Premier League jeszcze bogatsza. Ale na rynku transferowym najbardziej zadziwił beniaminek. Wydali fortunę!

Premier League, czyli i tak już najbogatsza liga świata, bogaci się z roku na rok. Finansowe możliwości jej klubów są coraz większe, co przekłada się na rynek transferowy i, jak pokazał poprzedni sezon, wyniki w europejskich pucharach.

Rusza Premier League. Zobacz materiał o najbogatszej lidze świata

Zobacz wideo

1,4 miliarda funtów - tyle pieniędzy na transfery wydały tego lata kluby Premier League. W porównaniu do zeszłego roku łączna kwota wzrosła o 158 milionów funtów, czyli w przybliżeniu o 11,3 procenta. Czwarty rok z rzędu kluby Premier League wydały na wzmocnienia ponad miliard funtów. W żadnej innej lidze na świecie na transfery nie wydaje się takich pieniędzy. W żadnej innej lidze takich kwot też się nie zarabia. Jej czołowe kluby nie tylko odjeżdżają reszcie zespołów, ale też najgroźniejszym rywalom w Europie. 

Mądrzejsze dysponowanie pieniędzmi doprowadziło do dominacji Anglików w poprzednich edycjach Ligi Mistrzów i Ligi Europy. A od tego sezonu ich przewaga finansowa jeszcze wzrośnie.

Transferowe szaleństwo

Latem najwięcej pieniędzy w Anglii wydał Manchester United, który za Harry'ego Maguire'a, Aarona Wan-Bissakę i Daniela Jamesa zapłacił łącznie 148 milionów funtów. Powyżej 100 milinów wydało też pięć innych klubów - Aston Villa (144,5 miliona), Arsenal (138 milionów), Manchester City (134,8 miliona), Everton (118,5 miliona) i Tottenham (101,5 miliona). 

Na drugim końcu znajduje się czwórka, która nie przekroczyła nawet 20 milionów funtów. To beniaminek Norwich (1,1 miliona), Liverpool (4,4 miliona), Crystal Palace (11 milionów) i Burnley (15 milionów). Piąte miejsce od końca zajmuje Chelsea, która mimo transferowego zakazu, mogła wykupić za 40 milionów funtów Mateo Kovacicia. Chorwat poprzedni sezon spędził na Stamford Bridge na wypożyczeniu z Realu Madryt.

Ryzyko beniaminków

Na szczególną uwagę zasługuje polityka transferowa, jaką latem obrała Aston Villa. Od beniaminka ligi więcej pieniędzy wydał tylko Manchester United, nikt nie ściągnął więcej piłkarzy. Najdroższy z nich - Tyrone Mings - kosztował "Villans" 26,5 miliona funtów. 22 miliony Aston Villa musiała zapłacić za napastnika Clubu Brugge - Wesley'a. Klub z Birmingham porównywany jest do Fulham, które rok temu wydało na transfery 102 miliony funtów (mniej tylko od Liverpoolu i Chelsea), ale i tak spadło z ligi.

Fulham mocno zaryzykowało, kupując m.in. Jeana Michaela Seriego z OGC Nice i Andre Zambo Anguissę z Marsylii za ponad 50 milionów funtów. Obaj piłkarze w tym sezonie w Londynie jednak nie zagrają, bo klub musiał ich wypożyczyć (odpowiednio do Galatasaray i Villarrealu), by odciążyć budżet z wysokich tygodniówek.

Teraz podobną ścieżką podąża Aston Villa, czyli klub, który jeszcze niedawno mocno się zadłużał, by wejść do Premier League, co wpędziło go w poważne kłopoty finansowe. Po spadku z Premier League w sezonie 2015/16 Aston Villa zaliczyła stratę w wysokości 81 milionów funtów. Rok później jej strata wyniosła 14 milionów.

W sezonie 2017/18 klub z Birmingham był bliski powrotu do Premier League, jednak przegrał finał play-off z Fulham. To sprowadziło na Aston Villę kolejne problemy finansowe, a miesiąc później okazało się, że klub ma też zaległości podatkowe w wysokości 4 milionów funtów. W lipcu 2018 roku właściciel "Villans" - Tony Xia - musiał sprzedać 55 procent akcji klubu egipskiej firmie NSWE Group należącej do miliarderów -  Nassefa Sawirisa i Wesa Edensa.

