Premier League. Unai Emery ma to czego w ostatnich latach brakowało Wengerowi. Arsenal na tym korzysta

Arsenal jest czwarty w tabeli, ale żarty się skończyły. Kanonierzy od dziewiętnastu meczów są niepokonani, rządzą w północnym Londynie po zwycięstwie nad Tottenhamem i wciąż rywalizują we wszystkich rozgrywkach. - Odzyskujemy nasz Arsenal - śpiewają kibice na Emirates Stadium. Odzyskał go dla nich Unai Emery. Jak to zrobił?

Dużo zawdzięcza swojej odwadze. Nie bał się przejąć Arsenalu po 22 latach panowania Arsene’a Wengera, odsunąć od gry Mesuta Oezila, rotować ustawieniem, zaufać nieoczywistym piłkarzom czy szybko reagować na boiskowe wydarzenia. Na razie Emery’emu udaje mu się niemal wszystko. Przykład z ostatniej niedzieli: Arsenal do przerwy przegrywał w derbach z Tottehmam 1:2. Na boisko weszli Alexandre Lacazette i Aaron Ramsey. Pół godziny później Kanonierzy już prowadzili. Lacazette miał na koncie gola, a Walijczyk dwie asysty.

Emery nie boi się zmian

Trafionych decyzji jest więcej. Choćby postawienie na Roba Holdinga, który przed sezonem rozważał zmianę klubu, by mieć gwarancję regularnej gry. Tymczasem mecz z Tottehamem był czternastym, który rozpoczął w pierwszym składzie. – Przed każdym sezonem wszyscy piłkarze mają szasnę pokazać, jak grają i jakie jest ich podejście do pracy. Rob każdego dnia się poprawia, jest pewny siebie i przekonany o dobrej formie – komplementował go Emery. Bask zostawił go w klubie kosztem wypożyczonego do Fulham Caluma Chambersa, a później zaczął regularnie wystawiać do gry. Anglik spisuje się na tyle dobrze, że wychodzi na boisko niezależnie czy Arsenal gra dwójką czy trójką środkowych obrońców.

- Emery nie boi się wprowadzać zmian i jest w tym bardzo bezwzględny. To jego wielka zaleta. Nadał drużynie intensywności, której wyraźnie jej brakowało – ocenia Ian Wright, były napastnik Kanonierów.

Trener Arsenalu musiał też rozwiązać problem w ataku, gdzie o miejsce rywalizują Lacazette i Pierre-Emerick Aubameyang. Zrobił to nietypowo, bo przez pewien czas drażnił Gabończyka wystawiając go na skrzydle, a później sadzając na ławce rezerwowych. Aubameyang wchodził na boisko w drugich połowach, regularnie strzelał gole i pozwalał Kanonierom zwyciężać. Przez cały czas zachowywał się bardzo profesjonalnie – zapewniał, że najlepiej czuje się na środku ataku, ale jest gotowy poświęcać się dla dobra drużyny.

Od trzech meczów już nie musi, bo znów gra od pierwszej do ostatniej minuty na swojej ulubionej pozycji. Imponuje skutecznością, bo w tym czasie strzelił trzy gole, zaliczył asystę i został liderem strzelców Premier League. Na zdobycie 10 bramek w tym sezonie potrzebował tylko dziesięciu celnych strzałów!

Znamienne są słowa piłkarzy: - Kupujemy to, co mówi do nas menedżer. Jesteśmy pozytywnie nastawieni do wszystkich jego pomysłów – to wypowiedź Holdinga. – Widać, że jesteśmy mocniejsi dzięki nowemu trenerowi. Nigdy się nie poddajemy i nie zaczynamy w siebie wątpić – mówił z kolei Aubameyang. Podobnych głosów jest więcej. Ciekawa byłaby opinia odsuniętego na boczny tor Mesuta Oezila, ale jego akurat nikt o zdanie nie zapytał. Nie było okazji, bo Niemiec prawdopodobnie nawet nie pojawił się w niedzielę na stadionie, by obejrzeć mecz z Tottehamem.

