„Niewybaczalne błędy. Sunderlnd zaczęło bardzo dobrze, ale potem jego piłkarze nie mogli otrząsnąć się po dwóch koszmarnych interwencjach holenderskiego bramkarza, który w jakiś sposób przepuścił dwa lekkie strzały z rzutów wolnych. Choć za interwencję w końcowych sekundach należy mu się uznanie. Ocena: 1” - tak o występie Robbin Ruitera w bramce Sunderlandu napisało „Sunderland Echo”.
Ruiter przepuścił dwa uderzenia George’a Saville’a, których przepuścił nie miał prawa. Ciężko uznać, który był większym „babolem”:
Ale vis-a-vis Ruitera wcale nie spisywał się lepiej. On z kolei miał problem z dośrodkowaniami - najpierw wypuścił przed siebie piłkę wrzuconą przez Aidana McGeady’ego, którą do siatki skierował Lewis Grabban. Potem, w sobie tylko znany sposób wrzucił sobie do bramki futbolówkę dośrodkowaną przez Adama Matthewsa.
- Nie sądzę, żebyście kiedykolwiek oglądali mecz z taką liczbą bramkarskich pomyłek - stwierdził tymczasowy menedżer Sunderlandu Robbie Stockdale.
- To nie był dzień golkiperów. Jordan Archer, obok ich bramkarza, był na pewno najbardziej rozczarowaną osoba na boisku - dodał Neil Harris, boss Millwall.
Tym meczem Sunderland ustanowił rekord - nigdy wcześniej żadna angielska drużyna nie zdołała nie wygrać w 20 kolejnych meczach na własnym boisku, niezależnie od poziomu rozgrywek.
Millwall też „wykręca” niezłe statystyki - nie wygrało od 10 meczów na wyjeździe.