Phil Foden, czyli "Iniesta ze Stockport." Pierwszy strzelec gola w Premier League urodzony w latach 2000

Phil Foden na boisku prezentuje wszystko, z czym do niedawna angielska piłka nie była w ogóle kojarzona. 18-letni pomocnik Manchesteru City rozkochał w sobie Pepa Guardiolę i ma wszystko, by stać się najjaśniejszą gwiazdą nowego, angielskiego pokolenia.
Zobacz wideo

Była 5. minuta sobotniego meczu Manchesteru City z Tottenhamem (1:0), gdy piłkę w pole karne londyńczyków wrzucił Bernardo Silva, głową zgrał ją Sergio Aguero, a Phil Foden z bliska zdobył jedyną bramkę dla mistrzów Anglii. Pomocnik został pierwszym, urodzonym w w latach 2000, strzelcem gola w Premier League i trzecim najmłodszym strzelcem w tych rozgrywkach dla City. Wcześniej, w barwach klubu z Etihad Stadium, do siatki trafiali tylko Micah Richards i Daniel Sturridge.

Potencjał obu Anglików w żaden sposób nie może jednak równać się z tym, co eksperci na Wyspach wróżą Fodenowi. Niespełna dwa lata temu "Iniesta ze Stockport" podbił mistrzostwa świata do lat 17, na których Anglicy zdobyli złoto, demolując w finale Hiszpanów (5:2). Mistrzostwa świata, w których błysnęli też m.in. Jadon Sancho z Borussii Dortmund czy Callum Hudson-Odoi z Chelsea.

"Powinniście płacić za możliwość oglądania tego chłopca"

- Podczas jednego meczu, gdy Phil był jeszcze dzieckiem, jeden z rodziców powiedział do nas: "powinniście płacić za możliwość oglądania tego chłopca." Ten moment zostanie ze mną do końca życia. Wszyscy wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z kimś naprawdę wyjątkowym - wspomina Joe Makin, czyli człowiek, który sprowadził Fodena do City.

Makin, który w akademii klubu odpowiada za pozyskiwanie talentów, pierwszy raz obejrzał Fodena w 2008 roku. 8-letni wówczas chłopiec był graczem Reddish Vulcans w rodzinnym Stockport, oddalonym od Manchesteru o około 10 kilometrów. Foden trafił do City, bo jak wielu innych rówieśników, został zauważony przez wszechobecnych skautów wysyłanych przez kluby na okoliczne, juniorskie rozgrywki.

- Nie każdy z nich jest zawodowym skautem. Podpisaliśmy wiele umów w okolicznych szkołach, by nauczyciele dawali nam znać o utalentowanych chłopcach. Mogliśmy być niemal pewni, że jeśli ktoś dobrze gra w piłkę, to my będziemy o nim wiedzieć. Tak się złożyło, że w Stockport mamy dużo fanów City i każdy, kto wspominał o Philu, był niesamowicie podekscytowany. Kiedy w podobnym wieku zachwycał Marcus Rashford, o jego wyczynach wiedział cały Manchester. Z Philem było identycznie - wspomina Makin.

- Chociaż coraz bardziej błyszczał w Reddish Vulcans, a do jego ojca ustawiały się coraz dłuższe kolejki przedstawicieli różnych klubów, nigdy nie miałem wątpliwości, że zagra dla nas. Jego serce zawsze było niebieskie - dodaje.

Skarb Manchesteru City

Zawodnikiem Manchesteru City Foden został w 2009 roku. Wybór był dla niego prosty, bo wszyscy w jego rodzinie kibicowali klubowi z Etihad Stadium. Phil spełnił marzenie, do dziś jest inspiracją dla chłopców z Reddish Vulcans, którzy śnią, by iść w jego ślady.