Oezil nie jest już nietykalny

Odsunięcie go od gry, to kolejna niełatwa decyzja, której Emery nie bał się podjąć. Oezil był dla Wengera niemal nietykalny. Mógł przechodzić obok meczu albo chwilę przed jego rozpoczęciem zgłaszać kontuzję, a i tak w kolejnym wychodził na murawę. – Nie zasługuje, by zakładać koszulkę tego klubu – wypalił pod koniec poprzedniego sezonu Martin Keown.
– Jedyne co widzimy to jego mowę ciała, którą pokazuje, że wszystkich kolegów uważa za gorszych od siebie. Nie potrafię zliczyć, ile razy miał już kontuzję – dodał były obrońca Kanonierów.

Emery potraktował Oezila jak każdego innego piłkarza, a ten nie przyjął tego tak dobrze, jak Aubameyang. Był wściekły i obraził się na trenera. Zdaniem angielskich mediów, zmianę w 70. minucie meczu z Chelsea wypomniał Emery’emu podczas jednego z treningów. – Mesut ma niesamowite umiejętności, ale frustruje tym, że czasami zupełnie nie widać go na boisku. Menedżer pokazał mu, że nieważne kim jesteś, jeśli nie pasujesz do wybranego systemu na mecz, siadasz na ławce albo w ogóle wylatujesz z kadry. To dobra decyzja – stwierdził w rozmowie z „Talksport.com” Nigel Winterburn, były piłkarz Arsenalu.

Bestia budzi się w przerwie

Eric Dier strzelił gola wyrównującego, przyłożył palec do ust i zaczął uciszać kibiców Arsenalu. Mijała właśnie 30. minuta derbów, a piłkarz Tottenhamu zapomniał, że najgorsze dopiero nadejdzie, bo Kanonierzy wszystkie ligowe zwycięstwa zapewnili sobie w drugich połowach. Większość drużyn po przerwie zmienia jedynie bramkę, na którą atakuje. Ale piłkarze Arsenalu są wyjątkiem - nagle zaczynają grać z większą energią, są skuteczniejsi i bardziej uważni w defensywie. W drugich połowach zdobyli 24 bramki. Dla porównania: przed przerwą zdobyli ich tylko osiem.

- Arsenal zachował więcej energii, chociaż staraliśmy się dotrzymać im kroku. Kiedy straciliśmy trzeciego gola, nie byliśmy już w stanie odpowiedzieć – przyznał po meczu Maurcio Pochettino.

Mniejsza wersja Vieiry

Jest jeszcze jeden powód lepszej gry Kanonierów. Dostrzegł go Phil Neville. - Nie byłoby tylu efektownych akcji Arsenalu, gdyby nie Lucas Torreira. W ostatnich sezonach, pod wodzą Arsene’a Wengera nigdy nie było tam piłkarza, który uzupełniłaby niewiarygodny talent innych zawodników. On uwalnia potencjał Mkhitaryana, Lacazette’a czy Aubameyanga. Torreira zszywa tę drużynę – mówił były obrońca United i Evertonu dla „The Guardian”.

Mimo dwóch goli i asysty Aubameyanga, to Torreira został wybrany najlepszym piłkarzem meczu z Tottehamem. Zupełnie wyłączył z gry Christiana Eriksena, wygrał dwanaście pojedynków o piłkę (najwięcej ze wszystkich piłkarzy), trzy razy ją przejmował i mimo tylu zadań defensywnych zdobył swoją pierwszą bramkę dla Arsenalu. Dobił Tottenham golem na 4:2.

- To był najlepszy występ środkowego pomocnika w koszulce Arsenalu jaki widziałem od czasów odejścia Patricka Vieiry i Gilberto Silvy. Ich postury nie da się porównać, ale energia i determinacja są dokładnie na tym samym poziomie – skomentował jego występ w „metro.co.uk”, Martin Keown.

Na początku sezonu Emery pomijał Torreirę i wolał stawiać na Matteo Guendouziego. Po kilku meczach przekonał się do Urugwajczyka i od tego czasu, jego zespół ani razu nie przegrał. Na tej zmianie najbardziej skorzystał Granit Xhaka, który mając Torreirę obok siebie może grać ofensywniej i podejmować większe ryzyko.

- Tak, Torreira jest niesamowity. To prawdziwy wojownik, który jest niezwykle istotny dla naszej gry, dla funkcjonowania całej defensywy. To był jego perfekcyjny występ – mówił Emery po meczu z Tottehamem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.