Kepa Arrizabalaga jest na ustach całej piłkarskiej Anglii od minionej niedzieli, gdy podczas finału Pucharu Ligi Angielskiej nie chciał opuścić boiska. Trener Chelsea F.C. – Marurizio Sarri – chciał przed serią rzutów karnych wprowadzić do gry rezerwowego bramkarza – Willy’ego Caballero, jednak Kepa ani myślał kończyć swojego udziału w meczu. Ostatecznie Chelsea przegrała w karnych i puchar trafił do Manchesteru City.
Swoją niesubordynację Kepa próbował tłumaczyć niezrozumieniem intencji trenera. Hiszpan, jak sam twierdzi, był przekonany, że szkoleniowiec chce go zmienić z powodu kontuzji, jednak bramkarzowi nic nie dolegało. W taki scenariusz trudno uwierzyć, choć w pierwszych godzinach po meczu Sarri bronił swojego piłkarza.
Dobroduszność trenera Chelsea była jednak krótkotrwała, bowiem Kepa usiadł na ławce podczas środowego meczu z Tottenhamem Hotspur. Wcześniej klub ukarał 24-latka karą 195 tysięcy funtów, które mają zostać przekazane fundacji Chelsea. „The Blues” wygrali wczoraj 2:0, a między słupkami mogliśmy zobaczyć Willy’ego Caballero. O całe to zamieszanie dziennikarze zapytali Sarriego podczas pomeczowej konferencji. Na pytanie, czy Kepa wciąż jest numerem jeden w hierarchii golkiperów, Włoch odpowiedział: „Oczywiście”.
„Oczywiście Kepa dalej jest pierwszym bramkarzem. Decyzja o posadzeniu go na ławce była dobra – popełnił błąd i musiał odpowiedzieć. Zapłacił też karę finansową. Być może nie zobaczycie go w następnym meczu, ale to kwestia spotkania-dwóch, aż wróci do bramki” – powiedział Sarri.
„Gdy jesteś młody, popełniasz błędy. Przecież nie możemy go «zabić»” – podsumował Włoch.
W następnej kolejce Chelsea zagra na wyjeździe z Fulham. The Blues zajmują obecnie 6. miejsce w tabeli Premier League.