- Do 16. roku życia pomagał trenerom w przeprowadzaniu porannych, sobotnich treningów. Po prostu się pojawiał, nie robił wokół siebie zamieszania, ani razu nie miał na sobie dresu City. Nigdy nie dał po sobie poznać, że na co dzień trenuje z największymi gwiazdami. Pozostał sobą - mówi Makin.

- Pamiętam jego pierwsze dni w City. Na treningach imponował spokojem i techniką, nikt nie był w stanie odebrać mu piłki. Widać było, że jest jednym z tych dzieciaków, którzy urodzili się z niezwykłym darem.

Talentu Fodena nie przeoczył Pep Guardiola. W grudniu 2016 roku, raptem pięć miesięcy po podpisaniu umowy stypendialnej z City, Foden usiadł na ławce w zremisowanym 1:1 meczu z Celtikiem w Lidze Mistrzów. - Zapamiętajcie ten moment. Jesteście szczęściarzami, bo widzieliście pierwszy występ w pierwszej drużynie tego chłopaka - tak, kilka miesięcy później, mówił dziennikarzom Guardiola po przegranych 0:2 derbach w trakcie amerykańskiego, przedsezonowego tournee.

- Minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz widziałem coś podobnego. Zagrał na niesamowitym poziomie. Jest dla nas skarbem: jest piłkarzem naszego klubu, w którym dorósł i który kocha od dziecka - dodał Katalończyk kilka dni później, po wygranym 4:1 meczu z Realem Madryt, w którym Foden zagrał od pierwszej minuty.

Przełomowy rok i pobite rekordy

Rok 2017 był przełomowy w jego karierze. W maju został wicemistrzem Europy do lat 17, w lipcu pojechał na pierwszy obóz z pierwszą drużyną. W październiku poprowadził Anglików do mistrzostwa świata do lat 17. Zespół, w którym grali też Sancho czy Hudson-Odoi, w finale zrewanżował się Hiszpanom za porażkę z niedawnego finału ME. Foden, który został wybrany najlepszym piłkarzem turnieju, w finale strzelił dwa gole.

Wszystko działo się bardzo szybko. W listopadzie Foden zadebiutował w City, rozgrywając kwadrans przeciwko Feyenoordowi w LM. Dwa tygodnie później stał się najmłodszym Anglikiem, który mecz LM rozpoczął w podstawowym składzie. W dniu, w którym Szachtar Donieck pokonał City 2:1, Foden miał 17 lat i 192 dni. 16 grudnia 2017 roku pomocnik zaliczył debiut w Premier League, w wygranym 4:1 meczu z Tottenhamem. Niespełna pół roku później Foden został najmłodszym graczem w historii, który odebrał medal za triumf w Premier League.

Kto wie, czy Anglik dostawałby tyle szans, gdyby nie decyzja Sancho, który w sierpniu 2017 roku zamienił City na Borussię Dortmund. Klub z Manchesteru nie mógł pozwolić sobie na stretę kolejnego talentu. A Sancho przecież przetarł szlak rówieśnikom ze złotego pokolenia. Pokazał im, że duża kariera nie musi ograniczać się do klubów Premier League, które od stawiania na młodzież, wolą wydawać setki milionów funtów na gwiazdy. Zimą w jego ślady mógł iść Hudson-Odoi, o którego zabiegał Bayern. Rok temu odejść mógł też Foden. Mógł, ale o jego transferze do Celticu, Guardiola nie chciał nawet słyszeć.

"Iniesta ze Stockport"

Zdaniem bliskich klubowi osób, Katalończyk zakochał się w możliwościach Fodena, którego mentorem został David Silva. 18-latek na boisku pokazuje wszystko, z czym do niedawna angielska piłka w ogóle nie była kojarzona. Foden mierzy zaledwie 171 cm, jest drobny, ale posiada niezwykłą technikę i zmysł do szybkiej, kombinacyjnej gry. Z powodu warunków fizycznych i stylu gry na Wyspach został nazwany "Iniestą ze Stockport."

