Premier League. Czemu Artur Boruc wciąż zachwyca? Geny, zdrowie i rutyna. "Nigdy nie miał mankamentów"

- Dotrwać do takiego wieku w takiej dyspozycji? Czapka z głowy i koniec tematu - uśmiecha się były bramkarz Józef Młynarczyk, gdy pytamy go o kolejny kapitalny występ Artura Boruca, dzięki któremu Bournemouth ograło Chelsea 4:0. Trener zwraca jednak uwagę na to, co jest obecnie sprzymierzeńcem 39-letniego Polaka.
Zobacz wideo

W lutym będzie miał 39 lat, ale wiek nie jest dla niego barierą tylko atutem. Artur Boruc trzy tygodnie przed swoimi urodzinami znów znalazł się na ustach piłkarskiej Anglii zatrzymując Chelsea. Jego Bournemouth wygrało z The Blues 4:0. Jak po meczu przyznali koledzy i trener drużyny Eddie Howe, to Polak swoimi interwencjami deprymował nacierających rywali i dał graczom z pola impuls do ataku. Być może golkiper odpłacił się też w pewien sposób szkoleniowcowi, iż ten postawił na niego w drugim z rzędu meczu Premier League, choć wydawało się, że “Król Artur” sezon znów zapamięta głównie ze spotkań Pucharu Anglii czy Pucharu Ligi.  

- Dotrwać do takiego wieku w takiej dyspozycji? - zachwyca się nim w rozmowie ze Sport.pl Józef Młynarczyk, były bramkarz kadry, medalista MŚ z 1982 i trener. - Czapka z głowy i koniec tematu - dodaje z uśmiechem, ale wyjaśnia, że przy sprzyjających okolicznościach ten wiek jest dla Boruca atutem.

Geny, zdrowie i rutyna

- Żeby grać do tak sędziwych lat, czyli 39, to trzeba się dobrze urodzić, w sensie mieć dobre geny i zdrowie. Jeżeli ono jest, to reszta zależna jest już od formy i wydolności zawodnika. Skoro Artur ciągle gra w Premier League, to pewnie ma dobre geny, pewnie sprzyja mu zdrowie i pewnie potrafi też o siebie zadbać. Wypada mu tylko pogratulować - zachwyca się były gracz Bastii czy FC Porto, który sam zakończył karierę w portugalskim klubie mając 36 lat.

- W tym wieku znakomitą pomocą dla gracza jest rutyna. Bazuje się na dobrym ustawieniu, lepszym czytaniu akcji i dużym ograniu. To są elementy, których u młodych bramkarzy brakuje. One przychodzą z wiekiem - tłumaczy wysoki procent udanych interwencji Boruca. Poza tym dodaje, że w przypadku Polaka ciągle pomaga mu to, iż był i jest piłkarzem kompletnym.

Bramkarz kompletny

- Artur nie ma i chyba nigdy nie miał rażących mankamentów. U większości bramkarzy jest tak, że lepsza jest ich jedna, np. prawa strona. Efektywniej kryją zatem prawy róg bramki, lewy jest słabszy. U Artura trudno było się takich słabości dopatrzeć - przypomina sobie Młynarczyk, który przez chwilę zajmował się też golkiperami w reprezentacji Polski. Jak podkreśla, tajemnicą sukcesu Polaka może być też odpowiedni trening, który niweluje spadające z wiekiem wybrane parametry organizmu.

- Nad dynamiką też można pracować. Artur ze swoim trenerem na pewno wiedzą czego w danym momencie potrzeba bramkarzowi najbardziej. Wiadomo, że jego obciążenia na treningach wyglądają inaczej niż przy pracy z dwudziestoparolatkiem. Myślę, że jest tam dobra współpraca i komunikacja odnośnie układania planu treningowego. Przy 39 latach na karku nie można już przecież go gonić. Inaczej przebiega u niego choćby proces regeneracji.   

Borucowe pajacyki

Młynarczyk nie jest specjalnie zaskoczony ostatnimi kapitalnymi interwencjami Boruca, bo dla niego on zawsze miał do nich smykałkę, ale też i swoje na rywali sposoby.

- Potwierdził już na ME 2008, że jest topowym bramkarzem. Był spokojny i opanowany, a przy tym wykazywał się fantastycznymi interwencjami. W sytuacjach jeden na jednego zawsze podobały mi się te jego "pajace". Nie kładł się przed napastnikiem, tylko rozkładał nogi robiąc jakby szpagat, do tego wyciągał ręce. Efektywnie zakrywał powierzchnię możliwą do strzału. Stąd też pewnie tak dużo tych pojedynków kończyło się po jego myśli. Ma to do dziś - dodaje wybitny reprezentant Polski. Co do specyficznego stylu bycia Polaka, czy też zachowania, Młynarczyk nie chce tego komentować.

- Każdy ma inny charakter, każdy jest inny, ja tego nie oceniam. Słyszałem o nim sporo dobrych opinii, a podczas moich z nim kontaktów odniosłem wrażenie, że to po prostu fajny gość - kończy nasz rozmówca.

Kolejne spotkanie Bournemouth rozegra na wyjeździe z Cardiff. Boruc o pozycję na bramce walczy z Bośniakiem Asmirem Begoviciem, który od dwóch sezonów jest w klubie podstawowym golkiperem.

Więcej o:
Copyright © Agora SA