro wystarczyło Borussii Dortmund, by przeprowadzić jeden z najlepszych transferów tego sezonu. Niektórzy uważają nawet, że to najlepszy ruch. - To najlepszy transfer i inwestycja. Wnosi wiele dobrego do zespołu za relatywnie niewielką kwotę. Zniknął z radarów wielkich klubów po transferze do Chin, ale wiedziałem, że sobie poradzi - mówi o nim Roberto Martinez, selekcjoner reprezentacji Belgii. Borussia w ten sposób rozwiązała swój największy problem. W poprzednim sezonie miała ogromne problemy ze środkiem pola, co przełożyło się na dużą liczbę straconych goli w Bundeslidze (aż 47, 9. miejsce pod tym względem). A Witsel tak jak w poprzednich zespołach, wspiera zarówno obronę, jak i atak. Dyrektor sportowy Michael Zorc wychwala jego inteligencję taktyczną, siłę, szybkość, kreatywność i mentalność.

Majstersztyk Borussii Dortmund

Ale jego transfer ma też inną wielką zaletę. - Axel to piłkarz o wielkim doświadczeniu międzynarodowym - podkreśla Zorc. Jednym z najczęstszych zarzutów stawianych BVB był właśnie brak doświadczenia. 33-letni Łukasz Piszczek jest najstarszym piłkarzem w zespole. Powyżej 30 lat mają jeszcze tylko Marwin Hitz (31 lat) i Marcel Schmelzer (30 lat), ale oni przesiadują na ławce rezerwowych. BVB potrzeba nie tylko młodości i wielkich talentów, ale również doświadczenia. Z podobnymi problemami mierzyły się niedawno reprezentacja Holandii oraz Ajax. - Zwróciłem uwagę na kompozycję kadry. Mieliśmy wielu młodych piłkarzy i niewielu w wieku średnim. Matthijs de Ligt (19 lat) został kapitanem, ale pozyskaliśmy takich piłkarzy jak Daley Blind (28 lat), Nicolas Tagliafico (26 lat) czy Dusan Tadić (30 lat). Zwiększyliśmy wymagania i oczekiwania. Musieliśmy to zrobić, jeśli chcemy coś osiągnąć. W kadrze nie może być samych młodych piłkarzy, bo oni zawsze czują że jeszcze mają czas. A każda drużyna potrzebuje też piłkarzy, którzy czują, że czas im ucieka - tłumaczył trener Ajaksu Erik Ten Hag. I jego ekipa rozgrywa najlepszy sezon od lat. Borussia Dortmund latem przeprowadziła transfery w podobnym stylu. 29-letni Axel Witsel, 27-letni Thomas Delaney czy 25-letni Paco Alcacer to piłkarze na już. Belg nagle stał się weteranem w szatni i wzorem do naśladowania dla Jadona Sancho czy Jacoba Bruuna Larsena. Tym ruchem BVB potwierdziło również, że na rynku transferowym nie ma sobie równych. Kupienie Witsela czy Alcacera za łączną kwotę 43 mln euro to majstersztyk. Niemcy tylko za Christiana Pulisicia dostaną od Chelsea 64 mln euro, ale stanie się to dopiero latem. A nie wolno jeszcze zapomnieć o wielkich pieniądzach, jakie klub zarobił w ciągu ostatniego roku na sprzedaży Ousmane'a Dembele (Barcelona zapłaci za niego co najmniej 115 mln euro) czy Pierre'a-Emericka Aubameyanga (Arsenal zapłacił ponad 60 mln). Ze świecą szukać drugiego takiego klubu, który oddawałby największe gwiazdy, zarabiając przy tym ogromne pieniądze i i poprawiając swoją kadrę oraz wyniki.

Witsel od razu wywarł wpływ na BVB. W debiucie wszedł z ławki w Pucharze Niemiec z Greuther Furth i strzelił wyrównującego gola w 95. minucie (w 121. minucie decydujący cios zadał Marco Reus). Belg zdobył też bramkę w hicie Bundesligi z Bayernem Monachium (3:2). Ale gole to tylko dodatek. Dzisiaj trudno wyobrazić sobie BVB bez niego. Zagrał w 24 spotkaniach i uzbierał w nich 1963 minut. Lepszym wynikiem mogą pochwalić się tylko Marco Reus i Roman Burki. Witsel stał się żołnierzem Luciena Favre'a, którego podziwia. - Wszyscy słuchamy trenera, nasze wyniki są efektem jego wskazówek na codziennych treningach. Nawet gdy gramy bardzo dobrze, to podczas analiz skupia się na tym, co zrobiliśmy źle. Na przykład jeśli otrzymujesz piłkę z prawej strony, to powinieneś ją przyjąć swoją lewą nogą i podać prawą, by nie tracić czasu. Gdybyś przyjął ją prawą nogą, to przed zagraniem piłki mógłbyś potrzebować kolejnego kontaktu z piłką. Zwraca uwagę na małe detale, które są bardzo ważne - tłumaczy Witsel. Za swoją największą zaletę uważa "ochronę piłki i to, że traci ją bardzo rzadko". - Zawsze moim idolem był Zinedine Zidane, nawet jeśli nie gramy na tej samej pozycji. Jego kontrola nad piłką i technika są dla mnie najlepsze na świecie. Kocham też Andreę Pirlo. Grał nieco bardziej defensywnie ode mnie, ale ci dwaj piłkarze są moim źródłem inspiracji. Chcę się rozwijać, na przykład lepiej grać lewą nogą lub wykonywać dokładniejsze długie podania.

"Od Witsela zaczynam ustalanie składu"

- Gra na pozycji defensywnego pomocnika nie jest łatwa. Gdy otrzymujesz piłkę, zawsze czujesz czyjś oddech na plecach. Ale Axel znakomicie odnajduje się w takich sytuacjach - chwali swojego podopiecznego Favre. O takim piłkarzu marzy wielu trenerów. - Gdy ustalam skład, Witsela zawsze wpisuję jako pierwszego - powiedział były selekcjoner reprezentacji Belgii Marc Wilmots przed MŚ 2014. Nazywał go i Vincenta Kompany'ego swoimi przedstawicielami na boisku. Witsel jest liderem w każdym calu, w Borussii przekonują, że wygląda na takiego już przy śniadaniu. - Zachowuję spokój nawet w stresujących sytuacjach. Nie krzyczę na nikogo, a zwłaszcza na młodych piłkarzy. Gdy mam im coś do powiedzenia, mówię im to prosto w twarz. Spokojnie i zawsze szczerze, nawet jeśli prawda jest nieprzyjemna. Może właśnie to koledzy lubią we mnie - mówi Belg. Dodał, że w reprezentacji gra od 18. roku życia "nie tylko ze względu na umiejętności piłkarskie". - Trzeba umieć się komunikować i rozmawiać z kolegami w odpowiednich momentach. Gdy chcę coś poprawić, zawsze staram się to zrobić w pozytywny sposób. Jestem cichym, wyluzowanym i rozsądnym człowiekiem - przekonuje Witsel, 101-krotny reprezentant kraju. Z "Czerwonymi Diabłami" zdobył już medal wielkiej imprezy, to brąz mistrzostw świata, na których jego zdaniem Belgia była najatrakcyjniej grającą drużyną. Teraz pora na sukcesy w piłce klubowej. Na najwyższy poziom wskoczył bardzo późno. Ale najważniejsze, że nie za późno.

Więcej o:
Copyright © Agora SA