Anglicy wierzą, że nie ma na świecie trenera, u którego Foden rozwijałby się lepiej niż u Guardioli. Przecież to u Katalończyka najjaśniej błyszczeli Iniesta i Xavi, a wielki postęp zaliczył też Leo Messi. - Nie powiem, że Phil zostanie nowym Andresem. Nie możecie nakładać na niego takiej presji. Jestem jednak przekonany, że ma on wszystko, by być tu kluczową postacią przez co najmniej 10 lat - powiedział Guardiola pod koniec września, po wygranej 3:0 z Oxford United w EFL Cup. W tamtym meczu Foden zdobył pierwszą bramkę dla City i zanotował asystę przy trafieniu Riyada Mahreza.

- Jego stopy są czymś, za co warto umierać. Jego orientacja na boisku jest genialna. Foden ma coś, czego nie da się nauczyć młodego piłkarza. W poruszaniu się po boisku jest naturalny, dawno nie widziałem takiego talentu - komplementował pomocnika trener Oxford United, Karl Robinson, czyli szkoleniowiec, który jeszcze w MK Dons, pracował z Dele Allim.

- Porównania do Iniesty? Staram się tego nie czytać. Zresztą za chwilę wiele może się zmienić, bo ciągle rosnę, spodziewamy się, że w niedługim czasie przybędzie mi kilka centymetrów - mówił sam Foden.

Diament, który musi czekać i walczyć

Chociaż w obecnym sezonie rozegrał już 25 meczów, to nie można powiedzieć, by był ważnym ogniwem w zespole Guardioli. W ćwierćfinałach LM przeciwko Tottenhamowi w ogóle nie pojawił się na boisku. Sobotni mecz z londyńczykami był pierwszym przeciwko zespołowi z "Top six", który Foden w tym sezonie zaczął w podstawowym składzie. We wcześniejszych ośmiu rywalizacjach z Liverpoolem, Chelsea, Arsenalem, Tottenhamem i Manchesterem United pomocnik zaliczył łącznie raptem siedem minut w dwóch występach.

Foden jest dla Anglików nadzieją na przyszłość, ale też powodem do niepokoju. Wielu zastanawia się, czy mimo zachwytów nad piłkarzem, Manchester City jest dla niego odpowiednim miejscem do rozwoju. Nietrudno spotkać się z opiniami, że Foden, zamiast rywalizować z Bernardo Silvą, Kevinem De Bruyne czy Davidem Silvą, powinien iść w ślady Sancho i poszukać klubu, który bardziej stawia na młodzież i w którym nie ma aż tak wielkiej presji zdobywania tytułów.

Guardiola: Jedynym problemem Fodena jest konieczność rywalizacji o miejsce w składzie z Davidem, Bernardo, Kevinem czy Ilkay'em Gundoganem. Poza tym uważam, że jest on gotowy do gry na najwyższym poziomie. Nie chodzi tylko o to, jak radzi sobie z piłką przy nodze. Jego ruchy bez niej są perfekcyjne, a chociaż nie ma imponujących warunków fizycznych, jest bardzo silny. To diament.
Foden zdaje się być bardzo cierpliwy. Niewiele wskazuje na to, by miał podjąć decyzję taką jak Sancho czy Brahim Diaz, który zimą odszedł z City do Realu Madryt. Zwłaszcza, że Anglik podpisał w grudniu nowy, sześcioletni kontrakt z klubem z Etihad.

- Każdy wybiera w życiu jakąś drogę, Jadon i Brahim zdecydowali się odejść, ja widzę siebie w City. Wiem jakich mam konkurentów do miejsca w składzie, ale nie zamierzam się poddać. Mamy najlepszych piłkarzy i sztab na świecie, więc jestem w odpowiednim miejscu - powiedział w styczniu Foden, któremu kilka tygodni później przybyło obowiązków. Do piłkarskiej kariery i szkoły doszła mu bowiem opieka nad pierworodnym synem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.