Lewandowski z głową do goli. Polak wrócił po przerwie i dał zwycięstwo Bayernowi

To nie był łatwy mecz Bayernu. Mistrz Niemiec musiał gonić wynik, bo Werder Brema był skuteczny. Ostatecznie Bawarczycy wygrali 4:2. Bohaterem meczu został wracający po kontuzji Robert Lewandowski, chociaż początek meczu tego nie zapowiadał.

To był pierwszy mecz Roberta Lewandowskiego w 2018 roku. Pierwszy od połowy grudnia. Polak od dłuższego czasu narzekał na ból rzepki. Świąteczno - noworoczną przerwa w rozgrywkach wykorzystał na odpoczynek i powrót do zdrowia. Trenował indywidualnie, kolegów na meczach oglądał z boku. W spotkaniu z Werderem miał ochotę do gry, ale jeszcze nie wszystko mu wychodziło, a może po prostu chciał zagrać spokojniej. To po dośrodkowaniu nie zdołał wygrać walki o piłkę, to nie tak się przy zagraniu ustawił, to do jakiegoś podania nie doszedł lub z bliska strzelił obok bramki. Nikt tego jednak długo nie pamiętał, bo po słabszym początku spotkania i tak zrobił to, co do niego należało. 

Lewandowski z głową do goli

W 63. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jamesa Rodrigueza wyskoczył bardzo wysoko i uderzył piłkę głową. Jiri Pavlenka był bez szans. To była druga bramka w tym sezonie strzelona tym elementem ciała. Nie ostatnia. 14 minut później nasz napastnik znów dobrze użył głowy. Tym razem był w trudniejszej pozycji. Uderzał z kilkunastu metrów po dośrodkowaniu  z głębi pola Thomasa Muellera. Trafił tuż przy słupku. To było jego 17. trafienie w sezonie. Dalej jest liderem klasyfikacji strzelców Bundesligi. Radość z goli była tym większa, że dzięki trafieniom Polaka Bayern dwukrotnie wychodził na prowadzenie i mógł grać spokojniej. Wcześniej bowiem tracił bramki za sprawą Jerome’a Gondorfa i samobójczym strzale Niklasa Sule. Werder w swoich sytuacjach był skuteczny, miał też szczęście. 

Dla Bawarczyków pierwszą i ostatnią bramkę zdobył natomiast  Thomas Mueller. Bayern wygrał 4:2, niespodzianie trudne spotkanie z outsiderem ligi. Lewandowski po półtoramiesięcznej przerwie znów pokazał jak ważny jest dla ekipy Heynckesa. Trener nie chciał zresztą trzymać Polaka zbyt długo. Po tym jak "Lewy" strzelił drugą bramkę szybko ściągnął go z boiska.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.