Walczący o odzyskanie pierwszej pozycji w tabeli Liverpool nie zawiódł kibiców na Anfield Road, choć zgodnie z przewidywaniami trzy "oczka" w starciu z londyńczykami kosztowały The Reds sporo nerwów.
Spotkanie świetnie rozpoczęło się dla podopiecznych Juergena Kloppa. W 16. minucie po dośrodkowaniu Andrew Robertsona z lewego skrzydła piłkę głową do bramki Tottenhamu skierował Roberto Firmino. Dla Brazylijczyka było to dwunaste trafienie w tym sezonie Premier League.
Mecz był wyrównany, choć obu zespołom brakowało spokoju pod bramką przeciwnika. W 70. minucie do remisu doprowadził Lucas, a w końcówce niewiele brakowało, by Koguty wyszły na prowadzenie. W sytuacji sam na z Alissonem Beckerm fatalnie spudłował jednak Sissoko.
Szczęście uśmiechnęło się za to w 90. minucie do gospodarzy. Hugo Lloris na tyle niefortunnie odbił piłkę po strzale Mohameda Salaha, że ta odbiła się od Toby'ego Alderweirelda i wpadła do bramki.
Niedzielne zwycięstwo pozwoliło Liverpoolowi wrócić na pozycję lidera. Nad zajmującym drugie miejsce Manchesterem City The Reds mają dwa punkty przewagi, ale warto zaznaczyć, że zespół z Anfield Road rozegrał do tej pory jedno spotkanie więcej. Trzeci jest Tottenham ze stratą 18 "oczek" do Liverpoolu.