Artur Boruc: W moim wieku nie powinno się niczego planować, przynajmniej jeśli chodzi o życie piłkarza. Wszystko i tak wyjdzie spontanicznie. Czynnikiem od którego zależy najwięcej jest zdrowie. A te na razie mi dopisuje, trzymam się dobrze. Póki będzie zdrowie, będę grał. Kolejnych miesięcy jednak nie planuję. Mam po prostu nadzieję, że przestanę grać wtedy, gdy będę chciał, a nie wtedy, gdy będę musiał. W Polsce? W USA? Jeszcze nie wiem.
Co roku chcielibyśmy poprawiać naszą pozycję. A więc tym razem fajnie byłoby skończyć rozgrywki w pierwszej dziesiątce. Myślę, że przy odrobinie szczęścia Bournemouth mogłoby załapać się nawet do europejskich pucharów. Potrzeba nam tylko trochę dobrych wiatrów.
Manchester City. Zdecydowanie. Podoba mi się ich styl, to jak grają. Odbiegają daleko od tego, co prezentują inne angielskie kluby. Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o styl, to równać może się z nimi wyłącznie Liverpool, ale i tak tylko w bezpośrednich meczach. W całym sezonie City jest poza zasięgiem wszystkich rywali. Mają niepodrabialny styl. Dominują.
Nie chodzi nawet o to, że Guardiola jest obcokrajowcem, bo obcokrajowców w Anglii jest wielu, ale facet ma olbrzymie umiejętności szkoleniowe. To ktoś więcej, niż trener.
Może nie będzie to królowanie przez dekadę, ale sądzę, że w tym i w kolejnym sezonie będą poza zasięgiem reszty stawki. Obawiam się tylko tego, że inni mogą skrócić dystans cechami wolicjonalnymi. Znam Premier League i wiem, że reszta klubów zrobi wszystko, aby pozbawić City korony. Ale w tej chwili nie sądzę, aby ktoś był ich im w stanie zagrozić.
United to zbyt poważna firma, aby wypadła z głównej stawki. Wciąż elektryzuje ludzi. Ale faktycznie, mają jakieś wewnętrzne problemy, które nie pomagają w funkcjonowaniu tak wielkiego klubu. Ale sezon już trwa więc podejrzewam, że zaraz się to uspokoi i wyciszy.
W Anglii kluby są tak bogate, że mogą oprzeć się nawet propozycjom Realu i Barcelony. W Londynie wszyscy mają świadomość, że Chelsea to drużyna oparta na Hazardzie. W zeszłym sezonie to on siedział za kierownicą, decydował gdzie Chelsea jedzie i jak szybko. Kiedy Hazard miał słabszy dzień, słabszy dzień miała Chelsea. Dlatego nie mogli go sprzedać.
Ich największą nadzieją jest Jurgen Klopp. Z tym trenerem mają jakieś szanse. W ubiegłym sezonie Liverpool udowodnił, że potrafi powalczyć nawet z Manchesterem City. Ale chodzi o to, aby równą formę utrzymać w 38 meczach, a nie we dwóch. Nie chcę powiedzieć, że Liverpool nie jest stworzony do zdobywania mistrzostw, ale mają jakąś mentalną blokadę.
Jeśli ktoś ma to zrobić to właśnie on.
Nowy trener może w końcu coś zmieni, bo w Londynie wciąż czekają na trofea. Pierwszy mecz nie poszedł po ich myśli, ale dajmy Emeremu czas. Dopiero po sezonie będzie można ocenić czy rozejście się z Wengerem było dobrą decyzją. Dziś to jedna wielka niewiadoma.
Na pewno najbardziej wyrównana. I najbogatsza. Pieniędzy, które są w Anglii, nie można porównać do żadnej innej ligi. Duże budżety mają wszystkie kluby, każdy z nich może pozwolić sobie na zakupy. To sprawia, że liga jest bardzo atrakcyjna. Ale czy jest najlepsza? Ciężko stwierdzić to jednoznacznie, bo w rozgrywkach europejskich kluby z Anglii furory nie robią. Wielkie transfery to jedno, a Liga Mistrzów i Liga Europy to całkiem inne historie.
Jeszcze nie tak dawno liga angielska miała symbole: Franka Lamparda i Johna Terry’ego. Wszyscy kojarzyli ich z Premier League. Teraz dojrzewają kolejni zawodnicy, tylko musimy na nich poczekać. Za dwa czy trzy lata wszystko może się odwrócić i okaże się, że właśnie w Anglii grają ci najlepsi. Dla mnie kimś takim może być Belg Kevin De Bruyne z City.
Nie, nie i nie. Ja wskazałbym na tego De Bruyne. W tej chwili nie jest może postrzegany jako supergwiazda, ale to tylko kwestia czasu, kiedy się to zmieni. Myślę, że już niedługo się rozkręci, bo umiejętności ma olbrzymie. Chłopak na boisku widzi dosłownie wszystko.
Pozycja bramkarza ewoluuje. Dziś to całkiem inny zawód, niż jeszcze kilka lat temu. Teraz bramkarz musi mieć technikę, musi umieć podawać krótko, długo, musi umieć rozgrywać. W tej chwili to już pozycja wymagająca umiejętności kompleksowych. To są nieporównywalne kwoty do tego, co płaciło się kiedyś, bo golkipera postrzega się obecnie jako piłkarza z pola.
Chyba nie. Od rekordowego transferu Gianluigi Buffona minęło kilka lat i w tym czasie oglądaliśmy wielu fachowców. Na przykład Davida de Geę i Thibaut Courtois. Obaj są świetni, ale rekordów jeszcze nie pobili. Jeszcze, bo na tej pozycji trwa zmiana warty.
***
>> Nigeria i Ghana zawieszone przez FIFA?
>> Jest nowy ranking FIFA. Duży spadek reprezentacji Polski. Nowy lider