Premier League i Championship, czyli przepaść

Przykład Aston Villi najlepiej pokazuje działania niektórych klubów Championship, które ryzykują łamaniem zasad finansowego fair play, by dostać się do Premier League, gdzie pieniądze są nieporównywalnie większe.

Według raportu Deloitte w 2017 roku kluby Championship zanotowały łączny dochód w wysokości 720 milionów funtów. Kwota ta stanowiła raptem 16 procent tego, co wygenerowały kluby Premier League (4,5 miliarda funtów!) w tym samym roku. Różnica byłaby jeszcze większa, gdyby nie "poduszki finansowe", jakie Premier League wypłaca swoim spadkowiczom. Obecnie kluby te dostają wsparcie przez trzy lata - 42 miliony w pierwszym, 34 miliony w drugim i 16,6 miliona w trzecim roku.

W sezonie 2016/17 pieniądze z tego tytułu otrzymało osiem klubów Championship. Łącznie dostały one 219 milionów funtów, co stanowiło aż 30 procent dochodu wygenerowanego przez całą ligę. Gigantyczna przepaść finansowa między Premier League a Championship wynika przede wszystkim z różnicy zarobków na sprzedaży praw telewizyjnych.

Licencja tańsza w kraju, droższa za granicą

Na mocy najnowszej umowy, która weszła w życie wraz z początkiem sezonu 2019/20, English Football League, czyli instytucja zrzeszająca 72 kluby w trzech ligach (Championship, League One i League Two), dostaje od telewizji 120 milionów funtów rocznie do podziału. Kwota ta stanowi niespełna 4 procent tego, co od obecnego sezonu otrzymywać będzie Premier League. Kluby z najwyższego poziomu dzielić będą między siebie ponad 3 miliardy funtów rocznie!

Przepaść między ligami w Anglii jest ogromna i wszystko wskazuje na to, że będzie się jeszcze powiększać. Chociaż brytyjskie stacje Sky i BT, za trzyletnią licencję na pokazywanie meczów Premier League, zapłaciły w sumie o 700 milionów funtów mniej niż w poprzednim okresie, to w tym samym czasie liga na prawach telewizyjnych i tak zarobi o 8 procent więcej. Wszystko przez wzrost o 1,1 miliarda funtów ze sprzedaży praw za granicę.

Ogromne skoki dochodów jeszcze wzrosną

Przepaść najlepiej widać na procentowych skokach dochodów klubów, które awansowały do Premier League. W 2018 roku, po sezonie spędzonym na najwyższym poziomie, Huddersfield zanotowało dochód większy aż o 734 procent, z 15 do 124 milionów funtów! Brighton zwiększyło dochód o 399 procent, a Newcastle "zaledwie" dwukrotnie.

Premier League bogaci się z roku na rok. Z raportu za poprzedni rok wynika, że łączny dochód klubów ligi wzrósł o 12 procent. Wynikło to nie tylko ze wzrostu wartości praw do transmisji telewizyjnych, ale też z większych pieniędzy zarabianych na dniach meczowych (wzrost o 7 procent) oraz reklam (wzrost o 12 procent).

Jedynym klubem Premier League, który w 2018 roku zanotował stratę było Leicester City. Wynikało to jednak z tego, że rok wcześniej były klub Marcina Wasilewskiego występował w Lidze Mistrzów. Jak istotny jest to czynnik, pokazuje też przykład Liverpoolu, który dzięki dotarciu do finału w Kijowie, otrzymał dodatkowe 43 procent z praw telewizyjnych.

Zmiany w Premier League

Już za chwilę zmiany w strukturze finansowania dotkną też samą Premier League. Za sezon 2018/19 Huddersfield, czyli ostatnia drużyna ligi, zarobiło ponad 96,5 miliona funtów. Mistrz Anglii - Manchester City - w tym czasie zarobił w kraju blisko 151 milionów. Biorąc pod uwagę znaczenie obu klubów dla Premier League blisko 55-milionowa różnica nie rzuca na kolana.

To jednak zmieni się od tego sezonu. Sześć czołowych klubów ligi wywalczyło sobie bowiem większe pieniądze z zagranicznych praw telewizyjnych. W poprzednich rozgrywkach wszystkie kluby otrzymały po 43 184 608 funtów. Teraz będzie inaczej, co pozwoli angielskim gigantom zwiększyć przewagę nie tylko w kraju, ale też w Europie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.